menu

Piłkarze z Chojnic nie zatopili Floty. Śpiączka katem beniaminka

23 września 2013, 11:52 | Piotr Furtak/Dziennik Bałtycki

Piłkarze Chojniczanki Chojnice nie będą dobrze wspominali wyjazdu do Świnoujścia. Nie tylko przegrali mecz, ale po raz pierwszy w historii swoich spotkań w pierwszej lidze stracili więcej niż jedną, bo dwie bramki. Co więcej - Tomasz Mikołajczak nie wykorzystał rzutu karnego w 89. minucie meczu.

Tym razem rywal okazał się mocniejszy niż Chojniczanka
Tym razem rywal okazał się mocniejszy niż Chojniczanka
fot. Łukasz Łabędzki

ME 2013. Zobacz, jak kibice dopingują Polaków! [ZDJĘCIA, WIDEO]

Katem dla podopiecznych trenera Mariusza Pawlaka był Bartosz Śpiączka. Bogusław Baniak, trener Floty, podczas konferencji prasowej nie ukrywał, że w dwóch ostatnich spotkaniach Śpiączka wchodził na boisko od pierwszych minut gdyż domagali się tego sympatycy Floty. - Kibice domagali się aby Charliego (Charles Nwaogu - dop. red.) ściągać z boiska i stawiać na Śpiączkę - mówił po meczu z Chojniczanką Bogusław Baniak.

- Chłopak się odwdzięczył za to bardzo dobrą grą w Niepołomicach i dwiema bramkami przeciwko Chojniczance - dodał szkoleniowiec Floty. Śpiączka, w 70. minucie spotkania, w wyniku kontuzji, został zniesiony z boiska na noszach. Wcześniej jednak, niestety dla "Chojny" zdążył zaaplikować przyjezdnym dwie bramki.

Początek spotkania nie wskazywał na to, że tak potoczy się ten mecz. Optyczną przewagę miała Chojniczanka, im jednak dłużej trwało spotkanie, tym bardziej dawało o sobie znać doświadczenie piłkarzy ze Świnoujścia. W 40. minucie spotkania po akcji, która rozpoczęła się na połowie Floty, Grzelak wymanewrował obrońców Chojniczanki, podał na jedenasty metr do Śpiączki, a ten nie miał kłopotów z umieszczeniem piłki w pustej bramce. Na początku drugiej połowy świetną okazję do wyrównanie miał Chyła. Po rzucie rożnym główkował, piłkę z linii bramkowej wybił jednak jeden z piłkarzy Floty.

Stare piłkarskie porzekadło mówi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Piłkarze z Chojnic przekonali się o tym w 65. minucie meczu. Wówczas to w okolicach 30. metra od bramki Chojniczanki piłkę dostał Śpiączka. Po rajdzie w okolice pola karnego uderzył zaskakując Misztala broniącego bramki Chojniczanki.

Piłkarze z Chojnic mieli kilka okazji do zdobycia chociażby kontaktowej bramki. W 75. minucie spotkania bliski szczęścia był Mrozik, który uderzył w spojenie słupka z poprzeczką. Dobitka Ropiejki była natomiast niecelna.
W 89. minucie meczu sędzia wskazał natomiast na "wapno" dla Chojniczanki. Czerwoną kartkę zobaczył Jasiński z Floty. Niestety, Mikołajczak uderzył w sam środek bramki i bramkarz Floty bez kłopotów obronił. - Wiedzieliśmy, że po ostatnim zwycięstwie Flota postawi nam twarde warunki - mówił podczas pomeczowej konferencji prasowej Mariusz Pawlak, trener Chojniczanki.

- Flota momentami zagrała bardzo agresywnie, cwaniacko… My podobne punkty traciliśmy z Grudziądzem. Dopiero nabieramy doświadczenia, ale punktów za to nie nazbieramy. Z Flotą nie udało nam się wyciągnąć chociażby jednego. Były takie momenty, że nasi zawodnicy chyba przestraszyli się przeciwnika. Nie wzięli odpowiedzialności za wynik spotkania. Tak zagrali w poprzednim meczu z Wisłą Płock i tamten mecz wygraliśmy. Teraz tego zabrakło.

Bogusław Baniak mówił natomiast o spokoju, który pomógł jego piłkarzom w wygranej. - Wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwy mecz - komentował. - Do tego spotkania chcieliśmy jednak podejść bez emocji - spokojnie. Wiedzieliśmy, że będzie to przełomowy mecz, że jeśli wygramy, znajdziemy się w górnej części tabeli. Myślę, że chłopakom się to należało. Było dużo rozmów, dużo spacerów, mniej intensywnych treningów. Okazało się, że gdy schowaliśmy emocje bardzo głęboko do kieszeni, to nasz zespół zareagował pozytywnie.

Najbliższe spotkanie Chojniczanka rozegra na własnym stadionie już w sobotę, 28 września, z Sandecją Nowy Sącz. Początek spotkania na boisku przy ulicy Mickiewicza o godzinie 16.

Dziennik Bałtycki


Polecamy