Piast przed meczem z Podbeskidziem: Zwycięskiego składu się nie zmienia?
Już w najbliższą sobotę gliwicki Piast na swoim boisku podejmie zespół Podbeskidzia. Wbrew pozorom, dla gospodarzy będzie to ciężkie spotkanie, które wymagać będzie maksimum skupienia i koncentracji.
fot. Jakub Kowalski
Po niespodziewanej, lecz zupełnie zasłużonej wygranej na boisku mistrza Polski, w sobotnie wczesnej popołudnie, przyjdzie pora na kolejną potyczkę gliwickiego Piasta w ramach rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy. Tym razem do Gliwic przyjedzie Podbeskidzie Bielsko-Biała, a więc drużyna, która w tym sezonie ma ogromne kłopoty w rozgrywkach.
Zespół Podbeskidzia od niedawna prowadzi nowy trener – Marcin Sasal, który przejął zespół po Robercie Kasperczyku, który zrezygnował z prowadzenia drużyny po serii katastrofalnych występów w pierwszych kolejkach nowego sezonu. Od 29 października drużynę przejął Sasal, którego zadaniem jest poprawa formy i skuteczności drużyny z Bielska.
W sobotnim spotkaniu w Gliwicach, to jednak Piast będzie faworytem. Jednak w takich sytuacjach, nie zawsze drużyna, która powinna wygrać potrafi tę przewagę na boisku udowodnić.
Jeżeli chodzi o obsadę bramki, to tutaj nie ma żadnych wątpliwości – Dariusz Trela udowadnia, że zasługuje w 100% na bluzę nr 1 w Piaście.
Po świetnym spotkaniu we Wrocławiu trener Brosz nie powinien eksperymentować w linii obrony. Paweł Oleksy udowodnił w tym spotkaniu, że jest zawodnikiem o dwie klasy lepszym od El Mehdiego, który w dwóch poprzednich spotkaniach zastępował go na lewej stronie obrony. Podobnie ma się rzecz z prawą stroną – jeżeli Damian Zbozień będzie mógł zagrać, powinien mieć pewne miejsce w podstawowej „11”. Co do środka defensywy, to z pewnością Brosz postawi na duet Cuerda - Polak, choć z pewnością Adrian Klepczyński zrobi wszystko, aby trener zmienił zdanie.
Największą niewiadomą z pewnością stanowi pomoc beniaminka. O pozycja Zganiacza i Podgórskiego jest pewna (choć ten pierwszy musi uważać, bo zagrożony jest pauzą w kolejnym spotkaniu z powodu żółtych kartek), to Matej Izvolt w ostatnich spotkaniach nie prezentuje oszałamiającej formy i podobnie jak Łotysz Lazdins, nie może być pewnym miejsca w składzie. Gdyby ostatnia dwójka miała nie zagrać, to ich miejsce mogą zająć Cicman i Matras.
Ruben Jurado wrócił do podstawowej „11” we Wrocławiu i strzelił bramkę. Udowodnił, że także w Gliwicach powinien zagrać od początku. Wojciech Kędziora, to tak naprawdę poza Trelą drugi zawodnik od którego w Gliwicach powinno rozpoczynać się ustalanie składu.
Przedstawiony skład wydaje się najbardziej optymalny dla gospodarzy. Wcześniej jednak trener Marcin Brosz udowodnił, że lubi eksperymentować i być może w sobotę także zobaczymy niespodzianki w ustawieniu.