menu

Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk: Cały Gdańsk jet szczęśliwy. Gramy piłkę wyrachowaną i konsekwentną

1 września 2018, 12:26 | Paweł Stankiewicz

Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk, nie krył radości po zwycięstwie nad Koroną Kielce 2:0. Biało-zieloni przerwę reprezentacyjną spędzą na pozycji lidera z bilansem pięciu zwycięstw i dwóch remisów w siedmiu meczach.

Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk
fot. Fot. Karolina Misztal
Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk
fot. Fot. Karolina Misztal
Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk
fot. Fot. Karolina Misztal
Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk
fot. Fot. Karolina Misztal
Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk
fot. Fot. Karolina Misztal
1 / 5

- Jestem bardzo szczęśliwy, myślę że cały Gdańsk jest szczęśliwy. Pięknie to wygląda. Zapraszamy kibiców na stadion - mówił zadowolony Stokowiec po meczu z Koroną. - Sztuką jest wygrać z drużyną słabszą, ale jeszcze większą sztuką jest pokonać zespół równorzędny, bardzo dobrze grający, tak jak Korona w Gdańsku. Wynik do końca był pod znakiem zapytania i to są ciężko wywalczone trzy punkty. Cieszę się, bo gramy piłkę wyrachowaną i konsekwentną. W drużynie są dobre relacje, atmosfera i o to będzie dbać.

Biało-zieloni w meczu z Koroną znowu dostali dużo żółtych kartek. Tym razem pięć. Bez konsekwencji, bo nikt nie pauzuje, ale coraz więcej graczy się do tego zbliża. To oznaczać będzie szansę na minuty na boisku dla ich zastępców.

- Takie ponosimy koszty, ale to mnie w żaden sposób nie boli. Możemy dostać nawet 50 kartek, ale drużyna musi być na boisku agresywna. To nie są chamskie faule, ale kartki wynikające z walki. Tak gra cała Europa i my też musimy, więc to dla mnie żadne zmartwienie. Tym bardziej że już mniej jest kartek za niesportowe zachowanie. Nie wstydzę się tego, jak gramy, a walka, determinacja czy faule taktyczne, to jest część gry - wyjaśnił Stokowiec.

W meczu z Koroną nie mógł zagrać kontuzjowany Jarosław Kubicki, który jednak już w piątek ma wrócić do treningów. Zastąpił go 19-letni Mateusz Sopoćko.

- Grał bardzo dobrze w grach kontrolnych. Do tej pory występowali jednak piłkarze z większym doświadczeniem. To nie jest tak, że Mateusz dopiero teraz dostał szansę, bo on ma ją na każdym treningu. Będziemy go wprowadzać bez wpadania w hurraoptymizm. Na wszystko przyjdzie czas. Zaraz dojdzie Rafał Wolski, więc rywalizacja w środku pola będzie jeszcze większa, ale wszystkim wyjdzie na dobre. Trzeba zachować proporcje i odpowiednio to komponować do naszego stylu gry - powiedział szkoleniowiec biało-zielonych.

Przed tygodniem w Szczecinie zagrał na środku obrony Adam Chrzanowski i spisał się dobrze. Tym razem w składzie pojawił się Michał Nalepa, który wrócił po pauzie za żółte kartki.

- Wiedziałem, że będzie dużo pojedynków powietrznych i dlatego postawiłem na Nalepę. Myślę, że się nie pomyliłem. Adam Chrzanowski też dał coś zespołowi wchodząc na boisko w końcówce. Jako drużyna mamy zrobić sto procent, czyli zdobyć trzy punkty, ale czasami jeden zawodnik da 7 procent, inny 30, inny 12, a kolejni 60 czy 80. Liczy się całość i fajnie, że niektórzy zawodnicy pracują na dwa czy trzy procenty, które są kluczowe, żeby w meczu zamknąć wynik. Po tym poznaje się siłę zespołu - zakończył Stokowiec.

Kibice żółto-niebieskich ciągle czekają na "nową" Arkę, Lechia solidna i zdyscyplinowana