Piątek dla Ekstraklasa.net: Przykro mi, że w takich okolicznościach żegnam się z Polonią
Zaległości finansowe Polonii wobec Łukasza Piątka sięgają 10 miesięcy. Pomocnik Czarnych Koszul opuścił dzisiaj Konwiktorską i w Szczecinie z Pogonią już nie zagra.
Wielki koniec Polonii stał się faktem. Dziś zabrałeś swoje rzeczy z szatni, prawda?
Tak, zgadza się.
Jak czuje się chłopak, który od małego był związany z Polonią, a dziś musiał się z nią pożegnać?
Na pewno smutno. Przykro mi, że w takich okolicznościach się to wszystko zdarzyło. Smutek przede wszystkim. Tym bardziej ze względu na to, co kibice dla nas zrobili i na drużynę, którą tu stworzyliśmy. Będę za tym tęsknił.
Nie byłeś zawodnikiem, który przyjechał na 2 lata za rządów prezesa Wojciechowskiego, skasował dobre pieniądze i po prostu wyjechał.
Kiedy zagraliśmy ten mecz z Piastem i widziałem kibiców płaczących po końcowym gwizdku, to aż mi łezka się w oku zakręciła. Spędziłem tutaj wspaniałe chwile i przeżyłem wspaniałe momenty. Dziękuję za wszystko kibicom, którzy byli w tym sezonie naszą wielką podporą.
Zagrałeś kilka spotkań już po rozwiązaniu kontraktu. Dlaczego nie poczekałeś z opuszczeniem Konwiktorskiej do meczu w Szczecinie?
Taka była umowa, że z Pogonią wystąpią młodzi, żeby zagrali w barwach Polonii w Ekstraklasie.
Wydawało się, że po zimowych odejściach Dwaliszwilego, Teodorczyka i Brzyskiego zaliczycie straszny regres. Tymczasem pokazaliście wielki charakter i mimo tych wszystkich przeciwności będziecie w Szczecinie bronić 5. miejsca. Powiedzieć, że to wynik ponad stan, to nic nie powiedzieć.
Dokładnie. Wiadomo, że gwiazdy są w drużynie potrzebne, bo potrafią czasem w pojedynkę wygrać mecz, ale chodzi głównie o to, żeby tę drużynę tworzyli wszyscy, żeby każdy chciał osiągnąć ten sam cel. Wszyscy muszą patrzeć w tym samym kierunku i myślę, że stworzyliśmy taką zgraną ekipę. Chcieliśmy osiągnąć sukces.
Kiedy przyszedł moment, w którym zdałeś sobie sprawę, że z tego całego zamieszania z Królem nic dobrego nie wyniknie?
Myślę, że takim momentem przełomowym był marzec. Na samym początku miesiąca największe obietnice nie zostały spełnione i każdy zaczął się nad tym zastanawiać. Myślę, że wtedy tak powoli do nas dotarło, że gramy dla siebie, dla kibiców i po to, by jak najlepiej się zaprezentować.
Mówisz o marcu, ale właśnie wtedy wycofałeś swój pierwszy wniosek o rozwiązanie kontraktu, więc chyba gdzieś ta nadzieja się tliła?
Nadzieja zawsze była, ale tak naprawdę docierało już do nas, że może być naprawdę ciężko. Zdawaliśmy sobie sprawę, że może to już być końcówka. Może nie klubu, ale naszej przygody z Polonią. Docierało to do nas każdego dnia. W ostatnim czasie każdy miał jednak nadzieję, że jakoś to będzie. Że może nie tyle zdarzy się cud, ale że ktoś to uratuje. Że znajdzie się ktoś, kto to przechwyci. Też miałem taką nadzieję, dlatego chciałem dokończyć sezon z chłopakami.
Gdy pierwszy raz wycofywałeś wniosek o rozwiązanie kontraktu miała być zawierana z Tobą ugoda, której Król ponoć nie podpisał. Jak to dokładnie wtedy wyglądało?
Miałem podpisać porozumienie, na mocy którego z końcem sezonu byłbym wolnym zawodnikiem. Tak naprawdę przed tym moim drugim posiedzeniem o rozwiązanie kontraktu były takie rozmowy, ale po konsultacji z prawnikiem okazało się, że nawet po rozwiązaniu umowy będę mógł spokojnie dokończyć sezon, więc nie było sensu takiego aneksu podpisywać.
Rozwiązanie Twojego kontraktu nie miało natychmiastowego charakteru wykonalności, więc teoretycznie do momentu powiedzenia przez Ciebie „dość” powinieneś otrzymywać wynagrodzenie. Szczerze: wierzysz w ogóle, że kiedyś te pieniądze zobaczysz?
Trzeba w to wierzyć i starać się je odzyskać. Jak to będzie? Na razie nikt tego nie wie. Trzeba zostawić to w rękach osób, które się tym zajmują.
O jakich zaległościach w stosunku do Ciebie mówimy?
Z moich obliczeń wynika, że jest to około 9-10 miesięcy.
Reprezentująca m.in. Ciebie mecenas Agata Wantuch będzie o te pieniądze walczyć?
Jak najbardziej.
Wierzysz, że Polonia wróci kiedyś do Ekstraklasy?
Oczywiście, że w to wierzę.
Wiesz, że coraz więcej piłkarzy z Ekstraklasy zapytanych o najbardziej niedocenianego ligowca wymienia właśnie Twoje nazwisko?
Doszły mnie takie słuchy.
Pewnie w jakimś stopniu pomoże Ci to w szukaniu nowego pracodawcy. Dzieje się już coś konkretnego w tym kierunku?
Rozmowy są prowadzone, także zobaczymy jak to będzie.
Podoba Ci się Kraków?
(chwila ciszy) Byłem tam tylko na wyjazdach meczowych, więc ciężko mi powiedzieć.
Z tego co wiem były telefony z Wisły do Ciebie już po zimowym wyjeździe ze zgrupowania.
Proszę kontaktować się z moim menedżerem. On wie wszystko lepiej. Do mnie też wszystkie rozmowy kontraktowe nie dochodzą, on się wszystkim zajmuje.
Do kiedy dajesz sobie czas na podjęcie decyzji odnośnie swojej przyszłości?
Nie mam określonego terminu. Tak naprawdę może to się stać w każdej chwili. Wszystko zależy od rozmów i ewentualnych decyzji.
Spotkałeś się w swoim życiu z takim człowiekiem jak Ireneusz Król? Z takim charakterem, niesłownością, zakłamaniem?
W życiu trafiałem na różne osoby, ale myślę, że chyba nie nikogo takiego jak on wcześniej nie spotkałem.
Niektórzy zastanawiali się kto bardziej zepsuł Polonię: czy prezes Wojciechowski, który wprowadził bardzo wysokie kontrakty czy jednak Król, który chyba od początku nie zamierzał poważnie prowadzić klubu.
W tym momencie łatwo jest zwalić winę na jedną osobę, ale wszystko nasuwa się samo. Wydaje mi się, że widać wyraźnie, co prezes Król zrobił z GKS-em Katowice. Także myślę, że kwestia co do winy jest klarowna. Przynajmniej dla mnie.
Rozmawiał: Sebastian Kuśpik / Ekstraklasa.net
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida