"Pasy" przy Kałuży nie do zatrzymania! Cracovia rozstrzelała Lechię [RELACJA, ZDJĘCIA]
Cracovia jeszcze raz udowodniła, że nieprzypadkowo zajmuje miejsce na podium Ekstraklasy. W poniedziałkowym meczu piłkarze Jacka Zielińskiego nie dali najmniejszych szans gdańskiej Lechii. Po golach Denissa Rakelsa, Mateusza Cetnarskiego i Erika Jendriska "Pasy" rozbiły biało-zielonych 3:0. Antybohaterem gości był Michał Mak, który ciosem nogą potraktował Deleu.
Przebieg spotkania został zdeterminowany czerwoną kartką, którą już w 6. minucie otrzymał Michał Mak. Zawodnik Lechii z zupełnie nie zrozumiałych powodów próbował kopnąć Deleu w głowę, zaraz po tym jak obaj przewrócili się na ziemię. Od tego czasu Cracovia właściwie nie opuszczała połowy gości, osiągając niemal 70% posiadania piłki.
Gra z przewagą jednego zawodnika wcale nie uskrzydliła jednak podopiecznych Jacka Zielińskiego. Nietrudno było im zneutralizować grającego w „dziesiątkę” przeciwnika, ale zupełnie nie potrafili swojej przewagi wykorzystać. Oprócz jałowego klepania głównym pomysłem na atak były dośrodkowania w poszukiwaniu Miroslava Covilo w polu karnym. Dwa razy mogło to przynieść efekt, ale Marko Marić dobrze interweniował.
Niemoc "Pasów" nie mogła trwać wiecznie. Tak ogromna przewaga musiała w końcu zacząć przynosić groźne sytuacje, a co ważniejsze bramki. Jeszcze w pierwszej połowie Erik Jendrisek zmarnował świetne podanie Marcina Budzińskiego, ale już w drugiej podobne podanie rozpoczęło akcję bramkową. Tylko, że tym razem adresatem był Bartosz Kapustka, który bez zastanowienia uderzył na bramkę. Ten strzał obronił jeszcze bramkarz, ale z dobitką Denissa Rakelsa szans już nie miał.
Kilka minut po objęciu prowadzenia przez Cracovię, goście z Gdańska po raz pierwszy - i jedyny - zaznaczyli wyraźniej swoją obecność na boisku. Sławomir Peszko pokusił się o indywidualną akcję, przeszedł Covilo, minął Piotra Polczaka, ale jego strzał dobrym wyjściem z bramki zatrzymał Grzegorz Sandomierski. Ta jedna sytuacja nie pobudziła gdańszczan do choćby próby wywalczenia lepszego wyniku.
Co Cracovia skrzętnie wykorzystała, głównie za sprawą młodego Łukasza Zejdlera, który wszedł na boisko w 60. minucie. Po jego dograniach padly kolejne dwa gole. Najpierw przepięknie z woleja uderzył Mateusz Cetnarski, później na dwa razy zdobywał bramkę Jendrisek.
Cracovia zanotowała piąte zwycięstwo z rzędu przed własną publicznością i znów strzeliła przy Kałuży dużo bramek. Wynik jednak przekłamuje trochę rzeczywistość, bo „Pasy” wcale nie zagrały świetnego spotkania, ale mająca na boisku tylko dziesięć zawodników Lechia po prostu całkowicie oddała pole gospodarzom, co ci ostatecznie potrafili wykorzystać.