Patryk Lipski wiosną zabłyśnie w Lechii Gdańsk?
Patryk Lipski na razie nie jest wzmocnieniem zespołu biało-zielonych. Ostatni mecz, w którym pojawił się na boisku - w Krakowie - nie był dla niego udany, ale zagrał na nowej dla siebie pozycji, czyli defensywnego pomocnika.
fot. Karolina Misztal
Patryk Lipski na razie nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Ma problem, żeby na stałe wywalczyć sobie miejsce w składzie biało-zielonych, nie strzela goli, nie kreuje sytuacji bramkowych swoim kolegom. Wciąż nie może wskoczyć na właściwe tory, choćby jak w czasach gry w Ruchu Chorzów, czy w meczach młodzieżowej reprezentacji Polski. Na dziś Lipski nie jest wzmocnieniem dla zespołu Lechii. Błysnął jedynie dwoma asystami w przegranym meczu z Sandecją Nowy Sącz. Stracił miejsce w składzie po słabym meczu w Niecieczy z Bruk-Betem Termaliką, w którym zmarnował fantastyczną okazję do strzelenia gola oraz po zmianie trenera.
Adam Owen przyznał, że Patryk ma zaległości, bo później podpisał kontrakt i nie przepracował okresu przygotowawczego z zespołem. Sam piłkarz cierpi teraz za to, że długo zastanawiał się nad wyborem klubu i w czasie przygotowań do sezonu trenował tylko indywidualnie.
Wróćmy do meczu z Cracovią, w którym Lipski po raz ostatni pojawił się na boisku. Owen, w wyniku kontuzji Simeona Sławczewa, w teorii zdecydował się na wariant bardziej ofensywny, wstawiając do środka pola właśnie Lipskiego. W praktyce piłkarz miał zdecydowanie więcej zadań defensywnych, w grze do przodu niewiele mu wychodziło. W Krakowie rozegrał słabe spotkanie i widać było, że w nowej roli nie czuł się na boisku ani pewnie ani komfortowo.
- To nie jest moja pozycja, bo z Cracovią zagrałem wraz z Danielem Łukasikiem jako defensywny pomocnik i wydaje mi się, że z zadań defensywnych wywiązałem się nieźle - mówił Lipski po meczu w Krakowie. - Dopóki byłem na boisku, to Cracovia nie stworzyła sobie zbyt wielu sytuacji do strzelenia gola. To na pewno dla mnie inna, nowa pozycja, ale trener Owen powiedział przed meczem, że mnie na niej widzi. Próbuję się do niej przystosować i myślę, że z każdym meczem i każdą rozegraną minutą moja gra będzie wyglądała coraz lepiej.
W stosunku do Lipskiego na pewno warto zachować więcej cierpliwości. Był czas, kiedy krytykowani byli Milos Krasić, Sławomir Peszko czy Rafał Wolski. Krasić był później ważnym ogniwem zespołu, a bez Peszki i Wolskiego trudno dziś wyobrazić sobie zespół biało-zielonych. Patryk przepracuje z zespołem okres zimowy, nadrobi zaległości, pozna dokładnie styl gry zespołu i może być wiosną jego mocnym punktem. Mecz w Krakowie nie był dla niego łatwy, aby pokazać pełnię umiejętności. Nie do końca poradził sobie na nowej pozycji.
- Piłka często była wybijana i latała środkowym pomocnikom nad głowami. Zabrakło chłodnej głowy i zimnej krwi po zdobytej bramce - powiedział Lipski.
TOP Sportowy24: zobacz hity internetu