menu

Legia wygrała z Partizanem i zagra z Fluminense w finale Generali Deyna Cup!

6 lipca 2013, 19:50 | Sebastian Kuśpik

W drugim półfinałowym meczu Generali Deyna Cup Legia pokonał Partizan Belgrad 2:1 i dzięki golom Marka Saganowskiego oraz Michała Kucharczyka zagra w jutrzejszym finale z Fluminense.

Zobacz więcej zdjęć z meczu Legia - Partizan!

Z Dossą Juniorem na środku obrony, Helio Pinto w środku pola i pozbawionym brzuszka Miroslavem Radoviciem warszawska Legia podejmowała mistrza Serbii, Patrizan Belgrad, w drugim półfinałowym meczu Generali Deyna Cup.

Po bezbarwnym i dość sennym spotkaniu Austrii Wiedeń z Fluminense mieliśmy wszyscy nadzieję, że gospodarze turnieju zrekompensują nam inauguracyjne rozczarowania. Na to samo liczyli z pewnością kibice, którzy zasiedli na trybunach Pepsi Areny. Piłkarze obu ekip z tego zadania nie do końca się jednak wywiązali.

W pierwszych fragmentach spotkania oba zespoły nie forsowały zbytnio tempa. W ekipie serbskiej dobrze w środku pola radził sobie Sasa Marković, a w zespole Legii in plus wyróżniali się Kuba Kosecki (po jego rajdzie i płaskim dośrodkowaniu w 11. minucie tylko instynktowna interwencja Milana Lukaca w bramce uchroniła Partizan przed bramką samobójczą), a także sprawiający wrażenie ściany nie do przejścia Dossa Junior.

Najlepszą okazję dla gości zmarnował w pierwszej połowie Predrag Luka, gdy po szarży prawą stroną Milosa Jojicia piłkę w polu karnym dostał zupełnie były piłkarz Radu Belgrad, ale uderzył wprost w Dusana Kuciaka.

Pierwsze 45 minut nie zachwyciło, z boiska raczej wiało nudą, ale atmosferę uratował tuż przed gwizdkiem oznajmiającym przerwę Marek Saganowski, który po dośrodkowaniu Bereszyńskiego głową wpakował piłkę do siatki.

Od początku drugiej części spotkania na murawie mogliśmy oglądać testowanego na zgrupowaniu w Austrii Raula Bravo, który na lewej stronie defensywy zastąpił słabo grającego Jakuba Wawrzyniaka. Z powodu urazu w szatni został również Kuba Kosecki, którego na placu gry zastąpił walczący ciągle o swoje miejsce na Łazienkowskiej Michał Kucharczyk.

Obraz gry w drugiej części meczu nie uległ wielkiej zmianie. Nadal było dość wolno, ospale i bez polotu. Goście w 53. minucie mogli doprowadzić do remisu, ale najskuteczniejszy piłkarz Partizana w poprzednim sezonie, Nemanja Kojić (11 bramek), w dogodnej sytuacji przywalił centralnie w Kuciaka, a do dobitki zabrakło już chętnego.

Trochę ciekawiej było za to na trybunach, gdzie ton „Żylecie” nadawał powracający na gniazdo „Staruch”. Nie był to z pewnością doping porównywalny z meczami ligowymi, ale po tenisowej atmosferze w pierwszym meczu miło było poczuć wreszcie atmosferę piłkarskiego meczu.

Legionistom zdecydowanie brakowało w tym meczu świeżości, więc na szybkie i błyskotliwe ataki nie mieliśmy co liczyć. Na szczęście dobrze funkcjonowały dośrodkowania ze skrzydeł i w 78. minucie po takiej właśnie wrzutce Radovicia piłkę głową wpakował do siatki Michał Kucharczyk.

Na odpowiedź Partizana nie trzeba było długo czekać. Po efektownej akcji lewym skrzydłem i dograniu przed pole karne pewnym strzałem tuż przy słupku popisał się rezerwowy Marko Scepović.

Po strzeleniu kontaktowego gola w ostatnich fragmentach meczu goście przejęli inicjatywę, na bramkę Kuciaka strzelał nawet dwukrotnie Mitrović (jedną sytuację uratował ofiarną interwencją Dossa Junior), ale na wyrównanie zabrakło już czasu i w jutrzejszym finale Generali Deyna Cup zagra warszawska Legia.


Polecamy