menu

Piknikowa rewolucja na trybunach

18 maja 2011, 16:59 | Rafał Musioł

Na naszych oczach dokonuje się rewolucja. Do głosu, dosłownie i w przenośni, dochodzą pikniki, czyli normalni kibice, którzy od wielu lat byli tłamszeni i ostentacyjnie lekceważeni przez kiboli. Piknikowski ruch oporu, który powstał dzięki wojnie, jaką bandytom w klubowych szalikach wytoczył rząd, ma już na koncie kilka spektakularnych sukcesów.

Rafał Musioł, Dziennik Zachodni
fot. Polskapresse
Milczący kibice GieKSy podczas spotkania z Odrą
fot. Dziennik Zachodni
1 / 2

Po raz pierwszy wiatr zmian zauważyłem na pierwszoligowym GKS Katowice podczas meczu tego zespołu z Polkowicami. W momencie, gdy w ramach protestu przeciwko zamykaniu stadionów opustoszał tak zwany Blaszok, doping rozległ się z trybuny krytej zajmowanej przez pikników! Zaskoczenie i bezradna wściekłość kiboli dawała się odczuć nawet pomimo dzielącej obie strony odległości. Przez kilka kolejnych dni podobne historie zaczęły docierać z innych aren we wszystkich klasach rozgrywkowych.

Co więcej, z piknikowego tłumu zaczęli się wyłaniać liderzy, którzy podejmowali czynny opór, czyli pozostawali na swoich miejscach, gdy reszta opuszczała trybunę ozdobioną transparent em o treści niezwiązanej z meczem, a za który kluby musiały później płacić kary. Czasami ten protest trwał do końca, czasami górę brała perswazja kilku osiłków (tak było podczas wspomnianego meczu GieKSy, identyczny obrazek obserwowałem też na Polonii Bytom), ale za każdym razem były to sytuacje mające rangę symbolu.

Kilka dni temu pojawiła się wieść, że stowarzyszenie kibiców Wisły Kraków, któremu władze klubu zakazały prezentowania tak zwanej oprawy przygotowanej na mecz z Lechem, zagroziło zawieszeniem swojej działalności. Doprawdy, jest to groźba tak zabawna, że wręcz wstrząsająca, a jednocześnie stanowiąca znaczący krok w kierunku oddania polskich stadionów w ręce pikników!


Polecamy