Piotr Nowak, trener Lechii Gdańsk: Czy piłkarze liczą podania? Może to jakaś metoda
Lechia Gdańsk w sobotę zagra w Warszawie z Legią w meczu Lotto Ekstraklasy. Biało-zieloni jadą do stolicy jako wicelider, więc będą faworytem spotkania z zawodzącym w tym sezonie mistrzem Polski?
fot. Fot. Andrzej Banaś
- I tak i nie. Legia na swoim boisku wciąż jest bardzo groźna i będzie chciała pokazać, że liczy się w grze o mistrzostwo Polski - uważa Piotr Nowak, trener biało-zielonych. - Nie można przeceniać roli faworyta. Jedziemy do Warszawy z przekonaniem, że jesteśmy w stanie zagrać 90 minut na wysokim poziomie. Nie możemy pozwolić sobie na momenty przestojów. Taki mecz pokaże, w którym miejscu jesteśmy i nad czym musimy pracować. Legia w Lizbonie pokazała dobrą jakość, grę pressingiem i co było nowością budowała akcje od tyłu. Najważniejsza będzie szybkość myślenia, reakcji i koncentracji. Jeśli będziemy umieli przewidzieć drugie, trzecie podanie, to będzie nam się grało łatwiej. Mam nadzieję, że zagramy szybko, kombinacyjnie, bez holowania piłki, a wtedy uniemożliwimy Legii grę wysokim pressingiem. W takich meczach trzeba wznieść się na wyżyny, a od zawodników oczekuję koncentracji przez 90minut. Liczę, że przez całe spotkanie w Warszawie zagramy tak, jak przez 20-30 minut ostatniego meczu.
W przypadku wygranej Lechia miałaby już 15 punktów przewagi nad Legią, ale Nowak uważa, że to niczego nie rozstrzyga.
- Jakie znaczenie ma przewaga na tym etapie rozgrywek widzieliśmy już w poprzednim sezonie - mówi szkoleniowiec Lechii. - To, co najważniejsze, działo się w siedmiu ostatnich kolejkach. Goniliśmy, ale wtedy tych punktów nam zabrakło. To przez intensywność gier, ale teraz mamy większe możliwości kadrowe. Wszyscy mówią o stałych fragmentach Legii, ale nie koncentrujemy się tylko na tym, co widać gołym okiem. Musimy grać w piłkę. Legia też będzie tego chciała, a przez 45 minut w Lizbonie wyglądała bardzo dobrze jeśli chodzi o zaangażowanie i grę kombinacyjną. Legia w meczu z nami na pewno będzie chciała udowodnić, że jest klasowym zespołem i trzeba się z nią liczyć. Myślę, że Legii brakuje Staszka Czerczesowa. Znam go, wiele rozmawialiśmy i wiem, że do tej pracy podchodził bardzo emocjonalnie, to był projekt jego życia. My w poprzednim sezonie, pokazaliśmy, że potrafimy z tym rywalem grać przez 90 minut jak równy z równym. Musimy wszystko wywalczyć, wybiegać, bo Legia ma taką jakość, że może wykorzystać najmniejszy błąd. My chcemy podnieść nasz poziom, wiedzieć jak w danym momencie rozegrać piłkę, kiedy grę zwolnić, a kiedy przyspieszyć.
Piłkarze Lechii coraz częściej mówią o mistrzostwie Polski, a to oznacza, że mentalnie już dojrzeli do tego, aby osiągnąć taki sukces.
- Ja się cieszę, że wiedzą jaka jest ich wartość, każdego z osobna, ale i wartość jako zespołu. Każdy jest odpowiedzialny za wynik. Można się pompować, pokazywać filmy, ale wykładnią musi być treningi i boisko. Dojrzeli do tego, że trening intensywny jest wykładnią tego, jak wyglądamy w meczu. Nie wymagałbym niemożliwego - przekonuje trener Lechii.
Czesław Michniewicz, trener Bruk-Betu Termaliki Nieciecza, mówił w magazynie Liga+ Extra, że piłkarze Lechii podając sobie piłkę głośno liczą kolejno wymieniane podania i w ten sposób chcą zdeprymować rywali na boisku.
- Nie jestem na boisku i trudno mi powiedzieć, ale może to jest jakaś metoda - uśmiecha się Nowak. - Wiele rzeczy pod względem mentalnym robimy w czasie treningu. Jakiś czas temu zrobiłem mały turniej, a piłkarzy podzieliłem na cztery zespoły. ja byłem sędzią. Nagle zaczynam gwizdać wszystko odwrotnie, nie było faulu jest wolny, była ręka nie ma wolnego. Chciałem zobaczyć jak reagują, czy zwieszają głowy, bo sędzia jest przeciwko nam. Może to liczenie wynika z przyzwyczajenia, bo pewne rzeczy robimy na treningach. Dobrze, że tak jest, bo to jest fajne - zakończył trener Lechii.