menu

Patejuk dla Ekstraklasa.net: Piłkarze Piasta mogą się przeliczyć

30 października 2014, 02:03 | Przemysław Drewniak

- W meczu z Górnikiem w Zabrzu pokazaliśmy, że potrafimy walczyć na dwóch frontach i dysponujemy szeroką, wyrównaną kadrą. Jeśli piłkarze Piasta Gliwice myślą, że z powodu absencji kilku zawodników będzie im w Bielsku łatwiej, to mogą się przeliczyć - mówi pomocnik Podbeskidzia Bielsko-Biała, Sylwester Patejuk.

Przyszło ci kiedyś grać w takich warunkach, jak w drugiej połowie meczu z Górnikiem?
W tak gęstej mgle chyba jeszcze nigdy. Na boisku ta widoczność na pewno była nieco lepsza niż z trybun, choć momentami trudno było dojrzeć, co dzieje się po przeciwległej stronie murawy.

Odblaskowe buty, na które narzekają zwłaszcza starsze pokolenia byłych piłkarzy, w końcu mogły się na coś przydać.
A z drugiej strony można powiedzieć, że przeszkadzały, bo byliśmy bardziej widoczni dla przeciwnika. Szkoda, że nie mieliśmy na sobie jakichś elementów odblaskowych, bo może sędzia zachowałby się inaczej w niektórych sytuacjach.

W jakich?
Od pierwszej połowy powinniśmy byli grać z przewagą jednego zawodnika, gdy jeden z przeciwników sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Chmiela. Moim zdaniem to nie podlega nawet żadnej dyskusji. Damian fajnie zabrał się z piłką w pole karne, zmierzał w światło bramki, a obrońca ratował się faulem. Sędzia był dobrze ustawiony, nad murawą nie było jeszcze tak gęstej mgły, a mimo to podjął dziwną jak dla mnie decyzję. Rzutu karnego też nie powinno być, bo Gracjan dostał piłką w szyję.

Wyjeżdżacie z Zabrza po efektownym zwycięstwie, ale indywidualnie możesz chyba mówić o lekkim niedosycie? Dwa razy byłeś bardzo bliski zdobycia bramki.
No tak, szczęście nie dopisało mi szczególnie przy rzucie wolnym, choć uważam, że i w tej sytuacji sędzia się nie popisał, bo mur ustawiony był zbyt blisko. Mimo to niewiele zabrakło, bym zmieścił piłkę pod poprzeczką. Szkoda tych sytuacji, ale nie ma co tego rozpamiętywać. Takie zwycięstwo z pewnością doda nam skrzydeł i w kolejnych spotkaniach nie zabraknie nam pewności siebie.

Miałem wrażenie, że od pierwszych minut przystąpiłeś do tego spotkania ze zdwojoną ambicją. To był głód gry czy chęć udowodnienia czegoś trenerowi?
To naturalne, że po dwumeczowej pauzie, gdy brakowało mnie nawet w osiemnastce, stęskniłem się za boiskiem i chciałem pokazać się z jak najlepszej strony. Myślę, że zagrałem całkiem nieźle i mam nadzieję, że przed kolejnymi meczami trener obdarzy mnie większym zaufaniem.

Siedziała w was jeszcze bolesna porażka z Wisłą? Rozpoczęliście spotkanie z Górnikiem z taką sportową złością, jakbyście dopiero co wrócili z Krakowa.
No nie zupełnie tak było, bo przyjechaliśmy na Śląsk już rano, mieliśmy rozruch i przygotowywaliśmy się do tego meczu na spokojnie. Ale to prawda, że chcieliśmy zrehabilitować się za to, co stało się w Krakowie. Wyszliśmy na boisko naładowani, tym bardziej, że dochodziły nas słuchy, że Górnik też zamierzał odbić sobie porażki w lidze i nas wypunktować. Na szczęście udało nam się pokrzyżować im szyki, a jednocześnie zrealizować swoje założenia. W Pucharze Polski nie nakładamy sobie jakiegoś konkretnego celu. Jesteśmy w ćwierćfinale, chcemy zajść jak najdalej, ale o tym będziemy myśleć dopiero w marcu.

W poniedziałkowym meczu z Piastem zabraknie wam kilku ważnych zawodników - za kartki będą pauzować m.in. Chmiel, Iwański czy Sloboda. Gliwiczanie mogą liczyć na to, że osłabione Podbeskidzie będzie łatwiejsze do pokonania?
Nie, bo myśląc w ten sposób mogą się przeliczyć. W Zabrzu, przeciwko silnej drużynie jaką w polskich warunkach jest Górnik, pokazaliśmy, że potrafimy walczyć na dwóch frontach i mamy szeroką, wyrównaną kadrę. W najbliższych dniach przeanalizujemy sobie grę Piasta, by przygotować się do tego starcia jak najlepiej. Jestem przekonany, że nawet bez kilku kolegów stać nas na wygraną.

Rozmawiał Przemysław Drewniak/Ekstraklasa.net


Polecamy