menu

Piotr Malarczyk zagrał na Old Trafford przeciwko Rooney'owi

1 września 2016, 16:07 | Jacek Żukowski

Nowy piłkarz Cracovii Piotr Malarczyk będzie miał znów szansę gry w polskiej ekstraklasie. Wystąpił w niej w 125 meczach w Koronie Kielce. Wraca z Ipswich Town. Wysp Brytyjskich nie zawojował. Nawet drugi poziom rozgrywkowy okazał się dla niego zbyt mocny.


fot. Andrzej Banaś

fot. Andrzej Banaś

fot. Andrzej Banaś

fot. Andrzej Banaś

fot. Andrzej Banaś

fot. Andrzej Banaś

fot. Andrzej Banaś

fot. Andrzej Banaś
1 / 8

Piłkarz nie żałuje jednak decyzji, jaką podjął rok temu, o przenosinach do Anglii.

- Można to rozkładać na czynniki pierwsze - mówi. - Jeśli chodzi o główny aspekt, czyli liczbę rozegranych meczów, to nie mogę być zadowolony, było ich mało. To była pierwsza zmiana klubu w mojej karierze. Miałem możliwość na własnej skórze przekonać się, jak to wszystko wygląda, jak na to zareaguję. Dało mi pogląd, nad czym muszę pracować.

Rzeczywiście, meczów było mało - ledwie trzy spotkania w I lidze, dwa w drugiej (Southend, gdzie został wiosną wypożyczony) i trzy pucharowe.

Jeden jednak zapamięta do końca życia. - Graliśmy z Manchesterem United na Old Trafford w Pucharze Anglii, ulegliśmy mu 0:3 - opowiada zawodnik. - To był silny Manchester, grający w najmocniejszym składzie. Wayne Rooney to chyba najlepszy piłkarz, przeciwko któremu zagrałem, zresztą strzelił nam bramkę.

W lidze nie miał okazji się pokazać. - Jeden 45-minutowy występ, dwa kolejne po kilka minut - kwituje zawodnik. - W Pucharze Ligi zagraliśmy z Portsmouth. Zawiniłem karnego, dostałem czerwoną kartkę, która potem liczyła się w lidze, więc wypadłem z „18”. Przyplątały się kłopoty zdrowotne i straciłem kolejny miesiąc. Miałem ambicje, by więcej grać, może nadgorliwość mnie zgubiła? Jak człowiek za bardzo chce, to nie zawsze wychodzi.

Zobacz także: Piotr Malarczyk w Cracovii na trzy lata

- Dwa sezony pracowaliśmy razem w Koronie - opowiada trener Leszek Ojrzyński, były szkoleniowiec kielczan. - Zapamiętałem Piotrka jako młodego, bardzo perspektywicznego zawodnika. Grał w reprezentacji młodzieżowej. Nabrał doświadczenia. W Anglii dostał twardą szkołę życia, tam mu się nie powiodło, bo myślał, że będzie grał, a wylądował jeszcze stopień niżej.

Malarczyk nie miał kłopotów z aklimatyzacją. W Ipswich spotkał Bartłomieja Białkowskiego, polskiego bramkarza, który pomógł mu odnaleźć się w nowym środowisku. - Miałem podstawy języka angielskiego - mówi Malarczyk. - Pierwszy miesiąc był trudny, bo co innego lekcje indywidualne, a co innego życie codzienne. W szatni zawodnicy nie mówią pełnymi formami, używają różnych akcentów.

Zawodnik nie twierdzi, że sobie nie poradził, bo pochodził z zagranicy. - Przecież trener stawiał wysokie wymagania wszystkim zawodnikom - mówi obrońca.

Jest wychowankiem Korony, trener Tomasz Wilman chciał go sprowadzić z powrotem do tego klubu. Dlaczego więc Cracovia?

- Bo to w tym momencie najlepsze rozwiązanie dla mnie - twierdzi Malarczyk. - Klub z dużym potencjałem, możliwościami, bardzo dobra drużyna. Spodobało mi się, jak Cracovia gra. Osiągnęła bardzo dobry wynik w zeszłym sezonie, ma ambicje na dalszą walkę i rozwój. Było kilka różnych propozycji, ale wolałem Cracovię.

- Będzie miał w „Pasach” sporą konkurencję na środku obrony - przekonuje trener Ojrzyński. - To chłopak, który może dojść bardzo daleko. Grał u mnie na środku obrony i na prawej stronie. Wyróżnia się dobrymi warunkami fizycznymi, dobrze gra głową, potrafi przerzucić piłkę i uderzyć z daleka.

Sportowy24.pl w Małopolsce