menu

PKO Ekstraklasa. Korona Kielce przegrała z Rakowem Częstochowa 0:1. Widmo spadku coraz bardziej zagląda w oczy [DUŻO ZDJĘĆ]

23 czerwca 2020, 20:10 | dor

Korona Kielce przegrała w 32. kolejce z Rakowem Częstochowa 0:1 i znacznie zmniejszyły się jej szanse na utrzymanie w PKO Ekstraklasie.

Bramkarz Rakowa Jakub Szumski był zaporą nie do przejścia dla Korony. Na zdjęciu z Milanem Radinem, pomocnikiem Korony.
fot. Zdjęcia Paweł Jańczyk

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.
1 / 76

Korona Kielce - Raków Częstochowa 0:1 (0:1)
Bramka: 0:1 Piotr Malinowski 5.
Korona: Kozioł - Szymusik (83. Długosz), Kovacević, Tzimopoulos, Gardawski Ż- Radin, Gnjatić - Kiełb Ż (70. Górski), Forsell, Lioi (52. D. Lisowski) - Papadopulos.
Raków: Szumski Ż - Piątkowski Ż, Kościelny Ż, Petrasek, Tudor Ż (58. Bartl) - Schwarz Ż, Sapała Ż, Tijanić (78. Oziębała), Kun - Malinowski (80. Bator), Musiolik.
Sędziował: Krzysztof Jakubik z Siedlec.

To był niezwykle ważny mecz dla podopiecznych Macieja Bartoszka. Tylko zwycięstwo sprawiało, że Korona przedłużyłaby szansę na skuteczną walkę o pozostanie w PKO Ekstraklasie. Przed tym spotkaniem traciła bowiem do Wisły Kraków, będącej na pierwszym bezpiecznym miejscu w tabeli, pięć punktów.

Korona zaczęła z animuszem i w pierwszych trzech minutach przeprowadziła ładne akcje. W 2 minucie po centrze Jacka Kiełba główkował Andres Lioi, ale Jakub Szumski instynktownie odbił piłkę. Kilkadziesiąt sekund później ładnie z ponad 20 metrów uderzył Petteri Forsell i bramkarz Rakowa musiał zaprezentować swoje umiejętności. Zresztą nie po raz ostatni w tym spotkaniu.

Korona atakowała, a bramkę zdobył Raków. Błąd w ustawieniu, prostopadłe podanie, dogranie Frana Tudora do Piotra Malinowskiego. Doświadczony napastnik uderzył technicznie pod ręką Marka Kozioła i wyprowadził gości na prowadzenie.

W 19 minucie Petteri Forsell mocno uderzył z rzuty wolnego z bocznego sektora boiska, ale Szumski znowu był na posterunku. Podobnie jak w 32 minucie po strzale głową Themistoklisa Tzimopoulosa (z rzutu wolnego bardzo dobrze zacentrował Forsell).

Po przerwie Korona znowu atakowała, stwarzała okazje, ale zawodziła skuteczność. Raków wyprowadzał groźne kontrataki. I po dwóch z nich gole strzelił Patryk Kun, ale w obu sytuacjach był na spalonym i bramki nie zostały uznane.

Trener Maciej Bartoszek desygnował do gry trzech młodych zawodników - Dawida Lisowskiego, Jakuba Górskiego i Wiktora Długosza. Starali się, grali ambitnie, ale nie odwrócili losów spotkania. Podobnie jak Forsell w 90 minucie, który uderzył z rzutu wolnego, ale trafił w mur.

Jeszcze w doliczonym czasie gry po strzale Papadopulosa piłkę z linii bramkowej wybił Sebastian Musiolik, a po strzale Forsella z rzutu wolnego i rykoszecie znakomitą paradą popisał się Szumski.

- Ciężko mi znaleźć słowa w tym momencie - mówił po meczu Jacek Kiełb dla stacji Canal+ Sport. - Potwierdziło się, że mszczą się niewykorzystane okazje. Po prostej stracie w środku pola straciliśmy bramkę, jak się okazało na wagę trzech punktów. Mieliśmy okazje, ale nic nie chciało wpaść, brakowało też szczęścia, choćby w dwóch sytuacjach w doliczonym czasie.

Korona mimo niezłego meczu przegrała 0:1 z Rakowem, który był dojrzalszym zespołem. I widmo spadku coraz bardziej zagląda jej w oczy. Tym bardziej, że Arka Gdynia wygrała wczoraj z Zagłębiem Lubin 3:2 (2:1). Bramki zdobyli: Michał Nalepa 22 z karnego, Maciej Jankowski 42, 69 - Bartosz Białek 45, Dejan Drazić 66.

[promo]2383[/promo]
[promo]2385[/promo]
[promo]2387[/promo]
[promo]2389[/promo]


Polecamy