Pietrasiak dla Ekstraklasa.net: Oddałbym wszystkie pieniądze za utrzymanie się w Ekstraklasie
- Wiadomo, że każdy gra dla pieniędzy, ale nie są one najważniejsze. Oddałbym wszystko, żeby utrzymać się z Podbeskidziem w Ekstraklasie. Chcę po prostu wygrywać – mówi obrońca drużyny z Bielska-Białej, Dariusz Pietrasiak. W niedzielę Podbeskidzie zremisowało u siebie z Zawiszą Bydgoszcz 0:0.
fot. x-news
Chyba czujecie się nieco zawiedzeni remisem z Zawiszą...
Graliśmy na swoim boisku, więc liczyliśmy na trzy punkty. Niestety się nie udało, ale jak nie da się meczu wygrać, to trzeba go zremisować. Trzeba się cieszyć z tego jednego „oczka”, bo może się ono okazać ważne na koniec sezonu.
W szatni mieliście podobno trzy założenia na dzisiejszy mecz. Wygrać, zachować czyste konto i strzelić bramkę ze stałego fragmentu gry. Udało się tylko to drugie, co po meczu w Lubinie stanowi dla Podbeskidzia duży plus.
W Lubinie traciliśmy bramki nie dlatego, że Zagłębie nas rozklepało, ale po własnych błędach. Nawet najlepsze zespoły na świecie nie rozgrywają perfekcyjnych meczów, zawsze zdarzą się jakieś pomyłki. W Lubinie popełniliśmy ich zbyt dużo. Z Zawiszą udało się ich uniknąć, zagraliśmy na zero z tyłu i z tego się cieszymy. Mimo wszystko szkoda jednak tych dwóch straconych punktów.
Będzie w szatni trochę smutniej niż po zwyczajnym remisie? Brak zwycięstwa z Zawiszą oznacza, że nie wywalczycie już premii, jaka przysługiwała Wam w przypadku zdobycia kompletu punktów w dwóch ostatnich spotkaniach.
Ja bym chciał oddać wszystkie pieniądze, żeby Podbeskidzie grało coraz lepiej i utrzymało się w Ekstraklasie. Wiadomo, że każdy gra z myślą o wynagrodzeniu, ale to nie jest najważniejsze. Jak się wygrywa, to każdy jest szczęśliwy. Gdybym na przykład co roku miał wygrywać mistrzostwo Polski, to nie chciałbym za to żadnej premii. Chcę po prostu wygrywać, to jest dla mnie najistotniejsze.
Sytuacja w tabeli po dwóch ostatnich meczach znów zmieniła się na gorsze. Wygląda na to, że z Kielc trzeba wywieźć trzy punkty.
Trzeba umrzeć, skoro się urodziliśmy (śmiech). Żartuję oczywiście, ale wiadomo, że tak jak w każdym meczu postaramy się o zwycięstwo. Z Legią, która jest mistrzem Polski, też przecież wyszliśmy na boisko po to, żeby zdobyć komplet punktów. W Kielcach czeka nas ważny mecz, ale nie przesadzałbym w powiększaniu jego rangi. Każde spotkanie jest dla nas istotne. Te najbardziej kluczowe czekają nas w przyszłym roku.
To, że trener Ojrzyński świetnie zna piłkarzy Korony, wydaje się mocnym atutem po stronie Podbeskidzia.
Trener pracował tam dłuższy czas, więc na pewno udzieli nam jakichś cennych wskazówek, które pomogą nam rozmontować Koronę. Nie powinno mieć to jednak ogromnego znaczenia, bo każdy mecz jest inny. Nie wiadomo, jaki scenariusz czeka nas w Kielcach.
Potrafisz wskazać przyczyny słabszej gry Podbeskidzia na wyjazdach?
Musimy się głębiej nad tym zastanowić. Wiele zespołów w Ekstraklasie cierpi na tę chorobę. Widocznie musimy grać na wyjazdach z jeszcze większą determinacją, niż przed własną publicznością.
Nie jesteś w Podbeskidziu tak długo jak choćby Marek Sokołowski, ale pojawi się jakaś nostalgia w związku z wyburzeniem starej trybuny?
Powstaje piękny stadion i na pewno wszyscy na tym skorzystają. Kibice będą oglądać mecze, a my grać w lepszych warunkach i pozostaje się z tego powodu tylko cieszyć.
Rozmawiał w Bielsku-Białej Przemysław Drewniak