menu

Piłkarze po meczu Ruch Chorzów - Wisła Kraków (WIDEO)

28 września 2013, 21:52 | Sebastian Czapliński, x-news

- Po raz kolejny powtórzyliśmy błąd, czyli gramy źle w drugiej połowie. To nie jest kwestia zmęczenia, tylko tego, że chyba zbyt wcześnie uwierzymy w to, że mecz sam się wygra. Bramka ze spalonego? No chyba nie będę za to przepraszał. Piłka spadła mi na głowę i udało się trafić - mówi Arkadiusz Głowacki, piłkarz Wisły Kraków.

Łukasz Janoszka (Ruch Chorzów): Czy zadowolenie, czy niedosyt, to ciężko stwierdzić. W pierwszej połowie, to Wisła miała swoje sytuacje, a w drugiej, to my przeważaliśmy. Chcieliśmy zdobyć trzy punkty, ale najważniejsze jest to, że coraz lepiej wyglądamy na boisku. W każdym meczu gramy o zwycięstwo i do Gliwic jedziemy po 3 pkt. Bramka dla Wisły wpadła po spalonym? To brawa dla naszej defensywy, bo zareagowała prawidłowo. Szkoda, że sędzie tego nie dostrzegł.

Łukasz Garguła (Wisła Kraków): Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo. W pierwszej połowie mieliśmy trzy dogodne sytuacje. Gdybyśmy je wykorzystali, to teraz nie rozmawialibyśmy o remisie. Jeżeli nie wykorzystuje się sytuacji, to później najczęściej płaci się za to straconą bramką. Ruch miał swoje szanse i mógł nawet wygrać ten mecz. Gdyby ktoś powiedział mi przed sezonem, że do 10 kolejki nie przegramy meczu, to na pewno bym w to nie uwierzył. Teraz najważniejsze, aby podtrzymać tę passę.

Michał Miśkiewicz (Wisła Kraków): Jesteśmy zawiedzeni ze stylu gry i z wyniku. Musimy wygrywać takie mecze. Wiedzieliśmy, że to będzie trudny rywal i bardzo niewygodny. Coś się ostatnio z nami dzieje, że nie potrafimy rozegrać dobrej drugiej połowy. Utratę bramki biorę na siebie. Uważam, że bramkarz, który chce bronić w Wiśle Kraków musi stawiać sobie poprzeczkę coraz wyżej.

Arkadiusz Głowacki (Wisła Kraków)" Po raz kolejny powtórzyliśmy błąd, czyli gramy źle w drugiej połowie. To nie jest kwestia zmęczenia, tylko tego, że chyba zbyt wcześnie uwierzymy w to, że mecz sam się wygra. Bramka ze spalonego? No chyba nie będę za to przepraszał. Piłka spadła mi na głowę i udało się trafić. Do pełni szczęście zabrakło trzech punktów.

Mateusz Kwiatkowski (Ruch Chorzów): Nie byłem zbytnio zaskoczony tym, że zagrałem dziś na szpicy. Wiadomo, że Grześka Kuświka i "Jankesa" wykluczyły z gry kontuzje. Uważam, że powinniśmy wygrać ten mecz zwłaszcza, że Wisła strzeliła bramkę ze spalonego. W przerwie trener pobudzał nas do lepszej gry mówiąc, że wcale ta Wisła nie jest taka straszna i jest drużyną do ogrania. Mecz z Jagiellonią zupełnie nam nie wyszedł, ale od tamtego spotkania robimy już swoje. Do Gliwic jedziemy po zwycięstwo.

Łukasz Surma (Ruch Chorzów): Mamy niedosyt. Graliśmy fajnie, z determinacją, a uciekły nam dwa punkty. Cieszy fakt, że nie przegraliśmy jeszcze pod wodzą nowego trenera. Musimy uczyć się tego, aby podejmować ryzyko przy wyniku 0:0, a nie przegrywając 0:1, bo dziś zaczęliśmy grać dopiero po przerwie. Ostatnio staliśmy się typowym polskim zespołem, bez żadnego obcokrajowca w składzie. Jeżeli chodzi o mnie, to wolałbym, aby w drużynie grali sami Polacy, niż aby było w niej siedmiu nic nie dających zespołowi piłkarzy z zagranicy, bo Polak będzie zdecydowanie bardziej zżyty z Chorzowem i klubem, niż obcokrajowiec.

Rozmawiał w Chorzowie: Sebastian Czapliński/Ekstraklasa.net



Polecamy