Pewne zwycięsto Wisły, Garbarnia ciągle słabo na wyjazdach
Choć wielu obserwatorów typowało, że Wisła Puławy może nieco namieszać w drugiej lidze, mało kto się spodziewał, że beniaminek rozpocznie sezon w takim stylu. Po dwóch remisach na bardzo trudnych terenach, podopieczni trenera Mariusza Sawy rozbili u siebie Garbarnię Kraków 4:1.
fot. Wojtek Antosz / Kurier Lubelski
W meczu błysnął Konrad Nowak, który zaliczył hat tricka, choć nieklasycznego. Pomiędzy jego trafienia numer dwa i trzy "wciął" się Mateusz Olszak. "Oli" także zaliczył świetne zawody. Mimo że wszedł na boisko dopiero w 65. minucie, zdążył się pokazać z dobrej strony.
Dobrze szarpał prawą flanką, walczył ambitnie w odbiorze piłki, a oprócz ładnej bramki, zaliczył asystę przy czwartym trafieniu Wisły.
W zasadzie niemal o wszystkich zawodnikach puławian można mówić w samych superlatywach. Wyjątkowo podobać mógł się także Rafał Wiącek. Doświadczony napastnik był bardzo pożyteczny dla ekipy, nawet jeśli momentami jego wkład w grę zespołu wydawał się być niewidoczny. - W zasadzie mogę Rafała ustawić na każdej pozycji i będzie to z pożytkiem dla drużyny - ocenia przydatność swojego podopiecznego trener Mariusz Sawa.
Wisła nie pozostawiła Garbarni cienia szansy, że może wywieźć korzystny rezultat z Poniatowej ("wiślacy" będą grali tam aż do października w roli gospodarza). Poza początkowym fragmentem, gdy krakowianie kilkakrotnie ładnie przedarli się prawym skrzydłem, stroną przeważającą byli puławianie. To, że goście nie przegrali wyżej niż 1:4 zawdzięczają sporej dawce szczęścia oraz... pogodzie. Strzał Nowaka z 80. minuty zmierzał do bramki Garbarni, jednak tor lotu lekko "podciętej" przez napastnika piłki zmienił porywisty wiatr i futbolówka minimalnie minęła słupek.
Jeśli w kolejnych meczach Wisła będzie grała równie pewnie i konsekwentnie, o jej wyniki możemy być spokojni.
"Brązowi" na razie znacznie gorzej spisują się na wyjazdach niż u siebie. Piłkarzom Krzysztofa Bukalskiego wyraźnie zabrakło doświadczenia, gdyż - podobnie jak w Rzeszowie - mecz ułożył się dla nich fatalnie.
Tuż po pierwszym gwizdku piłkę do siatki gospodarzy posłał Stokłosa, ale arbiter dopatrzył się spalonego. Następnie przez kwadrans toczyła się wyrównana walka. Później zaczęła przeważać Wisła, ale w bramce Garbarni bardzo dobrze spisywał się Żylski. Obronił strzał Nowaka. W 15. minucie uderzał Wójtowicz, Żylski odbił piłkę i sparował dobitkę Nowaka. Garbarnia odpowiedziała akcją Leszczaka. W 26. minuciw sam na sam z Żylskim znalazł się Budzyński. Krakowski golkiper wygrał ten pojedynek, lecz był bezradny wobec dobitki Nowaka. Przed przerwą groźnie z wolnego strzelał Leszczak.
Niekorzystnie dla Garbarni rozpoczęła się druga połowa. Arbiter uznał, że Leszczak sfaulował Nowaka, i sam poszkodowany skutecznie wykonał "jedenastkę". Teraz inicjatywę przejęli krakowianie. Groźnie uderzał Sepioł, następnie tuż obok słupka strzelał Chodźko. W polu karnym był nieprawidłowo zatrzymywany Kalemba. Z trudem utrzymał się przy piłce, arbiter "puścił" grę, ale strzał piłkarza "Brązowych" był z konieczności bardzo słaby i Beszczyński nie miał najmniejszych problemów ze złapaniem piłki.
W 87. minucie trzecią bramkę dla Wisły zdobył Olszak, który po zagraniu Nowaka spokojnie przymierzył, a futbolówka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. W przedłużonym czasie gry z rzutu wolnego dośrodkował Stokłosa, a Mateusz Siedlarz głową ulokował piłkę w siatce. Po chwili Olszak podał Nowakowi i ten ustalił wynik spotkania, zaliczając jednocześnie hattricka.
Źródło: Kurier Lubelski, Gazeta Krakowska