Piech uratował debiut Tomasza Fornalika. Ruch piekielnie skuteczny w samej końcówce
Niewykorzystany rzut karny i bramka stracona 20 minut przed końcem meczu nie przeszkodziła Ruchowi pokonać rywala z Macedonii. Dwa gole zdobyte przez Arkadiusza Piecha oraz jeden autorstwa Piotra Stawarczyka uratowały debiut Tomaszowi Fornalikowi i zapewniły Ruchowi godną zaliczkę przed rewanżem.
fot. Kamil Ficek / Ekstraklasa.net
Zobacz zdjęcia ze spotkania Ruch Chorzów - Metalurg Skopje!
Na ostatnie w tej rundzie spotkanie Ruchu przy Cichej, przed przeprowadzką do Gliwic (choć w klubie mają jeszcze nadzieję, że może uda się dokonać niezbędnych modernizacji i jednak rozgrywać mecze w Chorzowie), przybyło około 4 tysięcy fanów Niebieskich, spragnionych obejrzenia tryumfu ich drużyny, który już w pierwszym meczu przypieczętuje awans do 3 rundy eliminacji Ligi Europy.
Rywal nie budził lęku, a najbardziej znanym zawodnikiem zespołu, był... trener Gjorgi Hristov, były reprezentant Macedonii, mający za sobą występy w Premier League. Jego podopieczni podobnych karier jednak nie robią i Ruchowi mieli dzisiaj głównie przeszkadzać.
Początek spotkania wskazywał właśnie na taki scenariusz. Od pierwszych minut inicjatywa należała do gospodarzy, którzy raz po raz atakowali bramkę Igor Pavlovicia, który miał ręce pełne roboty, ale bardzo dobrze radził sobie z próbami zawodników Niebieskich. Od początku szczególnie aktywny był Arkadiusz Piech, który uparcie, mimo niewielkiego wzrostu, próbował ustrzelić bramkę posyłając piłkę głową. Najlepszą okazję do zdobycia gola przed przerwą zmarnował Marek Zieńczuk, który w 41. minucie nie wykorzystał rzutu karnego, podyktowanego za zagranie ręką obrońcy rywali. Po jego strzale piłka trafiła w słupek, a dobitka Piecha poszybowała nad poprzeczką.
Po przerwie obraz gry uległ zmianie. Tak jak do tej pory to Ruch miał przewagę, ale nie potrafił udokumentować jej bramką, tak po zmianie stron do głosu co raz częściej dochodzili Macedończycy. Przyniosło to efekty w 69. minucie, kibice zgromadzeni na stadionie przy Cichej przecierali oczy ze zdumienia. Po jednej z nielicznych akcji prowadzenie gościom dał Agron Memedi, który urwał się obrońcom i umieścił piłkę w siatce ocierając jeszcze po drodze lewy słupek. - Rywale oddali dwa albo trzy strzały na bramkę, my w pierwszej połowie ciągnęliśmy grę, mieliśmy rzut karny, którego nie wykorzystaliśmy. Wcześniej też mieliśmy parę fajnych sytuacji, no ale cóż, napastnik się urwał, uderzył i wpadło - oceniał sytuację Piech.
Piłkarze Metalurga cieszyli się nim jednak tylko pięć minut, bo stracona bramka podziałała na Niebieskich jak płachta na byka. Ruch odzyskał animusz i ponownie zamknął rywali we własnym polu karnym, raz po raz atakując, tym razem już skutecznie. Bohaterem okazał się Arkadiusz Piech, który do końca postanowił próbować swoich sił w strzałach głową, co przyniosło zdumiewające efekty. To jego dwie główki odwróciły losy meczu i wyprowadziły chorzowian na prowadzenie. - Trzeba było wierzyć do końca no i zdobyliśmy trzy bramki - podsumował Piech, a trzecią bramkę zdobyły w doliczonym czasie gry, także strzałem głową, Piotr Stawarczyk, dając Ruchowi dwubramkową zaliczkę przed rewanżem. Asystę przy tym trafieniu zaliczył Zieńczuk, rehabilitując się za niewykorzystanego karnego. - Zdawałem sobie sprawę, że przy złym wyniku wszyscy będą wypominali ten rzut karny i trzeba coś zrobić pozytywnego - stwierdził po meczu zawodnik.
Rewanż za tydzień w Macedonii wydaje się być formalnością, chociaż trener Ruchu, Tomasz Fornalik nie przekreśla jeszcze szans rywali. - Na pewno ten dwumecz jeszcze się nie skończył i od jutra będziemy się przygotowywać do rewanżu - zapewnił po meczu.
Z Chorzowa - Marcin Szczepański / Ekstraklasa.net
W 41. minucie Marek Zieńczuk (Ruch) nie wykorzystał rzutu karnego (słupek).