Patryk Paczuk wrócił do ekstraklasy. Czekał na to 4 lata
Pogoń Szczecin w sobotę przegrała z Termalicą Nieciecza 2:3. Ten mecz miał jeden pozytywny, filmowy akcent
fot. Wiola Ufland/pogonszczecin.pl
W 80. minucie zameldował się 21-letni Patryk Paczuk. Piłkarz mogący grać na skrzydle bądź ataku zagrał krótko, nie uchronił zespołu przed porażką, nie został bohaterem (miał nawet okazję na bramkę i mógł zaliczyć asystę, gdyby Lasza Dwali lepiej przymierzył). Ale jako jedyny może cieplej wspominać ten dzień. Poprzedni raz w ekstraklasie pokazał się 23 listopada 2013 r. Trener Dariusz Wdowczyk wpuścił go na 20 minut spotkania z Legią w Warszawie. Portowcy przegrywali wtedy 1:3 i wejście młodego zawodnika, kompletnie nie znanego rywalom, miało być elementem zaskoczenia, ale także nagrodą za pracę na treningach w klubie.
Paczuk później kolejnych okazji nie dostał. Napastnikiem nr jeden był wtedy Marcin Robak, który skutecznie walczył o koronę króla strzelców ekstraklasy, a na skrzydle Pogoń miała m.in. Takuyę Murayamę i Jakuba Bąka.
Kolejne lata Paczuka w Pogoni to seria kontuzji, które zablokowały rozwój jego kariery. Ale działacze wciąż w niego wierzyli. W 2016 r. zawodnik podpisał kontrakt na 3,5 roku. W sobotę szansę dostał od Macieja Skorży.
- Wypadł naprawdę bardzo fajnie. Miał okazję, fajnie dogrywał. Widać było, że chce zostawić serducho na boisku – komplementował szkoleniowiec.
– Powrót do I składu był dla mnie bardzo fajnym uczuciem – powiedział Paczuk.– Można wręcz powiedzieć, że był to debiut, bo po raz ostatni zagrałem w sezonie 2013/14, dawno, bardzo dawno temu. Nastrój byłby jednak zdecydowanie lepszy, gdyby wynik wyglądał inaczej. Powinniśmy zdobyć trzy punkty i piąć się w górę tabeli. Szkoda, że znów straciliśmy bramkę na początku spotkania. Musimy nad tym pracować i wyeliminować błędy. Gdybym w końcówce zdobył gola, to na pewno trener postawiłby plusa przy moim nazwisku. Mam nadzieję, że dostanę jeszcze kilka szans i w końcu będę mógł cieszyć się też z bramki w ekstraklasie.
Paczuk w sezonie 2013/14 nie był jedynym „młodym”, który dostał minuty w elicie. Szansę dostali też np. Michał Walski, Filip Kozłowski czy Dawid Kort.
Za to w sobotę bliskie debiutu był też 17-letni obrońca Sebastian Walukiewicz, ale przed meczem doznał urazu i na występ w elicie musi zaczekać.
- Fajnie się prezentował na treningach i naprawdę myślałem, by dać mu szansę – stwierdził Skorża.
Neymar niszczy atmosferę w szatni PSG?
[wideo_iframe]http://get.x-link.pl/69ef7e25-c882-8be2-e885-c10b8e0a6cd8,47e1ee99-8d2d-5ed8-caa4-c7bea08f9176,embed.html[/wideo_iframe]