Piotr Nowak, trener Lechii Gdańsk: Atak personalny nie powinien mieć miejsca
Lechia Gdańsk znowu zawiodła i przegrała u siebie z Sandecją Nowy sącz 2:3. Atmosfera wokół zespołu i sztabu szkoleniowego robi się coraz bardziej gęsta.
fot. Fot. Piotr Hukało
- Graliśmy bardzo słabo w pierwszej połowie. Nie mogliśmy znaleźć naszego rytmu - mówi Piotr Nowak, trener biało-zielonych. - Uczulaliśmy piłkarzy na to jak gra Sandecja, wszystko było skrupulatnie rozpisane, a mimo to w ten sposób straciliśmy dwie bramki w pierwszej połowie. W drugiej połowie pokazaliśmy, że potrafimy grać i strzelać gole. Doprowadziliśmy do wyrównania i zwolniliśmy tempo, a to okazało się zgubne. Brawo dla zespołu, że padły dwa gole w dziesięć minut, ale z drugiej strony była nonszalancja, nie przewidujemy pewnych rzeczy i dlatego przegraliśmy.
W drugiej połowie Nowak siedział na ławce rezerwowych, a drużynę zza linii bocznej prowadził szkoleniowiec przygotowania fizycznego, Adam Owen.
- Uznaliśmy, że tak będzie lepiej. Nie ma tutaj ukrytego drugiego dna. Adam jest członkiem sztabu i w tym momencie taką podjęliśmy decyzję - lakonicznie wyjaśnił Nowak.
Trener Lechii odniósł się także do okrzyków kibiców, którzy w mocnych słowach domagali się odejścia szkoleniowca, tak jak i prezesa Adama Mandziary.
- Dla kogoś ważniejsze są ataki personalne na mnie czy prezesa. Nie tędy droga. Są ważniejsze rzeczy jak kibicowanie swojej drużynie, a personalne ataki nie powinny mieć miejsca - uważa Nowak.
Szkoleniowiec Lechii zdradził, że w przerwie w szatni atmosfera była spokojna.
- Krzykiem niczego się nie załatwi. Młodzi piłkarze potrzebują wsparcia. Staraliśmy się pokazać drogę do zwycięstwa, a piłkarze podkręcili tempo, strzelili dwie bramki i czekaliśmy na zwycięską. Krzyki nic nie dadzą. Tak będziemy pracować w dalszym ciągu - zapowiada Nowak.
Trener wyjaśnił też dlaczego nie zdecydował się wpuścić od początku meczu Milosa Krasicia.
- Rozmawiałem z Milosem i nie był przekonany, że wytrzyma trudy spotkania. Zresztą pod koniec meczu widać było, że nie jest jeszcze w pełni fizycznie przygotowany. Kontuzja Kuby Wawrzyniaka spowodowała, że i tak szybko pojawił się na boisku. A jeśli chodzi o Kubę to narzekał na ścięgno Achillesa, poczekamy na wyniki badań, ale pierwsza diagnoza jest niepokojąca - przyznał trener Lechii.
W meczu z Sandecją zadebiutował Joao Oliveira i od razu w podstawowym składzie.
- Zagrał poprawnie jak na pierwszy mecz. Podczas treningów pokazał, że możemy mieć z niego pociechę. Brakuje mu zgrania i doświadczenia, ale to przyjdzie - zakończył Nowak.
Legia zremisowała z Sheriffem 1:1. Maciej Dąbrowski poirytowany pytaniami dziennikarza. "Przegraliśmy to spotkanie? Pan już nas skreśla?"
Agencja TVN/x-news