menu

Oceniamy Piasta Gliwice: Jesień w strefie spadkowej [PODSUMOWANIE]

26 grudnia 2017, 10:15 | Kaja Krasnodębska

Mimo naprawdę rozsądnej polityki transferowej oraz udanego sezonu przygotowawczego gliwiczanie zakończyli rundę jesienną na przedostatnim miejscu ligowej tabeli. Niebiesko-Czerwoni mogą narzekać na sporego pecha – w ostatnich miesiącach musieli poradzić sobie bez kilku kluczowych zawodników, a dobra boiskowa postawa nie zawsze przekładała się na punkty. W rezultacie podopieczni Waldemara Fornalika nad ostatnią Pogonią mają zaledwie trzy oczka przewagi. Czy to wystarczy, aby wiosną wywalczyć utrzymanie?

Czy Piast Gliwice zdoła się wiosną wydostać ze strefy spadkowej?
Czy Piast Gliwice zdoła się wiosną wydostać ze strefy spadkowej?
fot. Polska Press

Ostatni ekstraklasowy mecz 2017 roku popsuł humory nie tylko kibicom z Zabrza, ale również tym z pobliskich Gliwic. Cracovia, pokonując niespodziewanie Górnika aż 4-1 uciekła ze strefy spadkowej i tym samym zrzuciła na piętnastą pozycję właśnie Piasta. Tym samym rzutem na taśmę Niebiesko-Czerwoni ponownie znaleźli się pod kreską. A to pomimo naprawdę solidnej gry prezentowanej przez podopiecznych Waldemara Fornalika szczególnie w końcówce rundy jesiennej. Co więc sprawiło, że wiosną Niebiesko-Czerwonych czeka ciężka walka o utrzymanie?

- Żałuję, że ta runda już się kończy – przyznał Aleksander Jagiełło po ostatnim spotkaniu gliwiczan w rundzie jesiennej. Chciałbym mieć możliwość rozegrania jeszcze jednego meczu, tak żeby zakończyć rok pozytywnym akcentem, wygraną. Z tygodnia na tydzień gramy coraz lepiej. Jasne, ktoś może spojrzeć na tabele na wyniki i powiedzieć, że Piast wygląda coraz lepiej, ale wciąż nie punktuje. Ja wierzę że z w końcu wygramy.

Na to zwycięstwo Niebiesko-Czerwoni będą musieli poczekać jednak jeszcze do lutego. Bo choć rzeczywiście pod wodzą Waldemara Fornalika na boiskach prezentują się coraz lepiej, to zwycięstw jakby brakuje. W całej rundzie jesiennej zwyciężyli zaledwie czterokrotnie: z Koroną Kielce, Jagiellonią Białystok, Wisłą Płock oraz Cracovią. Odnieśli również osiem remisów i aż dziewięć porażek. W rezultacie na swoim koncie po 21. kolejkach mają zaledwie dwadzieścia punktów. To tylko o trzy więcej od ostatniej Pogoni Szczecin, natomiast strata Niebiesko-Czerwonych do miejsc 13-14 wynosi jeden punkt.

Wiosną może więc zdarzyć się właściwie wszystko. Dwie ostatnie kolejki dały nadzieję na utrzymanie się nawet Portowcom i sprawiły, że podopieczni Waldemara Fornalika muszą uważać również na czerwoną latarnię ligi. Na korzyść Niebiesko-Czerwonych przemawia coraz lepsza forma, jaką prezentowali w listopadzie oraz grudniu. W starciach z Bruk-Betem, Śląskiem czy nawet warszawską Legią to oni momentami byli stroną przeważającą. Zamykali rywali na ich połowie, tworzyli sobie mnóstwo sytuacji, lecz większości nie byli w stanie wykorzystać. To właśnie skuteczność okazywała się piętą achillesową gliwiczan. - Wiadomo jest, że nigdy nie wykorzystuje się wszystkich szans, ale u nas od dłuższego czasu skuteczność trochę szwankuje. Na pewno poświęcimy temu dużo czasu na obozie przygotowawczym – komentuje Jagiełło.

A to wszystko pomimo sporej konkurencji w ataku Piasta. Waldemar Fornalik ma do swojej dyspozycji trzy uznane w polskim futbolu nazwiska: Michala Papadopulosa, Macieja Jankowskiego oraz Karola Angielskiego. Ten ostatni latem powrócił z rocznego wypożyczenia do pierwszoligowej Olimpii Grudziądz. Na zapleczu Lotto Ekstraklasy to właśnie młody Polak długo przewodził klasyfikacji strzelców. Gdyby nie odniesiona w starciu z Wigrami Suwałki kontuzja najprawdopodobniej to on, a nie Igor Angulo cieszyłby się z korony króla strzelców. Mimo to za czasów Dariusza Wdowczyka 21-latek nie otrzymywał wielu szans. Zmieniło się to nieco pod koniec rundy, lecz wciąż bezapelacyjnym numerem jeden pozostawał Michal Papadopulos. Po słabszym sezonie 2016/2017 Czech ponownie powrócił do całkiem niezłej formy. Po jesieni to on nosi miano najlepszego strzelca gliwiczan z dorobkiem siedmiu goli. Co ciekawe większość z nich zdobył głową.

Latem niewielu mogło przypuszczać, że jesień potoczy się dla Piasta tak niekorzystnie. Zespół ze Śląska dobrze wyglądał podczas okresu przygotowawczego, a polityka transferowa jawiła się całkiem racjonalną. Bardzo duże nadzieje wiązano zwłaszcza ze ściągnięciem do Gliwic Konstantina Vassiljeva – jednego z liderów białostockiej Jagiellonii. Doświadczony zawodnik do sukcesów miał pociągnąć również Piasta. I tu pojawiło się dosyć spore rozczarowanie. Uznany pomocnik w ostatnich miesiącach nie tylko musiał zmierzyć się z dwoma kontuzjami, ale także narzekał na zniżkę formy. Nieco lepiej zaczął grać dopiero w końcówce. W ostatnich meczach progres zanotował również inny ze sprowadzonych latem zawodników – Aleksander Jagiełło. 22-latek wreszcie zaczął otrzymywać więcej szans, a mecze z Legią Warszawa oraz Koroną Kielce rozpoczynał w wyjściowej jedenastce. To poniekąd efekt choroby Joela Valencii. Transfer Ekwadorczyka podobnie jak sprowadzenie Dario Rugasevicia należy zaliczyć do udanych. Strzałem w dziesiątkę okazało się jednak podpisanie kontraktu z Martinem Konczkowskim. Prawy obrońca w aktualnym sezonie nie ominął nawet minuty, w każdym meczu stanowiąc silny punkt defensywy Niebiesko-Czerwonych.

Z przebiegu rundy jesiennej nie może być jednak zadowolonym. Początek rozgrywek nie należał do najlepszych w wykonaniu Piasta. Szybko, bo już po trzech kolejkach, spadli na ostatnie miejsce w tabeli i na dnie pozostali już właściwie do końca. Najwyższe, bo dziesiąte miejsce, zajmowali po zwycięstwie nad Jagiellonią. Już chwilę później powrócili na dół. Większość czasu spędzili w strefie spadkowej i tam również przezimują. Czy zdołają wydostać się z niej wiosną?

Ocena rundy:

  • Całkiem nowy, ale bardzo lotny cytat w polskim futbolu „Proszę o pół napastnika.” autorstwa Dariusza Wdowczyka. A to wszystko mając w swych szeregach Michala Papadopulosa, Karola Angielskiego czy Macieja Jankowskiego. +1

  • Jeden z niewielu klubów, który wciąż posiada zespół rezerw (a jego mecze należą do niezwykle widowiskowych – w starciach z udziałem Piasta II pada średnio 5,6 gola). +1

  • Walka o utrzymanie z Adamem Mójtą w swych szeregach. Podobno ryzykownie. +1

  • Udowodnienie, że rzut karny to jeszcze nie gol. I nie chodzi tutaj jedynie o niewykorzystane próby Konstantina Vassiljeva czy Michala Papadopulosa, ale także interwencję Dobrivoja Rusova. +1

  • Przywrócenie Lotto Ekstraklasie Waldemara Fornalika (oraz brata Tomasza) – uznanych w polskich warunkach szkoleniowców +1

  • Zapewnienie kadrze U-20 trzech solidnych zawodników. I nie chodzi tutaj jedynie o Denisa Gojkę, ale również grającego aktualnie w Rakowie Częstochowa Jakuba Łabojkę oraz piłkarza Wigier Suwałki Piotra Kwaśniewskiego. Jeszcze dwa sezony temu cała trójka ramię w ramię walczyła o Centralną Ligę Juniorów w Gliwicach.

  • Udowodnienie, że szczęście jest też czasem potrzebne. Mimo świetnej momentami gry i naprawdę solidnej formy szczególnie w końcówce sezonu, Niebiesko-Czerwonym wciąż brakuje punktów. +1

  • Żelazne cztery tysiące kibiców na trybunach (czy spotkanie z warszawską Legią czy Wisłą Płock liczba kibiców na stadionie przy ulicy Okrzei bardzo podobna). +1


Razem: 8/8

Bohater jesieni: Marcin Pietrowski
Szczerze mówiąc w szeregach gliwickiej drużyny ciężko znaleźć jednego bohatera. Żaden z zawodników nie wyróżnił się bardziej. W Piaście nie brakuje nazwisk, lecz przede wszystkim jest to praca zespołowa. Warto by jednak podkreślić pracę wykonywaną właśnie przez Marcina Pietrowskiego. Były zawodnik Lechii Gdańsk pod nieobecność Gerarda Badii oraz Jakuba Szmatuły zaczął zakładać opaskę kapitańską. Potrafił odnaleźć się praktycznie na każdej pozycji: występował na obu bokach obrony, a także w środku pola. Grywał na defensywnym pomocniku, czasem ustawiany nieco bardziej ofensywnie – generalnie był zawsze tam, gdzie akurat go potrzebowano. Prawie zawsze miał jednak miejsce w wyjściowej jedenastce. Właściwie opuścił ją tylko dwukrotnie, gdy grę uniemożliwiła mu kontuzja.

Najlepszy transfer: Martin Konczkowski

Widza, że Konczkowski poukladol ta obrona w Piaście — Gregor Baraniok (@gos3008) 30 lipca 2017


Tego lata w Gliwicach pojawiło się kilka nowych twarzy. Największe oczekiwania wiązano z powrotem Konstantina Vassiljeva, spore nadzieje kładziono także na Aleksandrze Jagielle czy ex-filarze obrony Siarki Tarnobrzeg Bartoszu Waleńciku. Z przebiegiem czasu okazało się jednak, że to właśnie były zawodnik Ruchu Chorzów okazał się największym wzmocnieniem. Już za czasów Dariusza Wdowczyka wskoczył do wyjściowej jedenastki. I mimo słabszych wyników Piasta oraz sporych roszad w sztabie szkoleniowym, nie stracił jej po ostatni mecz. W obecnych rozgrywkach nie opuścił jeszcze nawet minuty, zostając w tym czasie najlepszym asystentem Niebiesko-Czerwonych.

Odkrycie jesieni: Patryk Dziczek

Dziczek dzisiaj profesura (znowu). Nie zdziwię się, jeśli to jego ostatni sezon w Gliwicach— Leszek Milewski (@leszekmilewski) 14 października 2017


Młody pomocnik w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej debiutował już lata temu. Niedostrzegany za panowania Radoslava Latala, do treningów z pierwszym zespołem powrócił pod batutą Dariusza Wdowczyka. Już wiosną zaczął pojawiać się w meczowej osiemnastce, lecz dopiero w aktualnym sezonie wywalczył sobie stałe miejsce w wyjściowym składzie zarówno gliwickiego klubu jak i reprezentacji Polski do lat 21 Czesława Michniewicza. W pierwszej jedenastce pojawił się już w inaugurującym meczu z Cracovią, a ogólnie jesienią wystąpił w 19 meczach. Efektownym strzałem z dystansu w starciu ze Śląskiem Wrocław zdołał się także wpisać na listę strzelców.

Nie do zdarcia: Martin Konczkowski

Piętnastu piłkarzy klubów @_Ekstraklasa_ zagrało we wszystkich ligowych spotkaniach obecnego sezonu od pierwszej do ostatniej minuty (dokładnie 1890'). W tej grupie jest ośmiu bramkarzy i siedmiu obrońców. Innych pozycji brak.— Maciej Wąsowski (@Maciej_Wasowski) 18 grudnia 2017


Tylko siedmiu zawodników z pola zdołało w tym sezonie grać pełne dziewięćdziesiąt kilka minut we wszystkich 21. ligowych meczach. Wśród nich właśnie sprowadzony latem do Piasta defensor. 24-latkowi na drodze nie stanęły urazy, nie zanotował też spadku formy. Przez cały ten czas był ostoją linii obrony gliwiczan. Jest też najlepszym asystentem zespołu.

Pechowiec: Gerard Badia
Już podczas letnich przygotowań przejął z rąk Radosława Murawskiego kapitańską opaskę, a po odejściu byłego reprezentanta kadry U-21 do Palermo jego pozycja jeszcze się wzmocniła. Jeden z lepszych zawodników Niebiesko-Czerwonych ubiegłej wiosny również i tej jesieni miał poprowadzić swoich kolegów do zwycięstw. Zaczął dobrze – to on okazał się autorem premierowego gola gliwiczan w tym sezonie. Niestety w tym samym spotkaniu – otwierającym tę rundę meczu z Cracovią, doznał kontuzji. Uraz łąkotki okazał się znacznie poważniejszym niż się początkowo wydawało i wyeliminował Hiszpana z gry na cztery i pół miesiąca. Na murawie pojawił się dopiero 3 grudnia podczas spotkania z Lechem Poznań. Badia wciąż powraca do pełni zdrowia oraz formy.

Historię jego kontuzji usłyszeć można pod linkiem

Wiosna będzie jego: Aleksander Jagiełło
Ma 22 lata. Za sobą wiele występów w młodzieżowych reprezentacjach oraz aż 31 występów w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej, które zanotował w barwach trzech różnych klubów. Na ekstraklasowym poziomie debiutował w sezonie 2013/2014 w Podbeskidziu, w tym samym roku przywdziewając jeszcze trykot gdańskiej Lechii. Potem nieco zniknął na kilka lat, błyszcząc wówczas w pierwszej i drugiej lidze. Z dobrej strony pokazywał się zarówno w Arce Gdynia, Dolcanie Ząbki jak również w Zniczu Pruszków, z którym wywalczył awans. Do Lotto Ekstraklasy miał powrócić już zeszłą zimą, jednak ostatecznie musiał poczekać jeszcze kilka miesięcy. W Gliwicach znalazł się latem, lecz dopiero pod okiem Waldemara Fornalika zaczął otrzymywać więcej szans. W dwóch ostatnich spotkaniach znalazł się w wyjściowej jedenastce i w starciu z Koroną zaprezentował się całkiem nieźle. Czy wiosną tendencja również pozostanie wzrostową?

Na jakie pozycje potrzeba wzmocnień: BRAMKA

31 grudnia wygasa kontrakt drugiego golkipera Niebiesko-Czerwonych Dobrivoja Rusova. Słowak nie podpisze nowej umowy. Z wywiadów, które można znaleźć na słowackich stronach internetowych wynika, że golkiper chce powrócić do rodzimej ligi. Latem z klubem definitywnie rozstał się także Rafał Leszczyński, więc na dobrą sprawę doświadczony Jakub Szmatuła pozostanie bez zmiennika. 36-letniego bramkarza z Piastem również łączy kontrakt tylko do końca aktualnego sezonu. To czy pozostanie dłużej rozstrzygnie się w kolejnych miesiącach, jednak już teraz chyba czas rozejrzeć się za ewentualnym numerem dwa.

Jeżeli jednak nikt nowy w Gliwicach się nie pojawi, swoją szansę częściej otrzymywać zacznie młody Krzysztof Kurek. Urodzony w 1998 roku zawodnik już jesienią kilkukrotnie zasiadł na ławce rezerwowych, wciąż jednak czeka na swój debiut w Lotto Ekstraklasie. Jak dotąd występował głównie w juniorskich rozgrywkach, w ubiegłym sezonie walcząc w barwach Piasta w Centralnej Lidze Juniorów.

Do końca czerwca 2018 z gliwickim klubem związany jest także Jakub Freitag. 22-latek w ubiegłym sezonie był numerem trzy w ekipie Niebiesko-Czerwonych, teraz o to miano wciąż walczy z Krzysztofem Kurkiem. Kapitan drużyny rezerw, w której jest praktycznie niezastąpiony.

Jesień w statystykach
Najwięcej bramek: Michal Papadopulos (7 goli)
Po nieco gorszym w jego wykonaniu sezonie 2016/2017, napastnik powrócił do dobrej formy. Większość bramek zdobył strzałami głową, jednak w starciu ze Śląskiem Wrocław udało mu się pokonać golkipera rywala również nogą. Mimo silnej konkurencji ze strony Macieja Jankowskiego oraz walczącego wiosną o koronę króla strzelców Karola Angielskiego, Czech utrzymuje miejsce w wyjściowym składzie i nic nie zwiastuje, jakoby miało się to zmienić.

Najwięcej asyst: Martin Konczkowski (3 asysty)
Najwięcej minut: Martin Konczkowski (1.980')

4 zwycięstwa, 8 remisów, 9 porażek, bramki 22-31

Dokładnie tyle samo wygranych jesienią odniosła również druga drużyna gliwickiego klubu. Reszta statystyk w wykonaniu rezerwistów przedstawia się jednak nieco słabiej: zaledwie jeden remis i aż dziesięciokrotnie Niebiesko-Czerwoni musieli opuszczać czwartoligowe murawy pokonani. W rezultacie plasują się dopiero na 14/16 miejscu. Ich spotkania zawsze przynoszą ogrom emocji. Padły w nich razem 84 trafienia (średnio 5,6 gola na mecz), z czego aż 51 dla przeciwnika. Piast II podobnie jak podopieczni Waldemara Fornalika wiosną będzie więc musiał zawalczyć o utrzymanie.

rezerwy: 4 zwycięstwa, 1 remis, 10 porażek, bramki 33-51


Najlepszy mecz:
Piast Gliwice – Legia Warszawa 0-1 (12 grudnia 2017)

Ej @CANALPLUS_SPORT macie błąd w grafice. Tu jest pokazane że Piast gra w „10” a ja oglądam ten mecz i widzę że to Legia jest osłabiona #PIALEG pic.twitter.com/wjzpwKAOVL— Marcin Lechowski (@MarcinLechowski) 12 grudnia 2017


- Na boisku dawaliśmy z siebie wszystko i moim zdaniem zasłużyliśmy na ten punkt. Myślę że w drugiej połowie szczególnie dobrze prezentowaliśmy się w ofensywie. I to jest chyba najsmutniejsze. Graliśmy w dziesiątkę, momentami wyglądaliśmy lepiej niż Legia, ale to ona wywozi z Gliwic punkt. My natomiast zostajemy z pustymi rękoma – krótko skomentował tamten mecz Aleksandar Sedlar.

O tym jak pechowa była dla gliwiczan ta runda może świadczyć właśnie mecz z Legią. W przeciwieństwie do starcia z Lechem Poznań, na spotkanie z aktualnym mistrzem Polski Niebiesko-Czerwoni nie wyszli ustawieni defensywnie, a wręcz przeciwnie. Walczyli o zwycięstwo i nie zmieniła tego nawet obejrzana w 5.minucie przez Jakuba Szmatułę czerwona kartka. Boisko opuścić musiał również Aleksander Jagiełło, lecz nie pomieszało to szyków podopiecznych Waldemara Fornalika. Gliwiczanie prezentowali się bardzo przyzwoicie, długimi momentami zamykając rywali na ich połowie. Stworzyli sobie multum sytuacji, całkowicie neutralizując Jarosława Niezgodę czy Guilherme, Dobrivoj Rusov nie narzekał na nadmiar pracy i gdyby nie podyktowany na korzyść Wojskowych rzut karny, Legioniści nie wywieźliby z Okrzei nawet punktu.

Najgorszy mecz: Lech Poznań – Piast Gliwice 5-1 (30 lipca 2017)

- Ta porażka naprawdę boli, bo jest dosyć wysoka i nie jest fajnie tak przegrywać. Wcale się nie czuliśmy dużo gorsi na boisku. Moim zdaniem pierwszą połówkę zagraliśmy w miarę dobrze. Nawet pomimo tych dwóch straconych bramek. W drugiej połowie na początku trochę przeważali lechici, ale po rzucie wolnym to my zdobyliśmy bramkę. Mecz rozpoczął się od początku, ale niestety za chwilę szybko się dla nas skończył – tak skomentował tamto spotkanie Aleksander Jagiełło.
Rzeczywiście, Niebiesko-Czerwoni musieli opuszczać wówczas boisko w melancholijnych nastrojach. Był to pierwszy mecz sezonu 2017/2018, w którym padło sześć goli. Gliwiczanie nie mogli być jednak zadowoleni – trafienie Josipa Barisicia (zresztą jedyna jego bramka tej jesieni) wyglądało na nieco przypadkowe, a Kolejorz zdołał wypunktować swoich rywali. Długo nic tego nie zwiastowało. Worek z bramkami otwarty został dopiero w 40. minucie rzutem karnym wykonywanym przez Nickiego Bille Nielsena. Do przerwy Lechici pokonali Jakuba Szmatułę jeszcze raz, natomiast kolejne trzy gole dołożyli w końcówce.

Najwyższa frekwencja: 5243: Piast Gliwice – Legia Warszawa 0-1 (12 grudnia 2017)
Najniższa frekwencja: 3784: Piast Gliwice – Wisła Płock 2-1 (28 października 2017)

MAGAZYN SPORTOWY 24;nf

[wideo_iframe]//get.x-link.pl/1c793922-36e2-f738-e0e9-2633f8e49907,25f31c34-069b-b203-1715-ca5e6278aa08,embed.html[/wideo_iframe]

Dominatorzy niższych lig. Zespoły z ogromną przewagą [TOP 10]


Polecamy