menu

Pierwsze punkty Sandecji na własnym stadionie

2 września 2012, 14:52 | Paweł Grzegorczyk, Marcin Rogowski

Sądeczanie przerwali złą passę. Biało-czarni przed własną publicznością pewnie pokonali Olimpię Grudziądz 2:0. Pierwsze trafienie dla Sandecji zdobył Adrian Świątek - piłkarz sprowadzony do Nowego Sącza w ostatnim tygodniu.

Sandecja Nowy Sącz - Olimpia Grudziądz 2:0
Sandecja Nowy Sącz - Olimpia Grudziądz 2:0
fot. Mateusz Bobola

W 4. kolejce 1. ligi Sandecja w wyjazdowym spotkaniu zmierzyła się z Polonią Bytom. Mecz zakończył się zwycięstwem gości 1:0. Mimo przeciętnego występu, biało-czarni w doliczonym czasie gry zdobyli trafienie i pokonali spadkowicza z Ekstraklasy.

Przed sobotnim pojedynkiem podopieczni Jarosława Araszkiewicza byli stawiani na straconej pozycji. Tegoroczna dyspozycja piłkarzy Olimpii zapowiadała trudny mecz dla gospodarzy.

Już pierwsze minuty pokazały, że Sandecja nie będzie łatwym przeciwnikiem w tym spotkaniu. Piłkarze z Nowego Sącza twardo walczyli o każdą piłkę, czego konsekwencje przyszły już w 15. minucie. W środkowej części boiska piłkę przejął Peter Petran i zagrał do Bartosza Szeligi, ten potężnie uderzył w kierunku bramki. Mimo, że piłka poszybowała w sam srodek twierdzy Michała Wróbla, golkiper gości miał mnóstwo problemów przy obronie tej próby.

Zaledwie dwie minuty później gospodarze stworzyli kolejną kombinacyjną akcję. Filip Burkhardt prostopadłym podanie zagrał w kierunku Arkadiusza Aleksandra. Wydawało się, że 32-letni napastnik przejmie futbolówkę, jednak w ostatnim momencie Michał Łabędzki przerwał akcje faulem. Sędzia bez wahania sięgnął po żółty kartonik.

Michał Zając z Sosnowca kolejny raz dał znać o sowim pobycie na murawie w 21. minucie. Petran faulował byłego piłkarza Sandecji - Dariusza Gawęckiego. Sytuacja wyglądała niegroźnie, ale główny sędzia niedzielnego spotkania dopatrzył się przewinienia również w tej sytuacja i ukarał 29-letniego nominalnego obrońcę żółtą kartką.

Po okresie dobrej gry Sandecji, do głosu doszli zawodnicy z Grudziądza. Szansę na otwarcie wyniku dwukrotnie zmarnował dobrze dysponowany tego dnia - Paul Grischok.

W 45. minucie Olimpia powinna prowadzić. Stuprocentową okazję do zdobycia trafienia zaprzepaścił tym razem Frańczak, który w pojedynku sam na sam z Marcinem Cabajem, został uprzedzony przez doświadczonego bramkarza.

Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Obie ekipy skupiały się na grze w defensywie, jednak pojedyncze zagrania mogły podobać się kibicom zgromadzonym przy ul. Kilińskiego. Więcej szans do otwarcia wyniku zmarnowali gospodarze. Skuteczność podopiecznych Jarosława Araszkiewicza pozostawiała wiele do życzenia. Druga część gry zapowiadała się bardzo interesująco.

W trakcie przerwy Tomasz Asensky nie zdecydował się na przeprowadzenie zmian, natomiast trener Araszkiewicz dokonał jednej roszady. Zmęczonego Pawła Leśniaka zastąpił Wojciech Mróz. Szkoleniowiec biało-czarnych dokonał identycznej zmiany w ostatnim meczu z Polonią Bytom. Wtedy były zawodnik Ruchu Radzionków zapewnił Sandecji trzy punkty.

Dwie minuty po rozpoczęciu drugiej części gry Adrian Świątek uszczęśliwił sądeckich fanów. Burkhardt zagrał do Mroza, ten dośrodkował w pole karne, a tam najlepiej w podbramkowym zamieszaniu zachował się nowy nabytek Sandecji, mocnym strzałem pokonując Wróbla.

Goście próbowali doprowadzić do remisu, ale sądeczanie bardzo dobrze prezentowali się w defensywie. W 64. minucie bliski wyrównania był Adrian Frańczak. 25-letni pomocnik w sytuacji sam na sam z Cabajem uderzył w słupek. Gospodarze mogli mówić o dużym szczęściu.

Drugie trafienie dla biało-czarnych zdobył Bartosz Szeliga. Wiśniewski ładnie oszukał obrońcę i zagrał w pole karne. Piłkę przepuścił Aleksander, dopadł do niej wychowanek Sandecji i pokonał golkipera Olimpii.

Wynik do końca nie uległ zmianie. Mecz mógł się podobać. Piłkarze obu drużyn próbowali bardzo szybko rozgrywać piłkę, co robiło duże wrażenia na fanach zgromadzonych przy ul. Kilińskiego, ale to Sandecja zapisała na swoim koncie trzy punkty.

Jarosław Araszkiewicz, szkoleniowiec drużyny znad Dunajca nie krył radości po zakończeniu rywalizacji. - To zwycięstwo jest dla nas szalenie istotne. Oznacza przecież przełamanie kompleksu własnego stadionu. Chcę podziękować piłkarzom za profesjonalne podejście do sprawy, a kibicom za doping, chociaż doszły mnie z trybun także słowa krytyczne. Za tydzień gramy u siebie z Tychami. Naszym celem jest podtrzymanie dobrej passy.

Po pięciu spotkaniach biało-czarni z dorobkiem 9 punktów zajmują 4. miejsce w ligowej tabeli. Zwycięstwo nad silnym rywalem bez wątpienia pobudziło apetyty sądeckich kibiców.


Polecamy