Piłkarze z Gorzowa poszli po kasę z biletów
- Jeśli do środy nie będzie żadnych pieniędzy nie pojedziemy na następny mecz - zagroził Krzysztof Kaczmarczyk, kapitan pierwszoligowego GKP Gorzów.
fot. Albert Szczerba
Po niezbyt emocjonującym spotkaniu GKP Gorzów z Termalicą Bruk-Bet doszło do sytuacji dużo ciekawszej niż samo spotkanie.
Zaraz po ostatnim gwizdku sędziego piłkarze GKP udali się, nie do szatni, a do biura klubu. Całą sytuację wyjaśnił kapitan zespołu, Krzysztof Kaczmarczyk, który zabrał głos w imieniu zespołu. – Udaliśmy się do budynków klubowych, licząc na obiecane pieniądze z biletów, jednak jak się dowiedzieliśmy ich już nie ma. Jeśli do wtorku, środy nie będzie żadnych pieniędzy nie pojedziemy na następny mecz. Takie są deklaracje chłopaków. Chcemy być wynagrodzeni za naszą pracę - powiedział Kaczmarczyk.
Kurator, który ma uporządkować sytuację w GKP, ma wejść do klubu w niedzielę. Sęk w tym, że miało to się odbyć już półtora miesiąca temu.