menu

Pierwsza porażka Bogdanki na wiosnę. Łatwe zwycięstwo GieKSy

14 kwietnia 2012, 21:35 | Piotr Szymański

Większego zainteresowania wśród katowickich fanów nie wzbudził pojedynek z rewelacją rundy wiosennej 1. ligi, GKS-em Bogdanką. Jednak ci, którzy zdecydowali się przyjść w sobotnie popołudnie na Bukową, swojej decyzji z pewnością nie żałowali.

Zawodnicy GieKSy fetujący gola wraz z kibicami
Zawodnicy GieKSy fetujący gola wraz z kibicami
fot. Arkadiusz Gola/Polskapresse

GKS Katowice - GKS Bogdanka 1:0 (1:0) - czytaj zapis naszej relacji live z meczu

Obyło się bez protestu

Przed rozpoczęciem spotkania pojawiały się głosy z zewnątrz, że piłkarze gospodarzy planują protest lub inny sposób zwrócenia uwagi na nieciekawą sytuację w jakiej się znaleźli. Od trzech miesięcy klub zalega im bowiem z wypłatami (wraz z premiami), a przecież sytuacja sportowa (walka o utrzymanie) musi już i tak kosztować sporo nerwów.

Na plotkach jednak się skończyło, bowiem piłkarze GieKSy tylko poprzez grę na boisku dali upust swojemu niezadowoleniu. - Nic nie planowaliśmy! - zarzekał się po zakończeniu meczu kapitan zespołu, Jacek Kowalczyk.

Zaskakujący początek GieKSy

Katowiczanie zaczęli inaczej niż zwykle, tj. od pierwszych minut zagrali uważnie, ofensywnie i przede wszystkim walecznie. Wola zwycięstwa była widoczna od samego początku i dość szybko zarysowała się wyraźna przewaga gospodarzy. W środku pola tradycyjnie wyróżniał się Damian Chmiel, który w 10. minucie bardzo mocnym uderzeniem sprawdził czujność bramkarza Bogdanki, Sergiusza Prusaka.

Agresywna walka o każdą piłkę całkowicie zaskoczyła gości z Łęcznej, którzy wobec takiej postawy byli całkowicie bezradni. W 15. minucie miejscowi zasłużenie wyszli na prowadzenie. Wydawało się, że rzut wolny z okolic 35 metra źle wykonał Jan Beliancin, ale w zamieszaniu podbramkowym najlepiej odnalazł się Mateusz Zachara, który mocnym strzałem z półwoleja umieścił piłkę w siatce.

Z trybun dobiegało głośne "jeszcze jeden, jeszcze jeden" i katowiczanie w ciągu kilku minut byli bliscy zrealizowania tej prośby. W roli głównej dwukrotnie wystąpił Chmiel, którego uderzenia zdołał jednak odbijać Prusak. Pod koniec pierwszej połowy niewykorzystane sytuacje mogły się zemścić na piłkarzach GieKSy. Znakomitej piłki nie wykończył należycie Wojciech Łuczak, który z najbliższej odległości uderzył głową wprost w Witolda Sabelę, który zdołał utrzymać futbolówkę.

Bezradna Bogdanka, nie pomógł Nildo

Po przerwie katowiczanie ustawili się bardziej defensywnie, z wyraźnym nastawieniem na kontry. Wraz z upływającymi minutami, zawodnicy Bogdanki coraz wyraźniej zaczynali prowadzić grę. Nie miało to kompletnie przełożenia na sytuacje podbramkowe, których łęcznianie... po prostu nie stwarzali. Nie pomógł im powrót do kadry meczowej najskuteczniejszego strzelca zespołu, Brazylijczyka Nildo, który w pół godziny zdołał jedynie zarobić żółty kartonik za próbę wymuszenia jedenastki.

W końcowych minutach przyjezdnym coraz częściej zaczynały puszczać nerwy i posypało się kilka kartek. Trzeba przyznać, że do 83. minuty oglądaliśmy twardą grę, ale na granicy przepisów. Bezradność łęcznian zaowocowała w doliczonym czasie gry czerwonym kartonikiem dla Radosława Bartoszewicza. Wynik nie uległ zmianie i GieKSa po raz kolejny złapała oddech i oddaliła się na 4 punkty od strefy spadkowej. Bogdanka nie zaprezentowała niemal nic, do czego przyzwyczaiła swoich kibiców na wiosnę. Podopieczni Piotra Rzepki zagrali bardzo sennie i gładko przegrali w Katowicach.

"Hej Krysiak, gdzie są wypłaty?"

Po ostatnim gwizdku sędziego Artura Radziszewskiego posypały się oskarżenia kibiców skierowane w stronę Centrozapu, którego uważają za głównego winowajcę obecnej sytuacji finansowej w klubie. "Krysiak złodzieju, oddaj pieniądze!" - krzyknął ktoś z sektora usytuowanego tuż przy trybunie VIP. "Gdzie są wypłaty, hej Krysiak, gdzie są wypłaty?" - pytali retorycznie fani zasiadający na Blaszoku. Po ostatnim meczu na własnym terenie z Dolcanem Ząbki, podczas którego nie dało się usłyszeć żadnych epitetów dotyczących byłego już właściciela GKS-u, dzisiaj kibice z Katowic nie oszczędzali Centrozapu i prezesa klubu.


Polecamy