Paweł Brożek: Jest wielka radość w zespole
Paweł Brożek w swojej karierze rozegrał wiele derbów. Tak efektownego zwycięstwa jednak nie miał jeszcze okazji zaznać na stadionie Cracovii. Dlatego napastnik Wisły Kraków nie kryje: – Nie przypominam sobie, żebym tutaj wygrał tak wysoko i dominując w takim spotkaniu. Będę szczególnie mile wspominał te derby.
fot. Andrzej Banaś
Wisła przegrała dwa ostatnie mecze na własnym stadionie, więc tak wysoka jej wygrana w derbach jest mimo wszystko zaskoczeniem. – Sami nie spodziewaliśmy się po tych dwóch porażkach, że będziemy mogli się aż tak zmobilizować i pokazać od 40 minuty naprawdę dobry futbol – mówi Brożek. – Do tej 40 minuty to był typowy mecz walki, typowy dla derbów. Jest wielka radość w zespole. Zeszło z nas ciśnienie, bo to był bardzo ciężki mecz pod względem psychologicznym. Jako drużyna potrafiliśmy pokazać, że mamy charakter, że potrafimy z trudnych sytuacji wybrnąć w taki sposób, jak to zrobiliśmy.
Pierwszy gol padł po rzucie rożnym. To dopiero drugi korner wykorzystany przez Wisłę w całym sezonie. – Wykorzystaliśmy potencjał Marcina Wasilewskiego. Cieszymy się, że wszedł do drużyny z przytupem. Ta bramka otworzyła nam całe spotkanie – tłumaczy „Brozio”.
On sam gola nie strzelił, ale zagrał niezłe spotkanie, okraszone dwoma asystami. – Druga przypadkowa – nie kryje piłkarz. – Nie do końca jestem zadowolony ze swojej gry. Widać było brak czucia piłki. Te pięć tygodni przerwy zrobiło swoje, wybiło mnie z rytmu. Co jednak ważne, czułem się dobrze fizycznie. Wydaje mi się, że potrzeba na to czasu, żeby dojść do optymalnej formy piłkarskiej.
Brożek zgadza się również, że trzecia bramka w praktyce załatwiła sprawę. – Zdecydowanie tak było – mówi napastnik. – Cracovia musiała się otworzyć. Czekaliśmy na to. Wykorzystaliśmy to strzelając jeszcze czwartą bramkę. Mieliśmy jednak momenty, gdy mogliśmy lepiej rozegrać piłkę, szczególnie zmieniać szybciej ciężar gry.
Wiślak mówił też jak drużyna wykorzystała czas od ostatniego meczu z Wisłą Płock do derbów: – Spokojnie, było mało czasu do tego spotkania. Więcej było rozmów niż treningów. To jest okres, w którym kończymy sezon, więc nie za bardzo mogliśmy potrenować, poćwiczyć schematy. Było dużo rozmów z trenerem i między sobą. To przyniosło taki efekt.
Zapytany o przerwę w grze, spowodowaną rzucanymi racami, dodaje natomiast: – Wiadomo, jak taka przerwa wygląda. Była mobilizacja. Prowadziliśmy 3:0 i nie mogliśmy już tego wypuścić z rąk. I nie wypuściliśmy, bo za dużo mieliśmy doświadczonych zawodników, którzy już grali takie spotkania. Niektórzy wiedzą, co znaczą derby.
Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków;nf
Autor Bartosz Karcz