menu

Paweł Brożek: Zabrakło nam kreatywności i pazerności na gola

1 listopada 2015, 12:40 | Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska

Mecz z Ruchem Chorzów był już trzecim meczem z rzędu, w którym Wisła Kraków na swoim stadionie nie potrafi nawet strzelić gola. – Jest jakiś problem – przyznaje Paweł Brożek. – Tak naprawdę nie wiem do końca, jaka jest jego przyczyna, bo mamy kolejny mecz u siebie, w którym nie potrafimy strzelić bramki. Kontrolujemy przebieg spotkania, potrafimy stworzyć sobie jakieś sytuacje, ale niestety, nie potrafimy zamienić ich na bramki.

Wisła Kraków - Ruch Chorzów
Wisła Kraków - Ruch Chorzów
fot. Andrzej Banaś/Polska Press

O ile w poprzednich meczach z Koroną Kielce i Termalicą Bruk-Bet Nieciecza wiślacy stworzyli sobie sporo sytuacji do zdobycia gola i zawodziła tylko skuteczność, o tyle w meczu z Ruchem nawet tych okazji były bardzo mało. – Przyjechali tutaj z myślą, żeby nie stracić bramki i to im się udało – mówi o chorzowianach Brożek. – Ciężko było się przebić przez ten mur, dlatego tych sytuacji było mniej. My nie zagraliśmy tak jak w Białymstoku. Wydaje mi się, że trochę zabrakło nam kreatywności.

W kilku sytuacjach zabrakło też wiślakom dokładności, bo wystarczyło precyzyjniej podać piłkę, by jeden czy drugi piłkarz „Białej Gwiazdy” znalazł się w dobrej sytuacji pod bramką Ruchu. Paweł Brożek zapytany, dlaczego tak się działo, mówi: – Tam właśnie zabrakło takiej trochę pazerności na bramkę. Niby rozgrywanie było takie, jak należy, natomiast im bliżej bramki, graliśmy zbyt statycznie. Z czego to wynika? Na pewno w każdym meczu nie będziemy grali tak, jak w Białymstoku. Nie chcę się też tłumaczyć, ale nasza murawa jest w kiepskim stanie. Ciężko wymienić piłkę, ciężko zagrać szybszą akcję, bo niestety, murawa nam nie pomaga. To też miało wpływ na to, że inaczej wyglądaliśmy pod względem kreatywności i ostatniego podania.

Drugą połowę Wisła zaczęła lepiej niż pierwszą. Był mocny i celny strzał Krzysztofa Mączyńskiego, było minimalnie niecelne uderzenie Rafała Boguskiego. A później była przerwa spowodowana racami rzucanymi na boisko przez kibiców Ruchu. Na pomeczowej konferencji prasowej trener Kazimierz Moskal podkreślał, że to nieco wybiło wiślaków z uderzenia, a Brożek na ten temat mówi: – Możliwe, że tak było. Natomiast zabrakło nam szybkości w rozgrywaniu akcji. Niby kontrolowaliśmy to, co działo się na boisku, ale brakowało przyspieszenia w tych ostatnich momentach.

Dziennikarze pytali, czy Pawła Brożka, czy on i koledzy nie mają wrażenia, że rywale rozszyfrowali taktykę Wisły i że w Krakowie wystarczy dobrze ustawić się w obronie, żeby zdobyć przynajmniej jeden punkt. – To jest kwestia tego, żeby dobrze wejść w pole karne – tłumaczy Paweł Brożek. – My tego nie robiliśmy. Jest nas za mało w polu karnym. Jeśli gram nam się układa, tak jak w Białymstoku, to wszyscy są właśnie pod grą. A gdy jest ciężej, to jakoś nam nie wychodzi, żeby poprzez swoją organizację gry stworzyć sobie sytuacje.

Wiślakom ciężko przychodziło stwarzanie sobie okazji po rozgrywaniu ataku pozycyjnego. Nie wychodziły im również stałe fragmenty gry. – Dużo nad tym pracujemy – mówi Paweł Brożek. – Zdarzają się jednak takie mecze, że nic nie wychodzi. Dzisiaj ewidentnie taki mecz mieliśmy.

Teraz przed wiślakami mecz z Zagłębiem w Lubinie, gdzie o tyle może im być łatwiej, że rywal na pewno nie będzie się bronił tak kurczowo, jak Ruch w Krakowie. – To fakt – zgadza się Paweł Brożek. – Zagłębie gra jednak bardzo dobrze w piłkę. Oglądałem parę ich spotkań i na pewno będzie nas czekało bardzo trudne zadanie.

Radwańska - Kvitova online w internecie i tv [FINAŁ WTA FINALS]

Gazeta Krakowska


Polecamy