menu

Pięć goli i wymiana ciosów w Bielsku. Pogoń Szczecin lepsza od Podbeskidzia

17 sierpnia 2015, 19:53 | Przemysław Drewniak

W meczu kończącym 5. kolejkę Ekstraklasy Pogoń Szczecin pokonała na wyjeździe Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:2.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Pogoń Szczecin 2:3
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Pogoń Szczecin 2:3
fot. Łukasz Łabędzki

Od pierwszych minut przy Rychlińskiego inicjatywę miała Pogoń. Goście wyglądali znacznie lepiej piłkarsko i taktycznie, co wykorzystali już po 17 minutach gry, gdy po dośrodkowaniu Rafała Murawskiego z rzutu wolnego Jarosław Fojut wygrał pojedynek z Krystianem Nowakiem i posłał piłkę do bramki obok Emilijusa Zubasa.

Litewski bramkarz świetnie spisywał się w dwóch ostatnich meczach z Ruchem i Miedzią, dając bielskim kibicom nadzieję, że jego nie dotyczy klątwa ciążąca na regularnie mylących się bramkarzach Podbeskidzia (Zajac, Pesković, Kaczmarek). W 32. minucie okazało się, że i on zdolny jest do popełniania prostych, fatalnych w skutkach błędów. Zubas w prostej sytuacji wybił piłkę wprost pod nogi Murawskiego, który z dużym spokojem ją przyjął i oddał zza pola karnego niezwykle precyzyjny strzał, z którym nie poradził sobie bramkarz „Górali”.

Pewnie nawet sami „Portowcy” nie spodziewali się, że tak łatwo przyjdzie objęcie dwubramkowego prowadzenia, które mogłoby być jeszcze wyższe. Najbliżej szczęścia był Patryk Małecki, który niemiłosiernie ogrywał Bartosza Jarocha i po jednej z takich akcji po pięknym uderzeniu z dystansu trafił w poprzeczkę. Przed przerwą Podbeskidzie nie miało pomysłu na grę w ofensywie i wydawało się, że po przerwie bielszczanie będą prosić o jak najniższy wymiar kary. Widząc bezradność swoich podopiecznych, Dariusz Kubicki już w 37. minucie zdjął z boiska debiutanta Fabiana Hiszpańskiego, wprowadzając w jego miejsce Damiana Chmiela.

Po zmianie stron można mieć było wrażenie, że piłkarze zamienili się w przerwie koszulkami. Podbeskidzie wyszło na drugą połowę odmienione i przypuściło szturm na bramkę Dawida Kudły. Odrobienie dwóch goli straty zajęło gospodarzom zaledwie… dziesięć minut. Najpierw po podaniu Franka Adu Kwame do bramki trafił Chmiel, dając trenerowi do zrozumienia, że wykluczenie go z wyjściowego składu nie było dobrym pomysłem. Chwilę później było już 2:2, gdy dośrodkowanie Adama Dei z rzutu rożnego wykończył na wysokości drugiego słupka Mateusz Szczepaniak. Napastnik Podbeskidzia zmieścił piłkę w siatce, choć musiał oddawać strzał z ostrego kąta.

Podopieczni Kubickiego zafundowali swoim kibicom przejażdżkę rollercoasterem. Błyskawicznie odrobili straty, by już w 60. minucie znów przegrywać! Swego dopiął Małecki, który najlepiej odnalazł się w zamieszaniu po stałym fragmencie gry i z bliskiej odległości pokonał Zubasa. Tym samym skrzydłowy Pogoni strzelił swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie od sierpnia 2003 roku.

Do końca drugiej połowy obie drużyny walczyły jak równy z równym, tworząc sobie po kilka niebezpiecznych sytuacji. Nieco więcej miało ich Podbeskidzie, a najlepszą zmarnował Robert Demjan, który po świetnym dośrodkowaniu Lukasa Janicia główkował nad poprzeczką. Tym samym trzecia porażka bielszczan w tym sezonie stała się faktem, przez co w coraz gorzej sytuacji jest Dariusz Kubicki – pod jego wodzą Podbeskidzie w dwunastu ligowych meczach poniosło aż siedem porażek. Na innym biegunie jest Pogoń, która po trzecim triumfie awansowała na piąte miejsce w tabeli.


Polecamy