Pech Wojciecha Pawłowskiego. Stracił szansę na debiut w Serie A
Wojciech Pawłowski odkąd przeniósł się do Udinese, w ogóle nie otrzymał szansy na zaprezentowanie umiejętności. I gdy wydawało się, że wobec nieciekawej sytuacji kadrowej, ma szansę udowodnić swoją wartość, sam napotkał na problemy.
- Graliśmy jakiś sparing z amatorami z San Luigi. Fatalna murawa, kałuże na boisku, ale grać trzeba. Po obronionym, dosyć trudnym strzale z siódmego metra, piłka wyszła na rzut rożny, po którym z futbolem dam sobie spokój na co najmniej dziesięć dni - pisze Wojciech Pawłowski dla portalu Opiniotworczy.net.
- Skręcona kostka przy wyjściu do górnej piłki, jutro badania i się okaże co dalej - dodaje.
19-letni bramkarz może mówić o sporym pechu. Ostatnimi czasy Udinese boryka się z kłopotami, jeśli chodzi o obsadę bramki. Z powodu kontuzji wyłączony z gry jest Zeljko Brkić, a Daniel Padelli do najpewniejszych nie należy. Pawłowski mógłby więc dostać swoje pięć minut. Mógłby, gdyby sam nie doznał urazu.
Jak sam przyznaje, jest bardzo głodny gry: - Jedno jest pewne! Koniec z siedzeniem na ławce rezerwowych, albo gra w pierwszym składzie, albo zaczynam bronić w Primaverze! Gdzieś grać trzeba, nie ma co siedzieć - stwierdził na łamach Opiniotworczy.net.