menu

Paweł Bochniewicz (Górnik Zabrze): Jest niedosyt. Lepiej graliśmy w piłkę, a Lechia zdobyła bramkę

28 lutego 2019, 13:06 | Kaja Krasnodębska

Choć Górnik przeważał w posiadaniu piłki czy liczbie strzałów, ostatecznie przegrał w Pucharze Polski z Lechią Gdańsk 1:2. Honorowe trafienie dla gospodarzy tego ćwierćfinału padło dopiero w doliczonym czasie gry. Stoper zabrzan, Paweł Bochniewicz, że po tym wyniku w szatni nie brakowało niedosytu.


fot. Lucyna Nenow / Polska Press

Na ćwierćfinale zakończył Górnik swój udział w tegorocznej edycji Pucharu Polski. Jesienią podopieczni Marcina Brosza pokonali Unię Hrubieszów, Legionovię Legionowo oraz Rozwój Katowice. Teraz trafili na znacznie lepszego przeciwnika - Lechię Gdańsk. Od aktualnego lidera rozgrywek Lotto Ekstraklasy nie byli jednak słabsi. Przeważali w większości statystyk, oprócz tej najważniejszej: po bramkach Michała Maka oraz Tomasza Makowskiego mecz zakończył się zwycięstwem gości 2:1. - Mieliśmy więcej okazji i były one lepsze. Można powiedzieć, że nie sprzyjało nam szczęście, ale na koniec wynik jest jaki jest. Każdy z nas ma wielki niedosyt, bo chcieliśmy grać dalej - przyznał po zakończeniu spotkania Paweł Bochniewicz. - To jest bardzo frustrujące. Gdy straciliśmy drugą bramkę, to opadły nam ręce. To jest norma u Lechii, że nie zawsze są stroną dominującą, ale za to zawsze strzelają gole. Te nasze sytuacje to dobry prognostyk na przyszłe mecze, ale wielka szkoda że odpadliśmy z Pucharu.

Obrońca w aktualnej edycji pucharu, nie ominął nawet minuty. Dobrze wiedział, że w środę o awans będzie bardzo ciężko. Gdańszczanie są liderem Lotto Ekstraklasy, nad drugą Legią Warszawa mają siedem punktów przewagi. Tym bardziej szkoda niewykorzystanych sytuacji, jakie zabrzanie wykreowali sobie na początku spotkania. Wszystkie próby świetnie bronił jednak stojący w bramce ekipy z Trójmiasta Zlatan Alomerović. - Na pewno jest spoty niedosyt. Wydaje mi się, że lepiej graliśmy w piłkę, ale to oni strzelili bramkę. Na końcu liczy się, to co jest w sieci. Lechia zagrała tak, jak często gra w ekstraklasie – nie zawsze jest stroną dominującą, ale jak już strzeli bramkę, to potrafi to dowieźć do końca. To nie jest przypadek, że plasuje się na pierwszym miejscu w tabeli - powiedział reprezentant Polski do lat 21, który w czerwcu wraz z pozostałymi podopiecznymi Czesława Michniewicza uda się na Euro U-21 do Włoch.

Wcześniej musi pomóc utrzymać Górnika na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Przed zabrzanami trudne tygodnie. W sobotę zmierzą się z Jagiellonią Białystok, później kolejne starcia z rywalami z górnej części stawki: Piastem Gliwice, Lechem Poznań czy Cracovią. Dotychczasowe punkty w 2019 roku zawodnicy Brosza zdobyli z nieco słabszymi przeciwnikami - przed własną publcznością pokonali Wisłę Kraków oraz Zagłębie Sosnowiec. - Nie ma co porównywać poszczególnych meczów. Czasem ciężej gra się z ostatnią drużyną niż z liderem. Każdy zespół zawsze chce dominować, my też będziemy się starać to robić. Jeśli zdominowaliśmy lidera ekstraklasy, to dlaczego nie mielibyśmy powtórzyć tego na przykład w Białymstoku.


Polecamy