menu

Pięć wniosków po meczu Legia Warszawa – Piast Gliwice. Fornalik nadal pracuje według swojego planu

4 maja 2019, 22:26 | Kaja Krasnodębska

Waldemar Fornalik zachował spokój i przed - być może - najważniejszym meczem tego sezonu nie dokonał rewolucji w składzie czy taktyce. To przyniosło zwycięstwo na Łazienkowskiej i przedłużone marzenia Piasta o mistrzostwie Polski jeszcze w tym roku. Gol Gerarda Badii dał nie tylko trzy punkty, ale też parę wniosków dotyczących gry obu ekip.


fot. Dziennik Bałtycki

[b]Kapitan wciąż za sterami[/b]

OH CAPTAIN, MY CAPTAIN! @GerardBadia! #LEGPIA— Karol Młot (@karmlot) 4. Mai 2019


Choć w tym sezonie, również ze względu na kontuzję, Gerard Badia grał mniej, nadal jest jedną z najważniejszych postaci Piasta. Ulubieniec kibiców i kapitan gliwickiej drużyny, w tym roku dużą część spotkań oglądał z trybun lub ławki rezerwowych. Waldemar Fornalik nie bał się jednak postawić na niego w kluczowym meczu z Legią Warszawa, a ten odwdzięczył się bramką w pierwszej połowie. – Choć gram mniej, czuję się ważną postacią w zespole. Zasuwam na treningach, więc Jorge Felix też musi bardzo mocno się starać, by utrzymać miejsce w składzie. Napędzamy się wzajemnie – mówił w przedmeczowych wywiadach. Słowa potwierdził na boisku, lewym skrzydłem napędzając zespół do ataku.

[b]Ma prawie 200 meczów w ekstraklasie, ale już nie jest solidnym ligowcem[/b]

Choć we wrześniu skończy dopiero 26 lat, na swoim koncie ma już prawie 200 występów w Lotto Ekstraklasie. Długo uważany za typowego „solidnego ligowca”, w tym sezonie rozwinął skrzydła. Zimą przestawiony z prawej pomocy na skrzydło, daje swojej drużynie znacznie więcej niż pewność w defensywie. To po jego celnym podaniu już w 13. minucie Gerard Badia dał Piastowi prowadzenie. Luis Rocha na prawym skrzydle nie miał z nim łatwo, podobnie zresztą jak w poprzednich spotkaniach nie radzili sobie z nim rywale. To jego siódma asysta w sezonie, okaże się tą najważniejszą?

[b]Mecze o najwyższą stawkę nie muszą być „meczami walki”[/b]

Czwartkowy finał Pucharu Polski czy poprzednie ligowe starcia pomiędzy najbogatszymi w punkty zespołami Lotto Ekstraklasy przyzwyczaiły nas do niskiej jakości widowiska. Szkoleniowcy bali się otwartej gry, w obawie o stratę gola, a w konsekwencji oczek. Poprzednie starcia Wojskowych – jak to przeciwko Lechii Gdańsk, nie należały do najciekawszych. Tym razem licznie zgromadzeni na trybunach kibice, nie mogli narzekać. Po jednej, ani po drugiej stronie nie zabrakło groźnych sytuacji, a końcowy wynik to jedynie efekt dobrych interwencji bramkarskich oraz obijanych poprzeczek. Szybkie tempo, futbolówka pędząca z jednego pola karnego na drugie – emocji nie brakowało po końcowe minuty.

[b]Dać Vukoviciowi głos w sprawie letnich transferów[b]

- Gdybym decydował o czymś w tym klubie, Jakub Czerwiński nadal byłby zawodnikiem Legii – grzmiał na konferencji prasowej Aleksandar Vuković, podkreślając umiejętności defensorów Piasta. I patrząc na formę stopera gliwiczan, ciężko się nie zgodzić. Obrońca nie rozczarował także p zeciwko Wojskowym i wraz z Aleksandarem Sedlarem skutecznie hamował ofensywne zapędy z równo Carlitosa jak też Sandro Kulenovicia. I choć w kilku sytuacjach gościom pomógł słupek, n pracę w defensywie nie można narzekać.

Nadchodzi zmiana pokoleniowa bramkarzy

Ten sezon w bramkach swoich drużyn rozpoczęli Arkadiusz Malarz (Legia Warszawa) i Jakub Szmatuła (Piast Gliwice). W poprzednim sezonie byli jednymi z najważniejszych zawodników w swoich zespołach, w dużej mierze decydując o końcowych wynikach. W sobotę obaj musieli zadowolić się jedynie ławkami rezerwowych. Ze względu na swoiste perypetie szansę w poprzednich miesiącach otrzymali Radosław Cierzniak oraz Frantisek Plach. Obaj ją wykorzystali i teraz są numerami jeden w dwóch najlepszych ekipach ligowej tabeli. O ich poprzednikach niewielu już pamięta. Zwłaszcza po spotkaniu przy Łazienkowskiej, kiedy to kolejne świetne interwencje powstrzymywały rywali przed strzeleniem goli.


Polecamy