menu

Piłkarze GKS Bełchatów sami czują, że grają fatalnie. Czego im brakuje? - Wszystkiego

14 listopada 2012, 13:39 | Paweł Hochstim / Dziennik Łódzki

- Gdy byłem na boisku, to czułem, że nasza gra wygląda fatalnie - mówi pomocnik PGE GKS Bełchatów Miroslav Bożok. W poniedziałkowy wieczór bełchatowianie przegrali z Pogonią Szczecin 0:1 i nadal okupują ostatnią pozycję w ekstraklasie.

- Wcześniej nasza gra wyglądała nieźle, chociaż nie zdobywaliśmy punktów. A teraz niestety gramy znacznie gorzej - dodaje Bożok. Trudno nie zgodzić się ze słowami piłkarza drużyny trenera Jana Złomańczuka. Po kilku pierwszych kolejkach można było mówić, że piłkarzom PGE GKS brakuje szczęścia. Teraz jest inaczej.

- Nie brakuje nam szczęścia, brakuje nam wszystkiego - mówi Grzegorz Baran. - Wygląda, że w tej chwili jesteśmy najsłabszym zespołem w ekstraklasie. To jest widoczne, także w tabeli.

W piątek o godz. 18 bełchatowski zespół zagra kolejne spotkanie, tym razem w Lubinie z Zagłębiem. - Czy mam wiarę? Mam, oczywiście, bo jestem zawodnikiem tego klubu i muszę ją mieć. Ale źle to wygląda - mówi Bożok.

- Musimy wierzyć i mam nadzieję, że wszyscy wierzą. To nie jest tak, że nam nie zależy. Oczywiście, wiele rzeczy dzieje się w klubie, ale my musimy na boisku walczyć - dodaje Baran.

Po poniedziałkowym meczu z Pogonią kibice PGE GKS nie kryli rozczarowania i wygwizdali piłkarzy. - Graliśmy kolejny mecz z tych o życie i znowu przegraliśmy. Sytuacja jest dramatyczna, ale musimy mentalnie się zregenerować i walczyć o punkty. A kibiców rozumiem. Zhańbiliśmy kolejny raz ten klub - mówi piłkarz bełchatowskiego zespołu Szymon Sawala.

Trener Złomańczuk po meczu narzekał, że piłkarze... go nie słuchają. - Widzieliśmy, że Pogoń nie lubi grać pod wysokim pressingiem i tak planowaliśmy grać. Tylko pierwszy kwadrans to robiliśmy, a później to już Pogoń grała wysokim pressingiem. Nie realizowaliśmy założeń - przyznał szkoleniowiec GKS.

Trudno racjonalnie wytłumaczyć, co stało się z bełchatowskim zespołem, który na pewno potencjał ma znacznie większy, niż p okazją to wyniki. - Być może presja, w którą sami się wpędziliśmy wiąże nam nogi. Nie potrafimy grać tak, jak w pierwszych kolejkach - mówi Sawala. Piłkarze zapowiadają, że zrobią wszystko, by się utrzymać. Ale czy to wystarczy...?

Dziennik Łódzki


Polecamy