menu

Piast Gliwice: Tomasz Mokwa - transfer nieabsurdalny

8 sierpnia 2018, 20:21 | Kaja Krasnodębska

W czerwcu 2017 nie przedłużono z nim kontraktu, w sierpniu 2018 po roku bez regularnej gry Tomasz Mokwa otrzymał nową dwunastomiesięczną umowę. Może się wydawać, że trudno o bardziej absurdalny ze strony Piasta krok. Czy na pewno?

Tomasz Mokwa występował już w Piaście w latach 2014-2017.
Tomasz Mokwa występował już w Piaście w latach 2014-2017.
fot. Fot Arkadiusz Gola / Polskapresse

Tomasza Mokwy w Gliwicach przedstawiać nie trzeba. Wicemistrz Polski z sezonu 2015/2016, przy Okrzei spędził trzy lata - od lipca 2014 do 2017 roku. Gdy niecałe czternaście miesięcy temu żegnał się z klubem, z pewnością niewielu przypuszczało, że tak szybko tutaj wróci. Z urodzonym w 1993 roku zawodnikiem po prostu nie przedłużono kontraktu. Tym samym licznik jego występów w Niebiesko-Czerwonych stanął na liczbie 59. Srebrny medal, debiut w europejskich pucharach, a także pierwsze dwa trafienia na poziomie Lotto Ekstraklasy (w spotkaniach z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza oraz Ruchem Chorzów) - tego okresu boczny obrońca nie mógł wspominać źle.

Wręcz przeciwnie. Należy powiedzieć, że nawet pomimo końcówki spędzonej w czwartoligowych wówczas rezerwach, był to najlepszy okres w jego karierze. Z Gliwic trafił bowiem do GKS-u Katowice, gdzie zanotował zaledwie sześć występów w pierwszoligowych rozgrywkach. Do udanego sezonu 2017/2019 nie może zaliczyć ani on, ani jego były już klub, który po raz kolejny nie zdołał awansować na najwyższy poziom.

Podpisując roczny kontrakt z Piastem zrobił to natomiast sam Mokwa. - To bardzo miłe uczucie znów być w Gliwicach. Wróciły dobre wspomnienia związane z tym miejscem. Teraz trzeba skupić się na tym, aby w przyszłości były one jeszcze lepsze. Swoją postawą na boisku chciałbym podziękować klubowi za zaufanie - przyznał za pośrednictwem klubowej strony. Tego ostatniego trzeba przyznać, otrzymał ogromną dozę. Odchodził jako zawodnik regularnie występujący w rezerwach, w Katowicach również nie grał pierwszych skrzypiec.

Nowej umowy najpewniej nie otrzymał jednak po znajomości. Wiadomo, że nie przychodzi jako podstawowy zawodnik, a i w czwartej lidze w II drużynie już nie zagra, bo ta pod jego nieobecność spadła do okręgówki. Przychodzi jako zawodnik rezerwowy, który może wskoczyć do składu w przypadku kontuzji jednego z kolegów lub konieczności gry co trzy dni. Sprowadzenie bocznego obrońcy nie jest też w Gliwicach nowym pomysłem. Podczas okresu przygotowawczego na testach w ekipie Fornalika przebywał przecież Artur Bogusz.

Dlaczego więc Mokwa, a nie aktualny zawodnik ŁKS-u Łódź? 25-latek to piłkarz, którego umiejętności i możliwości doskonale zna zarówno dyrektor sportowy Bogdan Wilk, jak też cały sztab szkoleniowy. - Zdecydowaliśmy się na ten transfer i myślę, że to jest dobry ruch. Trzy tygodnie temu Tomek zgodził się na to, aby uczestniczyć z nami w treningach. Sztab szkoleniowy miał czas, aby wyrobić sobie o nim opinię. Muszę powiedzieć, że w porównaniu z innymi testowanymi zawodnikami na tę pozycję, to właśnie on wypadł najlepiej. Znamy jego możliwości i wiemy, na co go stać. Sądzę, że przyjdzie czas, w którym nam pomoże - przyznał Wilk, który z Mokwą pracował również w roli drugiego trenera.

Razem zdobywali wicemistrzostwo, razem też walczyli o utrzymanie. W przypadku tego transferu nie będzie więc mowy o niespodziankach. Gliwiczanie doskonale wiedzą kogo sprowadzają i najwyraźniej mają na niego jakiś pomysł. A i problemów z aklimatyzacją nie będzie. Pochodzący z Słupska gracz na Górnym Śląsku zdążył już się zadomowić.

- Od mojego odejścia z Piasta minął tylko rok, ale widać duże zmiany na plus. Poprawiła się organizacja klubu, a jakość drużyny wzrosła, więc wszystko idzie w dobrym kierunku. Wyniki z tego sezonu pokazują, jaki potencjał drzemie w tej drużynie - chwali starego nowego pracodawcę. Czy równie zadowolony będzie za rok? Czas pokaże, nie warto jednak skreślać wizji Wilka i Fornalika już na samym początku. Na razie bronią się przede wszystkim wynikami.


Polecamy