menu

ŁKS zmarnował dwubramkowe prowadzenie i zremisował z Pelikanem

18 maja 2015, 08:19 | Monika Wantoła

Dzięki wypracowanemu jeszcze w pierwszej połowie dwubramkowemu prowadzeniu Łódzki Klub Sportowy mógł dopisać do swojego konta kolejny komplet punktów. Mógł, ale na własne życzenie tego nie zrobił. Gospodarze po przerwie pozwolili łowiczanom na doprowadzenie do wyrównania i choć podtrzymali passę meczów bez porażki, nie zdołali awansować na czwartą pozycję w tabeli.

Łódzki Klub Sportowy mimo dwubramkowego prowadzenia zremisował z Pelikanem Łowicz
Łódzki Klub Sportowy mimo dwubramkowego prowadzenia zremisował z Pelikanem Łowicz
fot. Maciek Stanik / Polska Press

Gdy w kwietniu Sokół Aleksandrów Łódzki wywiózł z Łodzi komplet punktów i obnażył wszystkie braki w drużynie z al. Unii, wreszcie coś pękło. Od tamtego wydarzenia, czyli łącznie przez pięć ostatnich kolejek, łodzianie nie ponieśli jeszcze ani jednej porażki. To w teorii, bo w praktyce przegraną można by nazwać niedzielny remis z Pelikanem Łowicz. Podopieczni Marka Chojnackiego i Dariusza Bratkowskiego, mimo szybkiego wyjścia na prowadzenie i umocnienia go przed przerwą ostatecznie musieli zadowolić się ledwie jednym "oczkiem". Nie zdołali także awansować na czwartą pozycję w tabeli. Wszystko dlatego, że w drugiej połowie pozwolili gościom doprowadzić do wyrównania.

Szkoleniowcy Łódzkiego Klubu Sportowego, zmuszeni do tego nieobecnością kilku zawodników, dokonali sporych zmian w składzie. Piłkarze musieli zmierzyć się z pozycjami, na których dotąd rzadko kiedy można było ich zobaczyć. Artur Golański znalazł się na lewej obronie, Aleksander Ślęzak na stoperze, zaś Marcin Zimoń wcielił się w rolę defensywnego pomocnika. Z początku się to sprawdzało. Gospodarze dzięki dwóm strzałom głowom mogli przed przerwą cieszyć się z dwubramkowego prowadzenia. Pierwszego gola już w piątej minucie strzelił kapitan łodzian, a przewagę umocnił dwa kwadranse później Adam Patora. Wszystko wskazywało na kolejne zwycięstwo na koncie biało-czerwono-białych.

Zweryfikowała to druga część spotkania, w której łodzianie może i sprawiali lepsze wrażenie od rywali i stwarzali sobie dogodne sytuacje, ale popełnili też bolesne w skutkach błędy w obronie. Po godzinie gry chaos wśród defensywy gospodarzy pozwolił Michałowi Fabijańskiemu na zdobycie kontaktowej bramki. Podopieczni Marka Chojnackiego i Dariusza Bratkowskiego nie pokusili się wówczas o skuteczną odpowiedź, za to raz jeszcze piłkę w siatce umieścili goście. Na dwanaście minut przed końcem spotkania na listę strzelców wpisał się Tomasz Dąbrowski, zapewniając swojej drużynie punkt.

Niedzielny remis znacznie oddala łodzian od pozycji wicelidera, którą chcieli wywalczyć na koniec sezonu. Strata do drugiego Ursusa Warszawa wynosi bowiem sześć punktów, a meczów do rozegrania pozostało jedynie cztery. Biało-czerwono-biali mają przed sobą starcia z Pogonią Grodzisk Mazowiecki, rezerwami Pogoni Siedlce, Bronią Radom i wspomnianymi warszawianami.

Podział punktami nie pozwolił gospodarzom nawet na awans w tabeli. Mieli bowiem szansę na zbliżenie się do podium i zajęcie czwartego miejsca. To nadal jednak przypada Pelikanowi Łowicz, bo tylko zwycięstwo pozwoliło by zespołowi z al. Unii wyprzedzić w stawce swojego niedzielnego rywala.

Obserwuj

Polecamy