Piotr Reiss umiał łączyć karierę z życiem rodzinnym
Jak były zawodnik Lecha Poznań łączył karierę z rodziną? Piotr Reiss opowiada o swoim ślubie i ogromnej radości płynącej z bycia małżonkiem, jego żona Patrycja o byciu żoną sławnego piłkarza, a dzieci - Anika i Adrian o tym, jaki wpływ na ich życie miała kariera taty.
fot. Roger Gorączniak/Ekstraklasa.net
- W tej większości trudnej dla Lecha drugiej połowie lat 90. wydarzył się w moim życiu jeden zdecydowanie jasny moment. W styczniu 1996 roku postanowiliśmy z Patrycją założyć rodzinę - opowiada w swojej biografii Piotr Reiss.
- Łatwiej było jednak zdecydować się na ślub, niż ustalić jego datę, która musiała wpasować się w mój terminarz piłkarski. Pamiętam, że byłem na zgrupowaniu zimowym w Szklarskiej Porębie, gdy któregoś dnia ogłoszono wszystkie terminy rozgrywek, w tym także reprezentacji Polski. Nie oczekiwałem powołania do kadry, ale mecz eliminacyjny zawsze był poprzedzony tygodniowym zgrupowaniem. W ten sposób pojawił się wolny termin w moim kalendarzu. Niestety wypadł dopiero w... październiku. Sprawdziłem jeszcze raz wszystkie możliwości i okazało się, że jedyny wolny weekend jest dopiero za dziewięć miesięcy. Wtedy zadzwoniłem do Pati z informacją. Tak trochę mało romantycznie, bo przez telefon została ustalona data naszego ślubu. Myślę, że jednak nie jestem wyjątkiem. Pewnie u niejednego piłkarza zaręczyny i ustalenie daty ślubu wpisane zostały w piłkarski kalendarz. Ślub wzięliśmy w poznańskiej Wadze. Byli ze mną koledzy, nie opuścili mnie w tak ważnym dniu też kibice. Przyszli na Rynek w niebiesko - białych barwach. Bez wątpienia ten październikowy weekend był dla mnie promykiem słońca w pochmurnych czasach dla Lecha - wspomina Piotr Reiss.
- Rzeczywiście, musiałam szybko nauczyć się dużej samodzielności i dobrej organizacji - mówi nam Patrycja żona Piotra. - Związek ze sportowcem, z uwagi na charakter tego zawodu, jest nieco niekonwencjonalny. Wspólnych weekendów było niewiele, a życie całej rodziny było podporządkowane treningom, obozom czy meczom. Były momenty, że ze względu na długą nieobecność męża kontaktowaliśmy się telefonicznie aby rozwiązywać rodzinne sprawy. Taki jest ten sport, wymaga dużo wyrzeczeń, zabiera z życia wiele, ale oddaje jeszcze więcej. Wiele powodów do dumy, mnóstwo wzruszeń, zadowolenia i szczęścia - dodaje Patrycja Reiss.
Czy teraz gdy Piotr zakończy karierę, będzie miał więcej czasu na zajęcia domowe? - Błogie lenistwo... nie , nie żartuję. Planujemy wyjechać na krótkie wakacje, ale szybko wracamy, gdyż tak jak co roku organizujemy sportowe wakacje i będziemy opiekować się podopiecznymi w Dolsku i Opalenicy. Poza tym szkółka piłkarska Akademii Reissa pochłania moje i Piotra życie i myślę, że już tak zostanie. Jest wiele projektów jeszcze do wdrożenia, dużo planów do zrealizowania. A jak są nowe pomysły to jest energia i siła do działania - planuje żona Piotra Reissa.
Karierę taty mocno przeżywały też dzieci. - Anika, jak to dziewczynka, miała frajdę, że tata z boiska całusy jej przesyłał, zwłaszcza po strzelonej bramce. Wiem na pewno że będą mieli wspaniałe wspomnienia, mnóstwo uniesień i radości z gry Piotra. Choć równie cieszą się z tego, że tata będzie zdecydowanie częściej w domu. Jesteśmy normalną rodziną, z radościami i problemami, ale nie tworzymy wokół siebie jakiejś bariery czy niedostępności. Piotr jak tylko czas pozwala angażuje się w różne akcje, staram się mu pomagać poukładać plan dnia i odciążyć z niektórych obowiązków.
- Przez nazwisko byłem skazany na piłkę nożną - mówi Adrian, syn Piotra Reissa. - Ale nikt nie wymuszał na mnie wyboru tej dyscypliny, robiłem to z przyjemności i tak jak tata zafascynowałem się Lechem. Wiem o karierze taty niemal wszystko, kiedy strzelał bramki, kluby, składy. Przeżywałem bardzo mocno zawsze wszystkie mecze - dodaje Adrian.
- Zawsze byłam dumna z taty. Starałam się być na każdym meczu Lecha, aby go dopingować - powiedziała nam Anika.
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida