Piech: Strzeliliśmy trzy bramki i mamy niezłą zaliczkę
- Czasami tak bywa, trzeba otrzymać jakiś cios, żeby się zmobilizować. W drugiej połowie w pierwszych minutach trochę przysnęliśmy, bo rywal nas przycisnął, ale później wyprowadziliśmy parę fajnych akcji i strzeliliśmy trzy bramki - mówił po meczu z Metalurgiem strzelec dwóch bramek dla Ruchu, Arkadiusz Piech.
fot. Kamil Ficek / Ekstraklasa.net
Po stracie bramki musiało się zrobić w waszych szeregach nerwowo?
Rywale oddali dwa albo trzy strzały na bramkę, my w pierwszej połowie ciągnęliśmy grę, mieliśmy rzut karny, którego nie wykorzystaliśmy. Wcześniej też mieliśmy parę fajnych sytuacji, no ale cóż, napastnik się urwał, uderzył i wpadło. Trzeba było wierzyć do końca no i zdobyliśmy trzy bramki.
Sytuacja przed meczem rewanżowym jest w miarę spokojna.
Pojedziemy z niezłą zaliczką, chociaż szkoda tej bramki straconej. Tam przede wszystkim nie przegrać i będzie dobrze.
Mecz z trybun oglądał dzisiaj selekcjoner (Waldemar Fornalik, były już trener Ruchu)...
Super, tylko się cieszyć. Mnie pozostaje tylko ciężko pracować i strzelać bramki, bo skuteczność jest najważniejsza.
Rywal postawił wam dzisiaj trudne warunki.
Z żadnym zespołem z Bałkanów nie jest łatwo. Przede wszystkim mieliśmy rozwiązać worek z bramkami w pierwszej połowie, ale się nie udało. W szatni powiedzieliśmy sobie, że można. Wystarczyło trochę serca, do tego walki i wygraliśmy ten mecz.
Kto jest wyznaczony to strzelania rzutów karnych, po tym jak trzech piłkarzy za to odpowiedzialnych odeszło z klubu?
Marek (Zieńczuk - red.) się tego podjął. Jak nie będzie mu szło, to pewnie kto inny przejmie. Na pewno będziemy go wspierać.
Jak to jest, że musieliście stracić gola, żeby przyspieszyć grę?
Czasami tak bywa, trzeba otrzymać jakiś cios, żeby się zmobilizować. W drugiej połowie w pierwszych minutach trochę przysnęliśmy, bo rywal nas przycisnął, ale później wyprowadziliśmy parę fajnych akcji i strzeliliśmy trzy bramki.
Planowałeś dziś zdobyć dwie bramki?
Zawszę planuję (śmiech). Czasem się nie udaje, ale jak już się uda, to bardzo się z tego cieszę.
Niektórzy napastnicy, którzy nie wykorzystując kilku sytuacji podłamują się. Ty wyglądałeś, jakby tylko cię to motywowało.
Zawsze sobie mówię, że będzie zaraz kolejna okazja i podchodzę do tego spokojnie.
Co pomyślałeś, kiedy Metalurg strzelił gola na 1:0.
Pomyślałem, że szkoda, ale miałem nadzieję, że to nas pobudzi i podejmiemy walkę. Wyszło tak, że strzeliliśmy trzy bramki i mamy niezłą zaliczkę.
Z Chorzowa - Marcin Szczepański / Ekstraklasa.net