Pecunia non olet, czyli jak to się stało, że City znów rządzi w Anglii
Premiership już raz stanęło do góry nogami. W 2003 r., gdy Roman Abramowicz pojawił się w Chelsea i wyglądało na to, że The Blues zdominują tę ligę na długie lata. Podobieństwa są, bo znowu bajecznie bogata drużyna w niebieskich trykotach podbije Anglię. Tyle że tym razem znaczek na koszulce należy do Manchesteru City, a nie do Chelsea.
To był niesamowity sezon, w którym walka trwała do samego końca. Wiadomo było, że tytuł trafi do Manchesteru, nie wiadomo tylko, czy do United, czy do City. W poprzednim sezonie ten drugi zdołał zakończyć sezon na trzecim miejscu i tym samym zakwalifikował się do Ligi Mistrzów. Wygrał też Puchar Anglii. W 2012 roku miał zwyciężyć w lidze. I zwyciężył.
Na trybunach Etihad Stadium powiewała flaga z podobizną trenera Roberto Manciniego z podpisem: Veni, Vidi, Vici, czyli: przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem. Kibice United złośliwie mogliby dodać: pecunia non olet, czyli: pieniądze nie śmierdzą. To byłaby sugestywna aluzja do tego, że potęga klubu z Eastlands wywodzi się z bajecznej fortuny rodziny Szejka Mansoura. To właśnie fundusze tego arabskiego miliardera dały City po 44 latach przerwy mistrzostwo Anglii.
- Nigdy nie traciłem nadziei. To był szalony finisz dla tego meczu oraz sezonu - mówił Mancini o tym, że jego zespół zdołał odrobić ośmiopunktową stratę do United, a także w doliczonym czasie gry decydującego meczu z Queens Park Rangers dojść ze stanu 1:2 do 3:2. - Parę tygodni temu mówiłem, że tytuł jest stracony tylko i wyłącznie dlatego, że chciałem zdjąć z moich zawodników presję. Byłem pewien, że nawet jeśli się nie uda, to dostaniemy kolejne szanse. Teraz wygraliśmy i musimy się poprawić - mówił Włoch, którego zespół mimo zwycięstwa w lidze zagrał fatalnie w europejskich pucharach.
Zwycięska atmosfera udzieliła się piłkarzom City na Twitterze. "To był sensacyjny mecz, ale nigdy nie straciliśmy nadziei" - pisał Kun Agüero. Argentyńczyk dopisał jeszcze: "Teraz jesteśmy mistrzami. Jeszcze raz to powiem! Wierzę, że to początek czegoś wielkiego!". Z kolei kapitan klubu Vincent Kompany zaćwierkał: "Nic nie może opisać tego uczucia! Ta drużyna ciężko walczyła, a kibice od lat cierpieli. Dzisiaj puchar powrócił do domu, dla was!".
Brytyjskie media też były pod wrażeniem. "Kazaliśmy United cierpieć" - głosi jeden z nagłówków strony internetowej "The Sun". Odnosi się do tego, że po regulaminowym czasie gry Czerwone Diabły były mistrzem. "Pomalujmy miasto na niebiesko" - to z kolei tytuł w "Daily Mirror". "Guardian" cytuje zaś trenera United Alexa Fergusona, który choć zaakceptował porażkę, to nie omieszkał przypomnieć, że lokalny rywal nigdy nie dorówna ich historii. - W ostatnich 10 latach United prawdopodobnie zdobył tyle pucharów, co City w przeciągu swojego istnienia - stwierdził z przekąsem sir Alex.
Nie bez racji, bo poprzedni raz The Citizens zdobyli mistrzostwo w 1968 r. Do zwycięstwa poprowadził ich wtedy duet trenerski Malcolma Allisona i Joego Mercera. To była świetnie uzupełniająca się para. Razem w 1970 r. zdobyli z City Puchar Zdobywców Pucharów (w finale pokonali Górnik Zabrze 2:1).
Po roku Mercer odszedł, Allison sam wytrzymał jeszcze dwa lata. Mimo ich braku klub wciąż liczył się w Anglii. W 1974 r. upokorzył nawet lokalnego rywala, i to na jego stadionie. Porażka po golu Denisa Lawa (byłej gwiazdy United) oznaczała dla Czerwonych Diabłów degradację o klasę niżej.
Finałem tamtych złotych lat Manchesteru City było zwycięstwo w Pucharze Ligi w 1976 r. To był jednak koniec wielkiego City. Przez następne 30 lat drużyna z Eastlands skakała pomiędzy Division One (później Premiership) a Division Two (później Division One, a następnie Championship). Ostatni raz zagrała na najwyższym poziomie w 1996 r.
Największy upadek The Citizens przeżyli w 1998 r. W ostatniej kolejce angielskiej II ligi, pomimo zwycięstwa 5:2 nad zdegradowanym już Stoke, spadli jeszcze niżej. Tym samym zostali pierwszymi w historii zdobywcami europejskiego pucharu, którym przyszło zagrać na tym poziomie rozgrywek.
City szybko odbiło się od dna i sezon po sezonie wróciło do Premier League. Początki nie były jednak udane. Na kolejkę przed końcem klub spadł z powrotem do Divison One, a drużynę przejął były selekcjoner reprezentacji Anglii Kevin Keegan. To dzięki niemu The Citizens błyskawicznie powrócili do najwyższej klasy rozgrywek, bijąc zarazem rekord strzelonych goli (99 punkty w 46 meczach).
W 2007 r. do klubu wkroczył premier Tajlandii Thaksin Shinawatra. Poczyniono olbrzymie inwestycje, okazało się jednak, że tajski miliarder dorobił się majątku dzięki oszustwom. Obecnie siedzi w więzieniu. Kub przejęła należąca do Szejka Mansoura Grupa Abu Dhabi... I taki był początek wielkiego City.
Czytaj także: