menu

Pewne zwycięstwo Francji nad Hondurasem, Benzema bohaterem "Trójkolorowych"

15 czerwca 2014, 22:52 | Sebastian Gladysz

Reprezentacja Francji zgodnie z planem pokonała Honduras 3:0. Dwie bramki w tym spotkaniu zdobył Karim Benzema, a "samobója" zapisanł na swoim koncie Noel Valladares. Przy drugim trafieniu napastnika Realu Madryt użyto technologii goal-line, dzięki której sędziowie uznali prawidłowo zdobytego gola.

Ostra strzelanina, jaką urządzili sobie „Trójkolorowi” w sparingu z Jamajką nie pozostała bez wpływu na pierwszą jedenastkę, jaką desygnował do gry Didier Deschamps. Kosztem Oliviera Giroud na boisku pojawił się Antoine Griezmann, zdobywca dwóch goli w tamtym spotkaniu. W wyjściowym składzie trenera Luisa Fernando Suareza zgodnie z przewidywaniami nie zabrakło znanego z polskich boisk Carlo Costly’ego.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem mieliśmy pierwszą organizacyjną wpadkę, gdyż… nie zagrano hymnów obu państw. Zawodnicy mimo zaskoczenia, przeszli nad tym do porządku dziennego i mogliśmy zacząć mecz, którego faworyt był tylko jeden.

Spotkanie to rozpoczęło się zgodnie z planem. Honduranie ustawieni byli dość defensywnie, nie nękali swoich przeciwników wysokim pressingiem i skupiali się głównie na obronie dostępu do własnej bramki. Francuzi zmuszeni byli do ataku pozycyjnego i choć w pierwszych minutach gra niezbyt się im kleiła, to z czasem zaczęli w pełni kontrolować wydarzenia na boisku. Na pierwszą dogodną okazję reprezentantów Francji musieliśmy jednak czekać do 15. minuty. Po trzecim rzucie wolnym wykonywanym niemal z tego samego miejsca przez Valbuenę do niezłej sytuacji doszedł Matuidi, który przytomnie przyjął piłkę na klatkę piersiową i uderzył sytuacyjnie z powietrza, ale trafił tylko w poprzeczkę. Utracie gola zapobiegł Valladares, który musnął futbolówkę końcówkami palców.

Inicjatywa bez wątpienia była po stronie podopiecznych Deschampsa, ale zbyt rzadko golkiper Hondurasu musiał interweniować. Kolejną okazję „Trójkolorowi” stworzyli sobie w 23. minucie, kiedy to świetne dośrodkowanie Evry mógł na bramkę zamienić Griezmann, jednak po jego strzale głową futbolówka znów zatrzymała się na poprzeczce. Minutę później znów głową uderzał Benzema, jednak niecelnie. W 26. minucie zakotłowało się między piłkarzami obu ekip. Ostre starcie Palaciosa i Pogby zakończyło się żółtymi kartonikami dla nich obu, a sędzia musiał uspokajać zawodników przez dobre kilka minut.

Bezkompromisowo grali podopieczni Suareza. Francuzi, mimo przewagi w umiejętnościach czysto piłkarskich, momentami nie potrafili sobie poradzić z agresywnie i ambitnie walczącymi piłkarzami Hondurasu. Pierwsze skrzypce w ekipie z Europy grał Griezmann, potwierdzając słuszność decyzji selekcjonera. Pod koniec pierwszej części meczu podopieczni Deschampsa mocniej przycisnęli swoich rywali. W końcu „Trójkolorowi” dopięli swego. W 43. minucie faulowany w polu karnym był przyjmujący futbolówkę na klatkę piersiową Pogba i arbiter wskazał na „wapno”. Jedenastkę na gola pewnym strzałem zamienił Benzema. Od tego momentu Honduranie musieli grać w dziesiątkę, bowiem za faul na Pogbie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Palacios. Jeszcze w doliczonym czasie szansę na podwyższenie prowadzenia miał Valbuena, który groźnie uderzał z rzutu wolnego z boku pola karnego, lecz na posterunku był bramkarz Hondurasu.

Drugą połowę tego spotkania Francuzi rozpoczęli od mocnego uderzenia. W 48. minucie świetne dośrodkowanie dotarło do Benzemy, piłka po jego technicznym strzale z powietrza odbiła się od słupka i trafiła w ręce Valladaresa, po czym przekroczyła linię bramkową. Golkiper Hondurasu zagarnął futbolówkę i mieliśmy chwilę zastanowienia sędziów, ale ostatecznie bramka została uznana. Po raz pierwszy na tym turnieju przydała się technologia goal-line, dzięki której przekonaliśmy się, że piłka na pewno całym obwodem przekroczyła linię bramkową. Trafienie nie zostało jednak przyznane Benzemie, tylko słusznie uznano, że to Valladares zaliczył „samobója”. Po tym golu zawodnicy z Ameryki Środkowej utracili resztki wiary. Zaczęły mnożyć się niepotrzebne faule, ciężko oglądało się to spotkanie.

Raz po raz Francuzi przedostawali się pod pole karne Hondurasu. W 55 minucie przed doskonałą okazją stanął Benzema. Uderzenie napastnika Realu Madryt z bliskiej odległości instynktownie obronił jednak Valladares. Kilka chwil później prowadzenie swojej drużyny mógł podwyższyć Matuidi. Pomocnik „Trójkolorowych” kończył ładną, kombinacyjną akcję płaskim strzałem z pierwszej piłki, ale trafił w boczną siatkę. W 67. minucie odgryźli się Honduranie – na przebój poszedł Boniek Garcia i dzięki sporej dozie szczęścia znalazł się z piłką w polu karnym Francji, jednak jego uderzenie nie stanowiło żadnego problemu dla Llorisa. Reprezentant Hondurasu, na którego występ czekała cała Polska, pojawił się na boisku od początku drugiej części spotkania, ale oprócz tej akcji nie wyróżnił się niczym szczególnym.

Natomiast Francuzi dalej grali swoje i w 73. minucie podwyższyli rezultat. Sprytnie rzut wolny rozegrał Valbuena, wycofując futbolówkę do Debuchy’ego. Uderzenie prawego obrońcy reprezentacji Francji zostało zablokowane, jednak piłka wylądowała pod nogami Benzemy. Napastnik Realu nie patyczkował się i z ostrego kąta huknął potężnie pod poprzeczkę w krótki róg bramki Valladaresa. W drugiej połowie tego spotkania Francuzi nawet na moment nie stracili kontroli nad wydarzeniami na boisku. Podopieczni Deschampsa wymieniali mnóstwo podań w oczekiwaniu na końcowy gwizdek sędziego. Minuty upływały, a w Porto Alegre nie działo się nic – czerwona kartka dla Palaciosa i bramka dla Francji zabiły emocje w tym meczu. Od tego momentu na boisku niepodzielnie panowali murowani faworyci, którzy może nie zawiedli, ale też i nie oczarowali, szczególnie w pierwszej połowie.


Polecamy