Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk: Tylko nawiguję i steruję. Poważnie przyglądam się młodzieży pod kątem następnego sezonu
Lechia Gdańsk przystąpi do meczu z Cracovią po podwójnie wygranych derbach Trójmiasta z Arką Gdynia. Kibice zgotowali piłkarzom piękne powitanie po powrocie z meczu w Gdyni.
- Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem. To ogromne wrażenie. Zrozumiałem, że pomimo naszej ciężkiej pracy, to musimy pracować jeszcze mocniej, aby spełnić oczekiwania kibiców. Te oczekiwania są adekwatne do moich ambicji. Cieszę się, że jestem w Lechii. To przyjęcie utwierdziło mnie, że dobrze zrobiłem przychodząc tutaj. Jest duży entuzjazm, oczekiwania, a ja postaram się tak pracować z zespołem, aby im sprostać. Lechia jest klubem, który ma wielkie możliwości. Mecze z Arką jednak za nami, a przed nami kolejne derby, bo tak oceniam sześć meczów, które zostały nam do końca sezonu. Będą wytwarzać tyle samo emocji i będą ważne dla układu tabeli - ocenił Piotr Stokowiec, trener Lechii.
Szkoleniowiec biało-zielonych chwali pracę piłkarzy i ich odbudowanie mentalne przed derbami Trójmiasta.
- Jestem tylko człowiekiem, a trzeba zdać sobie sprawę, że wynik sportowy to składowa wielu rzeczy. Nie raz takich, które nie są zależne od trenera. Dwa zwycięstwa dały dobry fundament pod budowę kolejnych pięter. Coraz lepiej kontrolujemy drużynę i się rozumiemy. Przestrzegam przed euforią, bo przed nami bardzo ważne mecze. Na odbudowę niektórych rzeczy potrzeba więcej czasu niż kilka tygodni. Jednak na pewno drużyna przystąpi z większym morale do kolejnych meczów. Pracuje nam się lepiej, ale nie tracimy czujności - zapewnił Stokowiec. - Na pewno mecze derbowe to duża zasługa zawodników. Oni odpowiedzieli spokojem i opanowaniem, ale praca mentalna dopiero przed nami. Piłkarze pokazali jednak, że potrafią działać w stresie i zmierzyć się z przeciwnościami losu. Ja tylko nawiguję i steruję.
Pomimo zwycięstw w dwóch ostatnich meczach w Lechii zachowują spokój i koncentrację, bo walka o utrzymanie w Lotto Ekstraklasie wciąż trwa.
- Cały czas jest zagrożenie i dopóki matematyka jest w grze, to trzeba mieć się na baczności. Pewność siebie opieramy na jakości pracy, ale musimy mieć rękę na pulsie. Nie jesteśmy niczego pewni i musimy być skoncentrowani. Zawodnicy lubią pracować, a ja założyłem sobie przychodząc tutaj, że każdy z piłkarzy stanie się lepszy o 5-10 procent - przyznaje szkoleniowiec Lechii. - Odzyskujemy radość z grania. Staramy się dokładać zadania w defensywie i ofensywie, a wynik jest wypadkową ich wykonywania. Najlepszą receptą na stres jest zaangażowanie. Dyscyplina jest na pierwszym miejscu i są rygorystyczne zasady. Jest wiele do poprawy, pracę dopiero zaczynamy. Chcemy jednak grać i niech liga się jeszcze nie kończy.
Do dyspozycji trenera po pauzie za kartki będzie Sławomir Peszko. Dobra postawa Joao Oliveiry wytworzyła u szkoleniowca ból głowy. Dodatkowy to pauza trzech piłkarzy za żółte kartki.
- Joao pokazał, że nie przeoczymy żadnego dobrego i zaangażowanego zawodnika. Jego problemem był wyjazd na kadrę i długo go nie było. Skrzydłowi mieli problem, ale zmieniliśmy sposób grania i teraz mają więcej szans. Dostosowaliśmy to do potencjału zespołu. Skrzydła są mocną stroną Lechii, a ja cieszę się, że mam więcej niż jednego zawodnika na daną pozycję - mówi Stokowiec. - Joao pokazał, że drużyna ma ukryty potencjał, że można wykorzystać szansę. Nie skupiam się na tym, że ktoś może nie zagrać. Kadra jest szeroka, zawodnicy zarabiają określone pieniądze i każdy ma być gotowy do gry. Nie myślę o tej sytuacji w kategorii utrapienia i wierzę, że ci, którzy zagrają pokażą się z dobrej strony. Poznaję drużynę, ale jeszcze nie znam jej całkowicie. Może odkryjemy kolejne karty, które nas zaskoczą.
Stokowiec nie ukrywa, że będzie robił zmiany w składzie, bo mecze będą rozgrywane coraz częściej. Widzi także młodzież z akademii w kadrze zespołu.
- Będziemy grać co trzy dni, a z wyników wiem, że nie wszyscy są na to gotowi. Będziemy rotować składem. Lukas Haraslin wrócił po ośmiu miesiącach i trudno, aby grał co trzy dni w pełnym wymiarze czasowym. To niemożliwe i ryzykowne. Czekam na sygnały od kolejnych zawodników. Adam Chrzanowski, Mateusz Żukowski i Maciej Woźniak to trzech młodych piłkarzy, którzy będą w "18" na mecz z Cracovią. A są jeszcze Rafał Kobryń i Miłosz Kałahur. To nie przypadek, że zgłosiliśmy ich do rozgrywek. Zresztą mamy problemy zdrowotne w zespole i na mecz z Arką, z zawodników gotowych do gry, w kadrze nie zmieścił się tylko Florian Schikowski. Może się stać, że będzie czterech wychowanków w "18", a w Lechii tak dawno nie było. Oglądam mecze Centralnej Ligi Juniorów i zrobiliśmy zawodnikom badania wydolnościowe. Przyglądam się im bardzo poważnie pod kątem przyszłego sezonu. Jeśli chodzi o Mato Milosa, Błażeja Augustyna, Grzegorza Wojtkowiaka, Grzegorza Kuświka i Sebastiana Milę, to mają różne urazy. Kilka naderwań czy zapalenia Achillesa pokazują jak pracowaliśmy, a niektóre organizmy w taki sposób zareagowały. Sebastian zaczął trenować i dostał zgodę, aby pojawić się w meczu charytatywnym Pawła Kryszałowicza. Kuświk lada chwila też będzie do mojej dyspozycji - powiedział trener biało-zielonych.
W poniedziałkowym meczu na ławce Cracovii miało zabraknąć zawieszonego Michała Probierza, byłego szkoleniowca Lechii. Trener jednak się odwołał, kadra została zawieszona i Probierz poprowadzi "Pasy" przeciwko biało-zielonym.
- Michał to postać charyzmatyczna i jeden z najlepszych polskich trenerów. Cieszę się, bo kara dla niego była zbyt surowa. W sportowej rywalizacji podamy sobie ręce na boisku, a jest dodatkowy smaczek, bo pracował w Lechii. Cenię bardzo Michała, a Cracovia choć miała problemy, to dzięki cierpliwości i konsekwencji trenera jest w tym miejscu, w którym jest. My chcemy pokazać swoje walory i stworzyć dobre widowisko - zakończył Stokowiec.
TOP Sportowy24: Bramkarz Legii spojrzał śmierci w twarz