Piast nie dał pobić rekordu Cracovii! "Pasy" w końcu poległy
Piłkarzom Cracovii brakowało jednego meczu do pobicia 66-letniego rekordu 12 spotkań bez porażki. W 4. kolejce nowego sezonu Ekstraklasy zawodnicy Jacka Zielińskiego musieli jednak uznać wyższość Piasta Gliwice.
Ku zdziwieniu wszystkich to Piast miał pierwszą stuprocentowa sytuację na objęcie prowadzenia. Po rzucie rożnym na bramkę Cracovii uderzał Bartosz Szelgia, ale minimalnie chybił. Minutę później wszyscy kibice podnieśli się z miejsc, bo w polu karnym gliwiczan padł jak rażony Deniss Rakels, ale gwizdek arbitra milczał.
W 16. minucie gry gospodarze powinni objąć prowadzenie. Fantastyczną, składną akcję płaskim strzałem z okolicy linii pola karnego finalizował Rakels, ale piłka nie znalazła drogi do bramki. Chwilę później odpowiedzieli przyjezdni. O kąśliwy strzał z dystansu pokusił się Patrik Mraz, ale futbolówka minimalnie powędrowała nad poprzeczką.
W 20. minucie gry Cracovia ponownie zaatakowała. Wołąkiewicz zgrał piłkę do niepilnowanego Marcina Budzińskiego, który bez namysłu uderzył z dystansu i niewiele zabrakło, by na tablicy świetlnej pojawił się wynik 1:0 dla gospodarzy. W kolejnych minutach niewiele działo się na boisku, aż do 38. minuty, kiedy to po precyzyjnej wrzutce Rakelsa do strzału głową doszedł Boubacar Diabang. Pomocnik Cracovii nie mógł zmarnować tej szansy i zapewnił swojej drużynie prowadzenie. „Pasy” kontrolowały przebieg spotkania do końca pierwszej połowy i ekipa Jacka Zielińskiego schodziła do szatni z zasłużonym, jednobramkowym prowadzeniem.
Druga połowa zaczęła się rewelacyjnie dla gości. Po szybkiej akcji Piasta z najbliższej odległości do siatki trafił Patrik Mraz. Minęły 3 minuty, a na tablicy świetlnej mieliśmy kolejną zmianę wyniku. W pole karne dośrodkowywał Hebert, a tam rewelacyjnie zachował się Martin Nespor, który precyzyjnym strzałem głową pokonał bezradnego Krzysztofa Pilarza.
Cracovia nie potrafiła otrząsnąć się z marazmu, w którym tkwiła od początku drugiej połowy. W 53. minucie groźnie z rzutu wolnego uderzał Patrik Mraz, ale Pilarz był na posterunku. „Pasy” z minuty na minutę coraz lepiej "wyglądały" i często gościły pod bramką Jakuba Szamtuły, ale brakowało dokładności i zimnej krwi. Swoich szans szukali między innymi Rakels, Cetnarski czy Dąbrowski, ale ich uderzenia paliły na panewce. Kibice zgromadzeni przy Kałuży więcej emocji już nie oglądali i Piast niespodziewanie zwyciężył Cracovię 2:1.