Pewna wygrana Genoi w meczu derbowym (ZDJĘCIA)
Zapowiadaliśmy ten mecz jako „derby na przełamanie” i takie przełamanie dzisiaj nastąpiło. Genoa po całkiem niezłej, a przede wszystkim konsekwentnej grze, pokonała Sampdorię, aż 3:0.
Od samego początku zarysował nam się obraz gry, którego wszyscy mogliśmy się spodziewać. Czyli to Sampa prowadziła atak pozycyjny, a goście nastawili się na grę z kontry, która okazała się dużo groźniejsza, niż rozgrywanie piłki u rywali.
Nie minęło jeszcze dziesięć minut od pierwszego gwizdka, kiedy piłkarze Fabio Liveraniego strzelili pierwszego gola. Po kapitalnej wrzutce z prawej strony, świetny strzał z pierwszej piłki oddał Antonini. Bramkarz był dość blisko skutecznej interwencji, jednak futbolówka znalazła drogę do siatki.
W kolejnych minutach, optyczną przewagę mieli zawodnicy Sampdorii. Ich akcje wyglądały jednak nieźle do momentu podejścia pod pole karne przeciwnika. Na tej wysokości od bramki nie potrafili wykazać się niczym szczególnym i wedrzeć się w szesnastkę. Efektem tego były ciągłe strzały z dystansu, którymi straszyć można było nie golkipera Genoi, tylko kibiców na trybunach.
Ekipa Rossoblu grała bardzo mądrze i choć do przerwy nie wyprowadziła już żadnej szczególnie groźnej akcji, to po wznowieniu gry znów ruszyła na rywala.
Do podwyższenia wyniku doszło w 50. minucie. Najpierw ładnie grę na prawą stronę przeniósł Gilardiono i po podaniu z flanki, futbolówkę do siatki skierował Emanuele Calaio. Był to drugi celny strzał na bramkę tej drużyny i od razu drugi gol.
Sampdoria nie potrafiła odpowiedzieć, powtarzał się schemat z pierwszych 45 minut. Sampdoria starała się grać atakiem pozycyjnym, a Genoa wyprowadzać szybkie kontry. Sprawdzało się również, to iż jedyne strzały jakie oddawali piłkarze Delio Rossiego, miały miejsce sprzed pola karnego. I nie były one zbytnio udane.
Wynik na 3:0 został ustalony w 67. minucie. Z rzutu wolnego świetnie przymierzył Francesco Lodi nie dając szanse Angelo Da Coście.
Rezultat do końcowego gwizdka nie został już zmieniony. Sampdoria wciąż nie potrafiła zagrozić przeciwnikowi, Genoa robić już tego nie musiała. Szkoda tylko, że w składzie gospodarzy znów nie zobaczyliśmy ani jednego reprezentanta Polski. Bartosz Salamon spędził mecz na ławce rezerwowych. Zabrakło na niej miejsca dla Pawła Wszołka.