Paweł Baranowski: Nie mam żalu do Podbeskidzia
- W Podbeskidziu nie miałem zbyt wielu okazji do gry, ale nie mam o to żalu. Musiałem wtedy zrobić krok w tył, by zrobić dwa do przodu, dlatego poszedłem na wypożyczenie do niższej ligi. Dzięki temu się rozwinąłem i dziś jestem w Bełchatowie, który jest dla mnie idealnym miejscem do rozwoju - mówił po meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała (1:1) obrońca GKS-u Bełchatów, Paweł Baranowski.
fot. Tomasz Lalewicz
Jesteście szczęśliwi z punktu zdobytego w Bielsku-Białej? To gospodarze mieli w tym meczu więcej okazji do zdobycia bramki...
Zgadza się, szczególnie w pierwszej połowie nie zagraliśmy tak, jak tego chcieliśmy. Po przerwie wyglądało to już znacznie lepiej, a do momentu straty bramki mieliśmy moment naprawdę niezłej gry. Chociaż przegrywaliśmy, to nie straciliśmy wiary w zwycięstwo i dzięki temu udało nam się doprowadzić do remisu. Odpowiadając na pytanie: na pewno ten punkt szanujemy. Nie można zapomnieć, że jesteśmy w tej lidze beniaminkiem, dlatego remis na wyjeździe nie jest dla nas złym wynikiem.
Słaba gra w pierwszej połowie wynikała z tego, że nie wyszliście na ten mecz w najsilniejszym składzie? Absencja czterech zawodników musiała odbić się na Waszej postawie...
Niestety kontuzje dopadły nas już na początku sezonu I być może miało to jakiś wpływ na naszą grę, ale dysponujemy dosyć szeroką kadrą, dlatego nie może to stanowić dla nas żadnej wymówki. W pierwszej połowie w naszej grze było sporo niedokładności, a Podbeskidzie miało wyraźną inicjatywę. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak było.
Dla Pana był to powrót do Bielska-Białej po czterech latach (Baranowski grał w Podbeskidziu od 2008 do 2010 roku – przyp.red.). Jak wspomina Pan pobyt w tutejszym klubie?
Zawodnikiem Podbeskidzia byłem w czasach, gdy występowało ono w pierwszej lidze. Niestety nie miałem zbyt wielu okazji do gry, dlatego musiałem szukać szczęścia gdzie indziej. Na początku poszedłem na wypożyczenie do Stomilu Olsztyn. Dopiero tam zacząłem regularnie grać, dzięki czemu trafiłem do GKS-u. Z perspektywy czasu mogę z całą pewnością stwierdzić, że był to bardzo dobry krok. Rozwijam się jako piłkarz, a Bełchatów to klub, w którym nadal mogę robić postępy.
Jest jakiś żal do Podbeskidzia, że w pewnym momencie Pana skreślono?
Nie mam żadnego żalu. Co prawda czekałem na swoją szansę dosyć długo, ale wówczas po prostu potrzebowałem zrobić jeden krok w tył, by potem zrobić dwa do przodu. Na pewno nie mam tego za złe ani działaczom, ani ówczesnemu trenerowi. Od tamtego czasu sportowy awans zaliczyło zarówno Podbeskidzie, jak i ja. Wypada się więc tylko cieszyć, że tak to się potoczyło.
Rozmawiał w Bielsku-Białej Przemysław Drewniak / Ekstraklasa.net