PKO Ekstraklasa. Stal Mielec zakończyła rok na bezpiecznym miejscu, ale z nikłą przewagą nad strefą spadkową [Podsumowanie rundy - CZĘŚĆ I]
To nie było łatwe pół roku dla sympatyków biało-niebieskich. Drużyna źle weszła w sezon. Po siedmiu kolejkach zajmowała ostatnie z zaledwie czterema oczkami na koncie. Wiele zmieniło przyjście Janusza Niedźwiedzia, który wyprowadził drużynę nad kreskę.
fot. Anna Jajkiewicz
Lato przy Solskiego było jak na standardy tego klubu wyjątkowo spokojne. Poza Mateuszem Kochalskim, który odszedł do Karabachu już w trakcie sezonu i Maksymilianem Pingotem, który wrócił z wypożyczenia do Lecha Poznań w klubie zostali praktycznie wszyscy podstawowi zawodnicy. Trzon drużyny na czele z doświadczonymi Piotrem Wlazło, Mateuszem Matrasem, Krystianem Getingerem i Maciejem Domańskim został zachowany. Szczególnie istotnym było pozostanie w klubie najlepszego snajpera z poprzedniej kampanii – Białorusina Ilji Szkurina. Odeszli odgrywający mniej ważne role w zespole Łukasz Gerstenstein, Mateusz Stępień, Igor Strzałek, Kai Maeriluoto, Leandro, Rafa Santos i Ion Gheorghe. Z powodu kontuzji na całą rundę wypadł Marco Ehmann.
Do drużyny z Mielca w okienku transferowym dołączyli Ravve Asayag, Adrian Bukowski, Fryderyk Gerbowski, Jakub Mądrzyk, Marvin Senger i Dawid Tkacz. Dodatkowo już w trakcie rundy przyszli Petros Bangalianis, Robert Dadok, Karol Knap i Sergiej Krykun.
[polecany]27069445[/polecany]
Mielczanie sezon rozpoczęli od dwóch domowych spotkań. W inaugurującym spotkaniu przy komplecie publiczności biało-niebiescy zremisowali z Widzewem Łódź. Premierowego gola dla Stali zdobył Ilja Szkurin. Warto odnotować, że przy stanie 1:0 dla gospodarzy napastnik mieleckiej ekipy nie wykorzystał stuprocentowej sytuacji. Po strzale Jakuba Łukowskiego spotkanie ostatecznie zakończyło się remisem. W kolejnym meczu rozgrywanym przy bardzo wysokiej temperaturze Stal przegrała z beniaminkiem z Katowic. Spotkanie było generalnie wyrównane, ale też nudne. O zwycięstwie Gieksy zadecydował rzut karny. Po dwóch meczach przy Solskiego mielczan czekały dwa wyjazdy. Najpierw drużyna Kamila Kieresia w słabym stylu przegrała w Białymstoku, a porażka 2:0 była najniższym wymiarem kary. Zawodnicy z Mielca kompletnie nie byli w stanie przeciwstawić się drużynie Adriana Siemieńca.
Potem po walce i golu straconym w końcówce mielecka ekipa poległa z Pogonią Szczecin. W starciu w Szczecinie po raz ostatni dostępu do bramki strzegł Mateusz Kochalski. W spotkaniu piątej kolejki biało-niebiescy po golach Ilji Szkurina i Ravve Assayaga ograli Piasta Gliwice, który bardzo dobrze wszedł w sezon. W pojedynku tym debiutował nowy golkiper Jakub Mądrzyk, który potem bronił we wszystkich spotkaniach rundy. Po pięciu meczach drużyna z Mielca miała więc cztery punkty na koncie. Na pewno nie był to wybitny wynik, ale sytuacja nie była jeszcze dramatyczna.
[polecany]27062911[/polecany]
W kolejnym bardzo ważnym spotkaniu Stal w dramatycznych okolicznościach po golu w końcówce przegrała w Kielcach i sytuacja zaczęła być napięta. W następnym pojedynku mielczanie podjęli u siebie rozpędzonego Lecha Poznań. Mimo przedmeczowych zapewnień prezesa Jacka Klimka, który w wywiadzie dla Canal Plus mówił, że niezależnie od wyniku spotkania z Lechitami trener Kamil Kiereś będzie pracował dalej w klubie 50-latek pożegnał się z pracą. Znamienna była odpowiedź szkoleniowca na pytanie dziennikarza na konferencji pomeczowej , który spytał, czy nie chciał wcześniej zmienić Berta Esselinka, który popełniał sporo błędów. Były szkoleniowiec Stali na to pytanie odpowiedział: „A kogo miałem za niego wpuścić?”. Faktem jest, że trener Kiereś w pewnym momencie zaczął głośno domagać się wzmocnień, szczególnie w defensywie. Tych jednak nie dostał. Po spotkaniu z drużyną Nielsa Fredriksena przyszła przerwa reprezentacyjna, a wraz z nią zmiana na ławce trenerskiej, transfery last minute i nowe otwarcie.