menu

Piotr Pyrdoł: - Powołanie do reprezentacji Polski, to jeszcze nie wygranie Ligi Mistrzów

7 listopada 2018, 20:12 | Dariusz Piekarczyk

Piotr Pyrdoł z ŁKS Łódź dostał. po raz pierwszy w karierze, powołanie do reprezentacji Polski. Do kadra U 20. Z ŁKS powołanie dostał także Jan Sobociński, ale dla niego to nie pierwszyzna.

Piotr Pyrdoł
Piotr Pyrdoł
fot. Fot. Krzysztof Szymczak

Pierwszy z piłkarskiej rodziny Pyrdołów w reprezentacji Polski. Jakby to powiedział dozorca Ryszard Popiołem z nieśmiertelnego serialu „Dom” koniec świata. Wielka radość po powołaniu?

Przyjąłem to dość spokojne, ale oczywiście, że powołanie mnie ucieszyło. To dla mnie motywacja do dalszej pracy. Były gratulacje od ojca, dziadka. Ucieszyła się moja dziewczyna Agata, bo ona widzi jak ciężko pracuję, ale spokojnie. Koledzy z drużyny też pogratulowali, poklepali po plecach, ale oni dbają, żebym nie odleciał. Ja zaś spokojnie do tego faktu podchodzą. Pierwsze powołanie do młodzieżowej reprezentacji Polski, to jeszcze nie triumf w Lidze Mistrzów.

Mówiłeś, że koledzy z ŁKS dbają abyś nie odleciał. Który z piłkarz najbardziej cię wspiera i pomaga?
Najbardziej WojciechŁuczak. Zawsze mogę liczyć na jego rady. On potrafi trzymać mnie krótko.

Ale pewnie nie zawsze, bo początek sezonu miałeś słaby. Wylądowałeś nawet w drużynie rezerw.
To prawda, początek sezonu nie był w moim wykonaniu najlepszy.W moim wieku najważniejsze, aby nie zejść poniże pewnego poziomu. Mnie się to przytrafiło. Trener dał mi jednak drugą szansę, którą wykorzystałem. Proszę mi jednak wierzyć, nie było we mnie zniechęcenia. Wierzyłem, że pracując ciężko ponownie wskoczę to pierwszego składu.

ŁKS jest beniaminkiem I ligi, a tymczasem możecie grać o awans do Lotto Ekstraklasy. Zaskoczony?
Jeszcze się nad tym nie zastanawiałem. My w każdym meczu gramy o zwycięstwo, a o awansie jeszcze nie myślimy, no może na jedną kolejkę przed końcem sezonu.

Nie wierzę, żeby nie było tematu Lotto Ekstraklasy choćby podczas rozmów w szatni.
Nie da się tego tematu uniknąć, ale nie ma żadnej napinki. Kibice, czasem zaczepiają i pytają o awans, ale spokojnie, tonuję nastroje. Do końca sezonu jeszcze bardzo daleko.

Który mecz, twoim zdaniem wyszedł ci w I lidze najlepiej, a o którym chciałbyś zapomnieć?
Uważam, że nie najgorzej wypadłem w spotkaniu z Rakowem Częstochowa. Dałem wiele drużynie zwłaszcza w ofensywie. Niezła w moim wykonaniu była także druga połowa meczu z Odrą Opole. Nie mam jednak do siebie pretensji za postawę w całym meczu. Boli mnie natomiast, że w kilku sytuacjach pod bramką rywali mogłem się zachować o wiele lepiej. Nie mam jeszcze ani jednego gola w pierwszej lidze, a bardzo bym chciał.

Jesień w pierwszej lidze, to już historia, ale w listopadzie i grudniu macie grać awansem cztery kolejki z rundy wiosennej. Czy to dobry pomysł?
Tak, dobry. Teraz jesteśmy w gazie, aż szkoda byłoby to przerywać. Wiosną zaś może być różne.Już przeżywaliśmy w drugiej lidze przekładane mecze. Trzeba wykorzystać, to że jesteśmy rozpędzeni i idzie nam całkiem dobrze.

Gdybyś dostał propozycję z innego klubu, odszedłbyś z ŁKS?
Dzięki dziadkowi Andrzejowi kojarzony jestem z ŁKS. Jestem tu zresztą piąty rok, czuję się ełkaesiakiem, cząstką tego klubu. Od najmłodszych lat chodziłem zresztą na mecze tej drużyny. Na razie nie myślę o zmianie barw klubowych. Jeśli pojawiłaby się jednak propozycja z wielkiego klubu, rozważyłbym ją.

Kibicujesz jeszcze jakiejś drużynie?
Barcelonie! Nie byłem wprawdzie na meczu z udziałem tej ekipy, ale na stadionie tak. Marzy mi się, żeby zagrać w meczu z udziałem Barcelony i moim.

Tacie pewnie też kibicujesz? Prowadzona przez niego Warta Sieradz jest wiceliderem czwartej ligi.
Byłem nawet na jednym meczu Warty, grali z Omegą Kleszczów i zwyciężyli 3:2. Mecze Warty pokrywają się z naszymi i nie mogłem być częściej. Cały czas jesteśmy jednak z tatą na łączach. Wierzę, że awansują do trzeciej ligi. ą


Polecamy