menu

Piotr Świerczewski lekiem na słabą grę Motoru Lublin

26 listopada 2012, 15:05 | Marcin Puka/Kurier Lubelski

Piłkarze Motoru Lublin mieli w tym sezonie powalczyć o awans do pierwszej ligi. Niestety, żółto-biało-niebiescy jesienią uplasowali się na zaledwie 14. pozycji, a do drugiej lokaty dającej przepustkę do wyższej klasy rozgrywkowej tracą 13 oczek.

Jacek Bąk i Piotr Świerczewski
Jacek Bąk i Piotr Świerczewski
fot. Jakub Hereta/Kurier Lubelski

Wymagania w Lublinie były wysokie. Akcjonariuszami klubu zostali wielokrotni reprezentanci Polski: Jacek Bąk (wychowanek Motoru) i Jacek Krzynówek. Z klubu odeszło kilku zawodników (najbardziej szkoda najlepszego snajpera drugiej ligi Igora Migalewskiego), a na ich miejsce przyszli zawodnicy nawet z ekstraklasową przyszłością. Początek rundy był jednak nieudany. Cztery remisy i dwie porażki sprawiły, że z posadą szkoleniowca pożegnał się Mariusz Sawa.

Na jego miejsce przyszedł inny wielokrotny reprezentant Polski. Piotr Świerczewski od samego początku pracy podkreślał, że nie jest cudotwórcą i potrzebuje czasu. I faktycznie, po kilku tygodniach Motor odpalił. "Świr" postanowił grać trzema obrońcami, stawiając na ofensywny futbol. To się opłaciło, żółto-biało-niebiescy zaczęli wygrywać, strzelając przy tym sporo bramek. Wypracowali swój styl i szkoda, że jesień już się skończyła, ponieważ motorowcy byli w gazie.
Oczywiście przytrafiały się też błędy. Motor kilka punktów stracił po golach ze stałych fragmentów gry. Brak koncentracji, asekuracji okazały się kosztowne.

Zimą do Motoru ma dołączyć kilku młodych piłkarzy, a także dwóch doświadczonych. - Jestem pewien, że będziemy grać jeszcze lepiej - optymistycznie zapowiada Świerczewski. Lublinianie mają już za sobą pierwszy sparing. W sobotę wygrali z Alitem w Ożarowie 3:1 (0:1) po bramkach Przemysława Kanarka, Michała Ciarkowskiego i Damiana Szpaka. Świerczewski sprawdzał młodego bramkarza ze szkółki w Szamotułach i serbskiego napastnika. Obaj nie zachwycili i raczej nie dostaną angażu w Motorze.

Problemem żółto-biało-niebieskich jest też brak odpowiedniej bazy treningowej. Trener Motoru podkreśla, że to podstawa. W sobotę w Ożarowie Świerczewskiemu musiało być wręcz głupio, gdy zobaczył dużo lepszy od lubelskiego obiekt Alitu.

- Nie mogę tego zrozumieć. Pięciotysięczna miejscowość ma kameralny stadion, z wyśmienitą murawą i boiskami treningowymi. A prawie sto razy liczniejszy Lublin może tylko o tym pomarzyć - kończy "Świr".

Kurier Lubelski


Polecamy