Stokowiec: Listę strzelających karne konsultowałem z psychologiem
Zagłębie Lubin wyeliminowało po rzutach karnych Partizana Belgrad (0:0 po 90 min i dogrywce, 4:3 w karnych) i awansowało do III rundy eliminacji Ligi Europy. Po meczu trener Piotr Stokowiec nie krył zadowolenia. Zdradził także, że listę wykonawców rzutów karnych ustalił po konsultacjach z... psychologiem drużyny Pawłem Habratem.
fot. FOT. Paweł Relikowski
- Nasze zwycięstwo sprawiło, że cały Lubin jest dzisiaj szczęśliwy. Cieszę się, że w naszej grze było tak mało przypadku. Pokazaliśmy niesamowitą wolę walki, ale też bardzo dużą jakość. Jesteśmy dobrze przygotowani pod względem fizycznym i mentalnym, co pokazały karne – mówił zaraz po spotkaniu Stokowiec.
Szkoleniowiec ,,Miedziowych" zaskoczył nieco odpowiedzią na pytanie czy miał wcześniej przygotowaną listę strzelających karne i czy przed tym meczem jego podopieczni dodatkowo trenowali jedenastki.
- Zawsze staram się w swojej pracy ograniczyć przypadek do minimum. Wystarczyło regularnie śledzić naszą klubową telewizję, żeby zobaczyć, że już od zgrupowania w Turcji trenujemy strzały z 11 metrów. Za namową naszego psychologa Pawła Habrata ćwiczyliśmy tzw. karne na żądanie. To taki trening mentalny, pomagający piłkarzom nabrać większej pewności siebie. Już od dawna mamy hierarchię strzelających karne. Oczywiście ja nie upierałem się przy Todorovskim (jedyny gracz Zagłębia, który nie wykorzystał swojej próby w konkursie jedenastek – przyp. PJ), ale Paweł nalegał (śmiech) – rzucił w swoim stylu popularny Stoki.
- W rewanżu to my byliśmy lepszą drużyną. Nie jestem zaskoczony, że udało nam się przejść dalej, bo na ten awans zasłużyliśmy pełną gębą. Udowodniliśmy, że gra w pucharach nie musi być karą. To wielka radość, nagroda i święto futbolu. Cieszę się, że godnie reprezentujemy nasz kraj na europejskiej arenie. Życzę każdemu polskiemu klubowi, żeby był w stanie wyeliminować taką markę jaką jest Partizan Belgrad. W pewnym sensie już przeszliśmy do historii i zastanawiam się, gdzie jest sufit dla tej drużyny – dodał.
Trener lubinian nie chciał odpowiedzieć na pytanie czy rozegranie 120 minut nie odbije się na jego podopiecznych w niedzielnym meczu z Lechem w Poznaniu – proszę wybaczyć, ale na to pytanie odpowiem w niedzielę około godz. 20 – powiedział tylko.
Zdradził też, że jeden z członków sztabu szkoleniowego oglądał rewanżowy mecz pomiędzy norweskim Strømsgodset a duńskim SønderjyskE, czyli drużynami, które walczyły o prawo do gry w III rundzie z lepszym z pary Zagłębie – Partizan. Ostatecznie górną byli Duńczycy, którzy zremisowali po dogrywce ze Strømsgodset 2:2, zdobywając wyrównującą bramkę w 120 minucie! W pierwszym meczu wygrali 2:1 i to oni przyjadą w czwartek do Lubina.
- Co do rzutów karnych, to nie analizowaliśmy tego, jak wykonują jedenastki poszczególni gracze Partizana. Nie dajmy się zwariować. W sztabie jest nas tylko czterech, a na dodatek jeden z tej czwórki był na meczu w Norwegii. W karnych po prostu dużym kunsztem wykazał się Martin Polacek – podkreślił Stokowiec.
W dużo gorszym, wręcz grobowym nastroju był jego vis-à-vis – Ivan Tomić.
- Przebieg tego spotkania był całkowicie inny niż tydzień temu. W Belgradzie to my prowadziliśmy grę i byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Tutaj role trochę się odwróciły. Zagłębie zmieniło taktykę, często stosowało górne piłki i to nas zgubiło. Szkoda, że po tak dobrej grze u siebie odpadamy po karnych, ale takie jest życie – mówił wyraźnie przybity Tomić.
- Pierwsze 20 min bezsprzecznie należało do Zagłębia, ale później oba zespoły miały swoje sytuacje i wynik mógł rozstrzygnąć się na korzyść każdej ze stron. Było dużo fizycznej gry, kontaktów i pojedynków 1 na 1. Przegrywamy i odpadamy z eliminacji. To dla mnie bardzo ciężkie przeżycie. Powinniśmy byli awansować – dodał.
Szkoleniowiec Partizana został także zapytany, czy w związku z rozczarowującym dla jego pracodawcy wynikiem nie obawia się o swoją posadę. - To nie powinno was zajmować – odpowiedział mocno poddenerwowany. - Pracuję w Partizanie przez wiele lat. Najpierw byłem piłkarzem, potem trenerem młodzieży i dyrektorem sportowym. Wiem, co znaczy pracować dla tego klubu i jaka odpowiedzialność na mnie ciąży – zakończył.
Powrót do kraju może mieć jednak ciężki. ,,Grobari", czyli grupa najbardziej zagorzałych fanów Partizana, pisała na forum przed meczem, że jeśli ich ulubieńcy nie wyeliminują Polaków, to spalą ich żywcem na środku boiska. Trenerowi Tomiciovi zalecili zaś, by lepiej w takim wypadku w ogóle nie wracał do Serbii.