Piłkarskie Orły. Seria Mrozińskiego, skuteczny pościg Fernandeza
Piłkarskie Orły. Do ostatniej październikowej kolejki wydawało się, że nagrodę za ten miesiąc w Małopolsce zgarnie piłkarz Puszczy Niepołomice Piotr Mroziński. Na finiszu dogonił go wiślak Luis Fernandez.
fot. Andrzej Banaś, Wojciech Matusik
Piotr Mroziński jest najlepszym strzelcem wśród obrońców w I lidze. Zapracował na to niesamowitą serią, zdobywając gole w sześciu kolejnych meczach. Pięć z siedmiu bramek strzelił w październiku.
- Fajnie, że taka seria mi się przytrafiła. Wprawdzie właśnie się skończyła, ale najważniejsze, że wygraliśmy 3:0 ze Skrą. A ja liczę, że już w następnym meczu uda mi się ponownie wpisać na listę strzelców - uśmiecha się 30-letni piłkarz.
Jest zawodnikiem uniwersalnym, w tej rundzie bocznym obrońcą - prawym lub lewym. I najgroźniejszą bronią Puszczy przy stałych fragmentach gry. W tłoku w polu karnym rywali Mroziński często potrafi upolować piłkę, dochodzi do sytuacji bramkowych, no i je wykorzystuje.
- Myślę, że z tych wszystkich bramek najbardziej wartościowa była druga w meczu z Tychami, która dała nam zwycięstwo. Dużo satysfakcji dał mi też gol na 2:0 w spotkaniu z Arką, był najładniejszy - analizuje gracz Puszczy.
Co ciekawe, przez wiele lat kariery nie był piłkarzem bramkostrzelnym. Przełomem był sezon 2020/2021, kiedy Mrozińskiemu, wówczas w Stali Stalowa Wola, przyszło grać w III lidze. Trener Szymon Szydełko ustawiał zawodnika na bardziej ofensywnych pozycjach, no i ten zdobył w tamtej kampanii 17 goli. Zaowocowały transferem do Puszczy latem 2021 roku - i licząc od tego momentem Piotr Mroziński jest jej najskuteczniejszym piłkarzem.
Z kolei drugi październikowy triumfator naszego rankingu strzelanie bramek ma we krwi. Luis Fernandez nagrodę odbierał już od nas za sierpień. Teraz rzutem na taśmę dogonił Mrozińskiego. Może ktoś wybrzydzać, że Hiszpan trzy z pięciu październikowych goli strzelił z rzutów karnych. Tylko, że mało kto w polskich ligach zawodowych tak pewnie wykonuje ten stały fragment gry jak on, co też jest dużą sztuką.
Pierwsze trzy gole Fernandeza, jakie strzelił w październiku dawały Wiśle jedynie po punkcie w konfrontacjach z ŁKS-em Łódź (jeden gol) i Podbeskidziem Bielsko-Biała (dwa trafienia). Bramki, jakie zdobył w Sosnowcu dały już „Białej Gwieździe” wyczekiwaną od dawna wygraną.
- Myślę, że to był taki mecz, w którym mogłem strzelić jeszcze więcej bramek, bo okazji było naprawdę sporo. Starałem się jak mogłem przez cały czas i w końcu miałem trochę szczęścia pod bramką. Jestem też bardzo szczęśliwy, że tym razem moje gole przyniosły drużynie trzy punkty - powiedział nam po zakończeniu spotkania na Stadionie Ludowym uradowany Luis Fernandez.