Piątek pobije rekord Polski i uruchomi transferowe domino
Krzysztof Piątek uzgodnił warunki kontraktu z Milanem. Polak zarobi cztery razy więcej niż w Genoi i zostanie najdroższym polskim piłkarzem w historii.
fot. Fot Arkadiusz Gola / Polskapresse
„Transfer idealny. Krzysztof Piątek porozumiał się w sprawie kontraktu z AC Milan. Jest gotowy na podpisanie pięcioletniej umowy. Jego przenosiny do Milanu wydają się nieuniknione. Obie strony usiadły w piątek do rozmów” - donosi„La Gazzetta dello Sport”. Reprezentant Polski zdominował okładki największych gazet sportowych we Włoszech i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że 23-latek zostanie najdroższym polskim piłkarzem w historii (wyprzedzi Arkadiusza Milika, który kosztował 32 miliony euro).
Dziennik „Tuttosport” podaje, że cała transakcja ma zostać domknięta w ciągu 48 godzin. Poznaliśmy już za to zarobki Piątka. W barwach 18-krotnego mistrza Włoch były piłkarz Cracovii zarobi dwa miliony euro za sezon. To czterokrotna podwyżka w porównaniu z jego zarobkami w Genoi. Jego kontrakt z Milanem będzie obowiązywał przez pięć lat.
Wątpliwości wzbudzała kwota odstępnego. Początkowo mówiło się, że Milan miałby zapłacić Genoi aż 60 milionów euro, co uczyniłoby Piątka najdroższym piłkarzem w historii klubu. Tak się jednak nie stanie, ale Piątek cały czas będzie na klubowym podium (za Leonardo Bonuccim i Rui Costą, którzy kosztowali po 42 miliony euro). „Rossoneri” zapłacą Genoi 40 milionów euro plus ewentualne bonusy. Pięć procent kwoty z transferu dostanie także Cracovia .
Piątek może okazać się dla Milanu nie tylko gwarancją goli, ale także sporą finansową ulgą. Klub z Mediolanu zamierza skrócić wypożyczenie Higuaina z Juventusu. Aktualnie jego usługami zainteresowana jest Chelsea. Mówi się, że ten manewr pozwoli zaoszczędzić łącznie około 15 milionów euro. Wszystko za sprawą wysokich zarobków Argentyńczyka (10 milionów euro za sezon).
Ponadto „San Siro” jeszcze w styczniu może opuścić Hakan Calhanoglu. Turek miałby wrócić do Bundesligi, a jego usługami jest zainteresowane RB Lipsk (20 milionów euro).
Dziennikarze „La Gazzetta dello Sport” szacują także, co mogłoby się wydarzyć, gdyby transfer Piątka wysypał się na ostatniej prostej. Milan prawdopodobnie wypożyczyłby z Chelsea Michy’ego Batshuayi’a, który ostatnie miesiące spędził na wypożyczeniu w Valencii.
Na to jednak się nie zanosi, a Genoa już szuka następcy polskiego „rewolwerowca”. Liczba Polaków w klubie nadal pozostanie bez zmian, bo na ten moment do Genoi najbliżej jest Mariuszowi Stępińskiemu z Chievo.
Transferowe zamieszanie z Krzysztofem Piątkiem ma swoje przełożenie także na przyszłość Alvaro Moraty. Piłkarz Chelsea czeka na domknięcie transakcji z udziałem Gonzalo Higuaina. W przypadku transferu Piątka, wypożyczenie Argentyńczyka z Juventusu do Chelsea wydaje się nieuniknione. Gdy tylko wszystkie formalności zostaną dopełnione Morata ma obiecane „zielone światło” i będzie mógł opuścić Stamford Bridge.
Prawdopodobnie wróci do Hiszpanii, a dokładniej do Madrytu. Nie będzie to jednak Real, w którym miał okazję już występować (63 mecze i 25 goli). 26-latek odejdzie do lokalnego rywala - Atletico Madryt. Obie strony są już wstępnie dogadane. Przeszkodą mogą okazać się pieniądzę. Atletico cały czas próbuje się pozbyć m.in. Gelsona Martinsa czy Nikoli Kalinicia. Ich sprzedaż będzie niezbędna, by sfinansować zakup nowego napastnika.
Trudne chwile we Włoszech przeżywa Dawid Kownacki. Kapitan kadry do lat 21 został odsunięty od pierwszego zespołu Sampdorii i musi trenować indywidualnie. Wydawało się, że po Krzysztofie Piątku i Arkadiuszu Miliku z Napoli, to Kownacki będzie trzecim najskuteczniejszym polskim napastnikiem w Serie A. W tym sezonie na boiskach włoskiej ekstraklasy Kownacki przebywał zaledwie przez 150 minut. Strzelił gola i zanotował asystę. To jednak stanowczo za mało by przekonać do siebie Marco Giampaolo.
Były piłkarz Lecha Poznań chciał w zimowym okienku transferowym zmienić klub, jednak Sampdoria nie wyraziła zgody. Najgłośniej mówiło się o Fortunie Dusseldorf, w której występuje Marcin Kamiński. W pewnym momencie wydawało się, że transakcja zostanie sfinalizowana. Wtedy przedstawiciele klubu z Genui postanowili zaszaleć i zażądali za Kowanckiego aż 12 milionów euro. Okazało się nie do przeskoczenia i transfer utknął w martwym punkcie.