Kolejna porażka Śląska pod wodzą Szukiełowicza. Mariusz Rumak czeka w blokach
To koniec Romualda Szukiełowicza. Jeśli nie stanie się nic niespodziewanego po porażce w Gliwicach na stanowisku trenera Śląska zastąpi go Mariusz Rumak. Ostateczna decyzja zapadnie w ciągu najbliższych kilku godzin.
fot. Polska Press
We wtorkowym meczu z Piastem Gliwice Szukiełowicz postawił wszystko na jedną kartę. Zrezygnował z popełniającego błędy Mariusza Pawełka i dał szansę debiutu 23-letniemu Mateuszowi Abramowiczowi, który ostatni raz regularnie bronił w MKS-ie Kluczrok w sezonie 2012/2013. Na ławce usiedli też Tomasz Hołota i Kamil Biliński. Do przodu przesunięto Ryotę Moriokę i Roberta Picha. Jak to wyglądało? Przez godzinę - nijak, czyli dokładnie tak samo, jak w sobotę. Niewielką przewagę miał od początku Piast i chociaż nie można powiedzieć, że to było jednostronne widowisko, to wrocławianie zwyczajnie nie mieli znów pomysłu na grę. Miotał się Morioka, nie miał kto rozgrywać piłki, fatalnie wykonywane były stałe fragmenty gry.
Przyjezdni gola stracili w 26 min. Po faulu Piotr Celebana w środku boiska Piast szybko wznowił grę, piłka trafiła na prawe skrzydło do Mateusza Maka, ten bardzo dobrze dośrodkował na długi słupek, a akcją wykończył Josip Barisić. Goście obudzili się dopiero na pół godziny przed końcem meczu. Najpierw Jacek Kiełb mocno uderzał z dystansu (był to pierwszy celny strzał Śląska od 169 minut!), a potem Biliński dobrze uruchomił Roberta Picha, ale Słowak przegrał pojedynek sam na sam ze Szmatułą. Bila miał jeszcze jedno kluczowe podanie. W 85 min. bardzo dobrze obsłużył ze skrzydła Kamila Dankowskiego, ale nastolatkowi piłka ześlizgnęła się po stopie. Sytuację na remis miał jednak Pich. W samej końcówce po rzucie rożnym uderzył z woleja, ale trafił w poprzeczkę.
Gdyby WKS grał tak od początku, to zapewne wywiózłby z Gliwic trzy oczka, bo Piast był przeciętny. Stworzył właściwie jedną okazję - po której trafił do siatki. Po ostatnim gwizdku ładny gest zrobili kibice Śląska. Oddali Mariuszowi Pawelcowi koszulkę, którą jeden z nich zdarł z niego po spotkaniu z Zagłębiem. Bo kto jak kto, ale Mario na takie coś sobie faktycznie nie zasłużył. Zaraz po meczu zadzwoniliśmy do Mariusza Rumaka. Nie mógł rozmawiać. Jak powiedział, jest na spotkaniu...