menu

Pięćdziesiąt twarzy Berga nie porwało kibiców

16 lutego 2015, 07:59 | Tomasz Dębek / Polska The Times

W pierwszym meczu rundy wiosennej Legia przegrała z Jagiellonią 1:3. Utrzymała jednak pozycję lidera tabeli z dwoma punktami przewagi nad Śląskiem.

Legia Warszawa w meczu z Jagiellonią Białystok zaprezentowała się chaotycznie
Legia Warszawa w meczu z Jagiellonią Białystok zaprezentowała się chaotycznie
fot. Bartek Syta / Polskapresse

Przed startem rundy wiosennej wielu ekspertów zapowiadało, że Legia zdominuje rozgrywki. Mistrzowie Polski dysponują najsilniejszym i najbardziej wyrównanym składem, nikt znaczący nie opuścił zespołu, a przyszli: Michał Masłowski (za gigantyczną jak na polskie warunki kwotę 800 tys. euro), Dominik Furman (wrócił z Tuluzy na półroczne wypożyczenie) i doświadczony bramkarz Arkadiusz Malarz.

Po dwóch wiosennych meczach drużyna Henninga Berga nie zaczarowała jednak kibiców tak, jak film "50 twarzy Greya" gospodynie domowe w średnim wieku. Legia pod wodzą Norwega pokazywała już wiele twarzy. Te z czwartkowego spotkania ze Śląskiem w Pucharze Polski (1:1), a tym bardziej z niedzielnego z Jagiellonią (1:3) zdecydowanie nie należały do najpiękniejszych. Brak pomysłu na grę, dużo strat, dziurawa obrona, rażąca nieskuteczność... Nieporozumienia na boisku mogły wynikać z tego, że z wyjściowego składu na Śląsk z Jagiellonią zagrało tylko dwóch zawodników - Igor Lewczuk i Tomasz Jodłowiec.

- Mamy szeroką kadrę, a walczymy na trzech frontach. W ciągu trzech i pół tygodnia gramy osiem razy. Żeby odnosić sukcesy, muszę rotować składem, to niemożliwe, żeby grać tak często piętnastoma zawodnikami. Jedenastka, którą wystawiłem na Jagiellonię, miała wystarczająco jakości i doświadczenia, żeby wygrać. Gdybym w to nie wierzył, wybrałbym inny skład. Niestety, nie wznieśliśmy się na najwyższy poziom, a bez tego trudno osiągać wyniki - ocenił Berg. - Poza tym, gdybym postawił na zawodników, którzy zagrali ze Śląskiem, dziennikarze narzekaliby, że nie oszczędzam ich na Ajax. Ostateczna decyzja należy do mnie, kieruję się wyłącznie dobrem drużyny. Nie ma dla mnie spotkań mniej istotnych. Chciałem wygrać ze Śląskiem i Jagiellonią, chcę z Ajaksem. Każdy mecz jest ważny - dodał.

Teorię o tym, że nawet rezerwowa jedenastka Legii mogła sobie poradzić z Jagiellonią (również osłabioną - do Warszawy nie przyjechał najlepszy strzelec drużyny Mateusz Piątkowski, który podobno obraził się na działaczy, bo nie pozwolili mu zimą odejść do zagranicznego klubu), potwierdzają statystyki. 60 proc. posiadania piłki, 16 strzałów (przy 11 gości). Kulała jednak skuteczność. W bramkę Bartłomieja Drągowskiego zmierzały tylko dwa uderzenia.

Zespół Michała Probierza miał też trochę szczęścia. Maciej Gajos udowodnił już na ligowych boiskach, że potrafi uderzyć, ale na powtórkę tak precyzyjnej bomby, jak ta z 12. min, którą otworzył wynik, pewnie trochę poczekamy. Kilkanaście minut później 23-letni pomocnik mógł podciąć skrzydła gospodarzom, ale nie wykorzystał rzutu karnego za faul Inakiego Astiza na Patryku Tuszyńskim (Malarz obronił). Pod koniec pierwszej połowy niewykorzystana sytuacja prawie się zemściła, kiedy Orlando Sa uderzył w spojenie.

Po przerwie 20 tys. kibiców na trybunach obejrzało sporo walki, ale to goście punktowali jak wytrawny bokser. Najpierw nieporadność obrony wykorzystał Tuszyński. Determinacja Legii opłaciła się w 84. min, kiedy kontaktową bramkę zdobył Helio Pinto. Tuż po niej sędzia pokazał jednak drugą żółtą kartkę Igorowi Lewczukowi (wcześniej zastosował przywilej korzyści). Marzenia o remisie legły jednak po kolejnym golu Gajosa. Jego pierwszy strzał obronił Malarz, ale gdy po chwili piłka odbiła się od Tomasza Brzyskiego i wróciła mu pod nogi pół metra przed bramką, nie miał problemów z dobitką.

Kibice Legii mogą pocieszać się tym, że dzięki podziałowi punktów po 30 kolejkach ich drużyna straci nie trzy, a półtora punktu. Wobec wpadek innych drużyn z czołówki nie gra to jednak większej roli. Pytanie za sto punktów brzmi: którą z twarzy pokażą legioniści w czwartkowym meczu z Ajaksem?

Polska The Times


Polecamy