Paradoksalnie, kryzys może wyjść nam na dobre
Kryzys finansowy w polskim futbolu trwa w najlepsze. Ciężko dziś wymienić kluby, w których zobowiązania regulowane są na bieżąco. Tymczasem wiele wskazuje na to, że zapaść finansowa wyjdzie nam tylko na dobre.
fot. sylwester wojtas
O tym, że polskie kluby mają coraz mniej pieniędzy nikogo nie trzeba przekonywać. I nie chodzi tu tylko o rażące przykłady, jak Polonia Bytom czy Łódzki KS. Gdyby popatrzeć na bilanse klubów Ekstraklasy to okaże się, że zaległości nie mają tylko nieliczne. Wystarczy otworzyć pierwszą z brzegu gazetę czy portal i na pewno natrafimy na lamenty kogoś związanego z piłką. Narzekają prezesi - to wiadomo. Narzekają też piłkarze i trenerzy - ci pierwsi na swoje wypłaty często muszą czekać tygodniami, a ci drudzy listy życzeń mogą póki co schować do kieszeni. Narzekają wreszcie kibice, próżno szukający głośnych nazwisk w tabelach z transferami do swojego klubu. Ale czy tak naprawdę mamy a co narzekać?
Wystarczył tydzień zimowego okna transferowego, by przekonać się, że niekoniecznie. Biedne kluby - czy tego chciały, czy nie - musiały postawić na młodzież, która odwdzięczyła się w najlepszy możliwy sposób. O Legii nie ma tu co wspominać, bo akurat przy Łazienkowskiej już jakiś czas temu poszli po rozum do głowy i śmiało zainwestowali w młodzież. Teraz mogą tyko zbierać plony - to właśnie te bezczelne młokosy prowadzą Legię do mistrzostwa, a potem (któż to wie?) może do Ligi Mistrzów?
Przypadki Arkadiusza Milika i Pawła Wszołka pokazują jednak, że kryzys w polskiej lidze wyszedł (im na pewno, nam w przyszłości pewnie też) na dobre. Jeszcze kilka lat temu Górnik stał doświadczonymi graczami, a dziś, z braku laku, postawiono na młodych. I co? Milik już wyjechał, a w kolejce czekają kolejni. Tak samo Wszołek, niedługo pewnie także Teodorczyk. Oni wyjadą na zachód, zobaczą jak się gra w piłkę i być może staną się ważnymi postaciami naszej reprezentacji. A sukces kadry na pewno przełoży się na młodych dzieciaków, którzy znajdą wreszcie swoich idoli i znów garnąć się będą do piłki. A skoro kluby muszą stawiać na młodych to kolejne perełki będą coraz częściej pukać do bram ekstraklasy. I dobrze.