menu

Piotr Nowak, trener Lechii: Piłkarze mają żyć Lechią 24 godziny na dobę. Kontrakty można rozwiązać

25 sierpnia 2017, 22:27 | Paweł Stankiewicz

Lechia Gdańsk w sobotę zagra o przełamanie w Krakowie z Wisłą. Przed meczem Piotr Nowak, trener biało-zielonych, w mocnych i stanowczych słowach wypowiedział się pod adresem swoich podopiecznych.


fot. Fot. Karolina Misztal

fot. Fot. Karolina Misztal

fot. Fot. Karolina Misztal

fot. Fot. Karolina Misztal

fot. Fot. Karolina Misztal
1 / 5

- Musimy zdać sobie sprawę z jasnej sytuacji jeśli chodzi o zaangażowanie i to poruszyliśmy w rozmowie ze sztabem szkoleniowym i piłkarzami. Wraz z prezesem Adamem Mandziarą, uważamy że nie może być sytuacji, gdzie piłka nożna dobro klubu i zespołu jest na którymś miejscu na liście priorytetów - mówi Nowak. - Oczekuję od piłkarzy, żeby żyli Lechią 24 godziny na dobę. W takim kierunku szliśmy i pracowaliśmy, wielu piłkarzy odbudowaliśmy albo doprowadziliśmy do wysokiej formy. Piłkarze muszą zrozumieć nasze wymagania. Gra dla Lechii i dobro klubu i drużyny jest najważniejsze, a inne rzeczy jak pokusy czy sprawy rodzinne muszą być na drugim planie. Jak ktoś sobie nie zdaje z tego sprawy, że gra w Lechii jest najważniejszym priorytetem to nie powinno być go w naszej drużynie. Po to są podpisane kontrakty, żeby dać piłkarzom zabezpieczenie i możliwość rozwoju, ale w pewnych sytuacjach można je rozwiązać dla dobra klubu i samych zawodników. Jeśli ktoś sobie nie zdaje sprawy jak to jest dla nas ważne, to dla takich piłkarzy w drużynie nie powinno być miejsca. Dodam, że nie chodzi mi o to, że piłkarze grają przeciwko mnie, ale że muszą sobie uzmysłowić co to znaczy być piłkarzem przez 24 godziny na dobę. Taki jest nasz zawód. Jest życie poza piłką, ale nie możemy pozwolić sobie na to, żeby powstał klub dyskusyjny dla klub piłkarzy, którzy są zadowoleni tylko z tego, że są w Lechii. Dobrym przykładem jest Vanja Milinković-Savić, który dostawał reprymendy za swoje zachowanie i podejście, wiele razy mówiłem mu czy zdaje sobie sprawę jako świetnym piłkarzem może być i ile zarabiać. Kosztowało to nas 7-8 miesięcy i postawiliśmy na niego, a on sobie zdał sprawę, że coś w tym jest. Gra dla Lechii nie jest na miejscu piątym, szóstym, siódmym w naszym życiu. Nie można myśleć, że odbudujemy się, wrócą kontuzjowani, wrócimy na właściwe tory jak w poprzednim sezonie, bo to tak nie działa. Jeśli bym przyszedł pięć minut przed treningiem, rzucił piłkę i pograjcie w "dziadka", to bym się do tego nie nadawał. Skoro po każdym treningu myślimy już z całym sztabem jakie zadania postawiać w kolejnym dniu, jak piłkarzy zmotywować i żeby grali coraz lepiej. Muszą zrozumieć po co to robimy, nie dlatego, żebyśmy lepiej poczuli się jako trenerzy. Dużo pracy przed nami.

Trener biało-zielony przyznał, że czuje się rozczarowany, ale wierzy w ten zespół.

- Czy jestem zawiedziony i rozczarowany? Tak, wynikami i podejściem. Czy jest to do naprawienia? Naturalnie, że tak prezes Mandziara, ja, dziennikarze tego za piłkarzy nie zrobimy. Pokazuję im możliwości i że można tylko trzeba chcieć. Nie można zajmować się wszystkim wokół i czy dobrze czy źle o nas napisano. Liczy się nie tylko tu i teraz, ale co wymagają od siebie i czy chcą podnosić swoje kwalifikacje i wyjechać do silnego klubu czy są pozbawieni marzeń i tak im jest wygodnie. Tylko jeśli tak jest, to Lechia nie jest klubem dla nich i muszą sobie zdawać z tego sprawę - podkreśla szkoleniowiec Lechii.

Trener biało-zielonych nie zdradził swojego pomysłu na zespół ani jak zamierza dotrzeć do piłkarzy i zmienić ich podejście.

- Plan zostawię dla siebie, współpracowników i dla drużyny. Detale mogą być interesujące, ale to jest wewnętrzną częścią naszej współpracy - powiedział Nowak.

Piotr Nowak wrócił też do sytuacji z drugiej połowy meczu z Sandecją Nowy Sącz, kiedy drużyną kierował Adam Owen.

- Po zakończeniu sezonu rok temu już rozmawiałem na temat współpracy z Adamem Owenem, ze względu na jego umiejętności, wiedzę, doświadczenie. To nie jest facet od rozgrzewek. Chciałem go w zeszłym roku, ale nie było to możliwe ze względu na mistrzostwa Europy. Był na jednym z naszych meczów i rozmawialiśmy kilka godzin na temat naszej współpracy i przedstawił wizję na temat zespołu i taktyki. Uznaliśmy, że współpraca będzie owocna. Otaczałem się współpracownikami, którzy mogą coś wnieść do mojego warsztatu, ale i do klubu, mają inne spojrzenie i podejście, które daje nam coś ekstra. Adam jest fachowcem, a nie po to bierzemy fachowca, żeby mówić mu co ma robić. Zarządzanie zasobami ludzkimi jest niezmiernie ważne, a wyciągnąć najlepsze rzeczy ze współpracowników potrafi niewielu. Musimy dać pracować ludziom, żeby też czuli się spełnieni - powiedział Nowak.

Nowak podczas meczu z Sandecją wyglądał na zrezygnowanego, nie cieszył się z drużyną po strzelanych golach. Przed spotkaniem z Wisłą sprawiał wrażenie jakby wstąpiła w niego nowa energia. Pomogło mu na pewno wsparcie jakie otrzymał od zarządu.

- Moje zachowanie nie ma wpływu na to czy jestem zrezygnowany czy nie. Gdybym był zrezygnowany i nie miał czego zaproponować drużynie, to by mnie tutaj nie było. Wierzę w ten zespół i to jest najważniejsze, a oni muszą uwierzyć, że to co im przekazujemy, nakazujemy, prosimy to ta praca musi być wykonana. Nie jestem człowiekiem, który łatwo rzuca ręcznik - powiedział Nowak. - Rozmawiałem z Mario Malocą, który mówił jak wygląda praca. Od 9 do 16 muszą być w klubie, a 11 miesięcy w roku to jedzenie, spanie i trenowanie. Trzeba się poświęcić. Wymagam wiele od siebie, ale wymagam też od piłkarza. Praca jest najważniejsza - zakończył Nowak.

TRZY WRZUTY: Komentujemy mecze Lechii i Arki