menu

Pięć goli w Nowym Sączu! Sandecja pokonała Dolcan

22 sierpnia 2015, 20:01 | Krzysztof Rosłoński

Piłkarze Sandecji wygrali na własnym boisku w meczu 4. kolejki 1. ligi z Dolcanem Ząbki 3:2. Zespół z Nowego Sącza zajmuje trzecią lokatę w tabeli - ząbczanie plasują się na dziesiątej pozycji.

Sandecja Nowy Sącz pokonała Dolcan Ząbki
Sandecja Nowy Sącz pokonała Dolcan Ząbki
fot. Artur Szczepański

Przed rozpoczęciem spotkania nie było zaskoczenia, kiedy zaobserwowało się wyjściowy skład ekipy gospodarzy. Robert Kasperczyk postanowił przeprowadzić kilka zmian, m.in. dając szansę występu od 1. minuty Mateuszowi Bartkowowi i Sebastianowi Szczepańskiemu. W meczowej "osiemnastce" nie pojawił się Bartłomiej Kasprzak, zaś na ławce zasiadł debiutant, Czech Josef Ctvrtnicek. Dariusz Dźwigała natomiast postanowił wykonać kilka rotacji, wpuszczając od początku Damiana Świerblewskiego, czy Pawła Tarnowskiego. Na ławce zasiedli zaś m.in. Marcin Krzywicki, Daniel Gołębiewski i Michał Bajdur.

Od pierwszych minut można było zauważyć niewielką, ale jednak przewagę ekipy gospodarzy, którzy zagrozili bramce Dolcanu już 120 sekund po pierwszym gwizdku Mateusza Złotkowskiego, wtedy to Bartosz Sobotka dośrodkował do Dudzica, jednak były piłkarz Cracovii uderzył piłkę zbyt lekko by zagrozić Mateuszowi Kryczce. Po 9 minutach nieco bardziej zorganizowanej gry swoją okazję miał Sebastian Szczepański, którego strzał z dystansu wylądował na poprzeczce bramki gości. Jednak to, co nie udawało się do tej pory, wreszcie wyszło w 13. minucie, gdy po ogromnym chaosie w polu karnym i błędzie Szymona Matuszka, piłkę do siatki wpakował Arkadiusz Aleksander. Od tego momentu zaczęły się dziać niesamowite rzeczy, bowiem arbiter spotkania wraz ze swoimi asystentami rozpoczęli swój festiwal gwizdania przewinień na niekorzyść gospodarzy, m.in. odgwizdując spalone, mimo, iż zawodnik był 2 metry z dala od linii obrony, czy faule możliwe do zinterpretowania wyłącznie przez Złotnickiego. W 18. minucie w polu karnym, tym razem po faulu Szufryna padł Damian Kądzior, zaś kilkadziesiąt sekund później "jedenastkę" na gola, dającego wyrównanie zdobył strzałem w środek bramki Paweł Tarnowski.

Około 120 sekund później mogło być już bardzo źle dla ekipy Dolcanu, bowiem w polu karnym sfaulowany został Bartłomiej Dudzic, na szczęście dla ekipy z Mazowsza sędzia nawet nie sięgnął po gwizdek by przyznać gospodarzom rzut karny. Po chwili Maciej Małkowski swoim strzałem mógł dać prowadzenie Sądeczanom, ale na baczności miał się Kryczka. Na kolejne dogodne okazje trzeba było czekać do 35. minuty i dwóch okazji Damiana Kądziora, w pierwszej piłka ominęła słupek o około metr, zaś w drugim uderzyła w spojenie słupka z poprzeczką. Wraz z gwizdkiem arbitra, kończącym pierwszą część spotkania rozległy się gromkie gwizdy w jego stronę, zaś jeden z liniowych jak najszybciej próbował wbiec do swojej szatni.

Po przerwie inicjatywę, na kilka minut przejęli goście, próbujący kilku kąśliwych uderzeń. Jedno z nich, w 52. minucie Damiana Kądziora po podaniu od Tarnowskiego, znalazło drogę do siatki, dając tym samym prowadzenie Dolcanowi. W tej sytuacji, Robert Kasperczyk musiał zareagować, wpuszczając Ołeksandra Tarasenkę i Josefa Ctvrtnicka. Po chwili powolnego tworzenia nacisku pod bramką drużyny gości udało się odzyskać prowadzenie, i to w 2 minuty, co więcej, za sprawą bramek Bartłomieja Dudzica. Za pierwszym razem, w 66. minucie, piłkę w pole karne dośrodkował Małkowski, głową musnął ją Ctvrtnicek, błąd popełnił Kryczka, a to pozwoliło skrzydłowemu Sandecji na dobicie strzału niemal do pustej bramki, w drugim przypadku można mówić o pokazie niebywałej szybkości Dudzica, który wykonał kilkudziesięciometrowy rajd prawą flanką, a w sytuacji sam na sam z bramkarzem z zimną krwią oddał strzał w długi słupek dający prowadzenie. Jeśli ktoś pamięta słynną akcję Garetha Bale'a z finału Pucharu Króla w 2014 roku, to tutaj mieliśmy do czynienia z podobnym wydarzeniem.

Później mieliśmy do czynienia z pojedynkiem pełnym walki i... kolejnymi błędami sędziego z Lublina, dlatego na kolejną okazję należało czekać do 80. minuty i groźnego strzału z dystansu Krzywickiego, sparowanego do przodu z wielkim trudem przez Radlińskiego. Pod koniec spotkania piłkarze Dolcanu zaczęli naciskać i próbować kąśliwych dośrodkowań, z którymi żadnych kłopotów nie miał golkiper Sandecji, i mimo aż 5 doliczonych minut nie udało się wyrównać, tym samym Sandecja podtrzymuje passę meczów bez porażki, powiększając ją do trzech z rzędu, dzięki czemu Sądeczanie znajdują się obecnie w górnej części tabeli.

Więcej o 4. KOLEJCE 1. LIGI


Polecamy